wtorek, 29 października 2024

Pro Fundo

 - Skąd mam znać Jezu tańczące w powietrzu Eurydyki?
Mchy wilgocią pachnące.?
- Jestem na tych mchach.  Leżę jako klonowy liść.
- Jako syrop klonowy .
- Jako plaster na złaknioną ..
- I głodną
- I głodną duszę. Skarbie, skad dzisiaj w tobie tyle optymizmu?
- Skąd moja depresja raczej?
- Czy to nie dziwne? Depresja i optymizm razem?
- Nie mogę żyć bez Ciebie.
-  Czy to nie dziwne?
- Nie. trochę. 
-Skad ten entuzjazm?
- Z tego, że się śmiejesz .
Panie....
- No co Myszko?
-Wstydziłam się wołać do Ciebie do moich spraw.
A kiedy się już przyprowadziłeś i wziąłeś mnie za rękę. Zadrżałam- oto mój Pan przychodzi i do czego? Do garnków? Do mycia podłogi? DO wymiatania kątów szczotką do podłogi?
Chciałam, zebyś przyszedł do... 
-..mięsa?
- Dlaczego do mięsa?
- Bo kim się stajesz, jeśłi wciąż się biczujesz?
Pomyślala,s o tym? 
Myślisz, że pragnąłbym dla ciebie okrucieńśtwa?
To taka jest miłość Męża do oblubienicy?
- Chciałam powiedzieć, że chciałąm Cię czymś zająć. 
- ....ale byłaś za nudna dla Mnie?
- Właśnie.
Włąśnie.....
- Nawet najlepszej orkiestrze symfonicznej, pod batutą wyśmienitego dyrygenta, zdarzają się potknięcia.  Czemu o tym myślisz Myszko?
czemu nie czujesz się wyróżniona?
- Spoglądam na Ciebie ukradkiem. 
- ALe po co?
- Bo myśl moja od razu Ciebie projektuje.
Nie daję Ci zaprojektować się samemu.
- To jest ta klątwa, której chcemy uniknąć. 
- To nie to, że ja się obawiam Ciebie. - to nonsens. 
- Trzeba znaleźć prawdziwe źródło problemu. 
To prawda.
Myszko, to że Ja wchodzę do ciebie wszelkimi Moimi wejściami , to nie znaczy wcale, że Chcę ciebie podeptać. 
Mam inne projekty Myszko.
- Cieszę się, że to Ty to powiedziałeś. Jak zwykle wszystko weźmiesz na Siebie.
- Całą winę Myszko. Rzekomą i  urojoną na dodatek. Tu nie ma żadnej winy. To było tylko okrucieństwo ludzi, którzy ciebie do tego przywiedli. Odważ sie to powiedzieć- nie ma we mnie żadnej winy. Żadnej. 
Podnosisz każdy pyłek, żeby ludzie nie powiedzieli, żeby ludzie nie zagalopowali się mocno, zeby cię nie zniszczyli sarkazmem. Wiem, że tego nie zniesiesz, ale czy nie zostawisz tego Mnie, zebym i Ja miał coś dla ciebie do roboty?
- Jesteś moim jedynym szacunkiem Jezu.
- Dlatego lubisz we Mnie przebywać. Drażni cię Moja Hańba.
- Jezu, przecież wiesz, że to nie o to chodzi.
- Wiem, że nie o to. Wiem doskonale. Aby spłąszczyć tę Miłość do Mnie bez przerwy oddawać pierwotny charyzmat, tę miłość, która wszystko pokona.  Każde przeciwności? To mógłby zrobić albo wariat, albo okrutnik. Jesteś szalona? Jesteś okrutna? Możesz to zrobić? Pogodzisz się z tą drwiną, którą od dawna nosisz w sercu i boisz się Mi tego oddać?
- Nie wiem jak to zrobić.
- Jak zwykle wiesz. Nie ociągaj się .
- Wezmę cię w ramiona Jezu. Co chcesz, Jesteś moim mężem. 
- Nie musisz tego wszystkim dookoła mówić jeśli nie chcesz. 
ALe jest grono osób, które będzie wiedziało i Ja przygotuję pod to grunt. Nie uciekaj. Nie zrobię hałąsu, wbrew pozorom, chociażbym Chciał. 
- Nie wiem skąd wziąć zapał.
|- Och Myszko. Cieszę się, że sie zgodziłaś . 
- Koniec i bomba, a kto widział ten trąba.
- No i po huku Myszko.
- Zginęło przekonanie, powątpiewanie o Twojej szaleńczej Milości do mnie. 
- Tym lepiej, ale bynajmniej nie o to chodziło.
- A o co?
- O Ksiegę Życia, którą w tobie umieszczam każdego dnia, żeby ludzie czytali.  Ale ty o tym nie wiesz, bo jesteś zbyt zajęta.....
-...Oczekiwaniem?
- Po tych słowach już nic nie powiem. Masz Mnie po prostu w ręku.
Nuży cię teodycea kochanie?
- Nie  Jezu, raczej nie nuży , ale....
- Ale?
- To oddawanie sprawiedliwości Bogu - czyli Tobie Jezu. 
Nie zależy Ci żebym to napisała?
- Prawdę mówiąc- nie bardzo.  Chcę, żebyś szła z Moim sztandarem na ustach . 
Ale co to , to nie...
- ---------------
- Jesteś bezinteresowny .
- No raczej.  


Kocham Ciebie <3 

piątek, 25 października 2024

sarkazm

 

Mariola Szyszkiewicz
Te wymagania wobec duszy nigdy sie nie kończą. Jezus jest fajny, ale niestety Jego wizerunek w kościele, bez którego podobno nie ma zbawienia, jest mocno zniekształcony. Tam, za kratami też panuje pycha, nieufnosć, zazdrość, zawiść, i wszelkie małe uczucia mają tam pożywkę. Z drugiej strony myślę o sytuacji niektórych księży jest też nie do pozazdroszczenia, "księża na księzyc", nienawiść wiernych, trudności z przeżywaniem samotności, puste mieszkanie po powrocie z rekolekcji, albo z wyjazdu z dziećmi, alkoholizm, depresja, sytuacja w kościele i koło się zamyka. Nie zmieni się nic, jeśli my wszyscy nie zaczniemy wychodzić z tej katastrofy. Słyszy się z ambony jak księża cytują " Pismo święte, a po wyjściu z mszy : "Lulki palą"
Tak nie może być.
Wyobrażam sobie kościół, który naprawdę jest schronieniem, naprawdę jest matką, daje realne duchowe wsparcie w przewodnictwie duchowym. Jak bardzo jest nam potrzeba prawdziwych latorośli winnych, tylko skąd je wziąć.? Ja piszę o kościele , który kocham, o Niebieskim Jeruzalem, Ciąglę kłądę się w Betel i wyglądam drabiny Jakubowej, która niczym turecki dywan uniesie mnie prosto w ramiona Kochającego Boga. Ufności.
Ja sobie wyobrażam taki kościół: nieskazitelny, nieskalany, wiecznie czysty i ocierający łzy, takim , który jest psychologiem i nei da się wprowaddzić w maliny,, zaróno takim, który z ufnością i cierpliwością patrzy na nas i nie stawia nam nieludzkich wymagań, których sam nie spełnia.
Są kapłąni iwg Serca Jezusa. Jeśli TY ich nie s[otkałęś, to nie martw się : spójrz na sytuacje życia Ojca Pio i niezależnie co czujesz w związku z nim, czy wierzysz w jego stygmaty i czy wierzysz, że miał kobiety na boku, to stań i pomyśl, jak On uczy Cii e iść do Boga.
APostoł do chwały Bożej wchodzi ostatni, to jedne z jego słów.
Zapamiętałam sobie to dobrze i już nie forsuję swojego wejscia do jakiegokolwiek Community. Przeszkadzają Wam AMerykanie i to co amerykańśkie? SPójrzcie na gołębicę pokoju, tam jest oberwanie chmury, które czkawką może się odezwać i zamknąć nam serca na zawsze.
Nie wiem, co przeżywacie, na pewno nie Mękę Jezusa i proszę was, nie w Krzyżu jest cel, Krzyż tylko wyznacza kierunek. I to nie my mamy nieść ten krzyż i wytrzymywać badź nie Jego niedogodności. Kiedyś, kiedy w kościele Świętej Teresy od zieciątka Jezus, tzn, w czasach kiedy ona żyłą, otóż w kościele istniały ruchy z któych jeden , o któym chcę dziś powiedzięć, to jansenizm. Kiedyś modne było samobiczowanie w celi za popełnione grzechy , za błędy w rozumowaniu, zakłądanie włosiennicy, spanoe bez poduszki, przebywanie w nieogrzewanej celi, noszenie kamieni w butach.Itp.
Cała seria dopełniona elementami jansenizmu: otrzymywania komuni św tylko po zakwalifikowaniu petenta za nienagannego moralnie, neiskazitelnego w oczch przełożonych; i odpowiadanie za grzechy nieustannie cierpieć, cierpieć , cierpieć.
Tymczasem pięnie o tym pisze Św Teresa od Dzieciątka Jezus - I cierpienie kocham i miłość, ale poznając Pana Jezusa coraz więcej- cenię wiecej miłość.
Śmieszy mnie juz to wszystko, te przebieranki, ten s,mutny dowcip, ten sarkazm, ta niewyrozumiałość, to, ze trzeba sie licxzyć z każdym słowem, to , ze ciągle nie można się dopasować do ludzi, przekonać ich do tego, zę mozna oddalić pęd jedynie za groszem. Ale ja wiem: Ja GO wyidealizowałam w sposób, który jest dla was niektóych nie do przyjęcia.
Może i rzeczywiście tak nie trzeba, do pewnego jednak stopnia, czułąm się usprawiedliwiona, bo był taki czas, czas mojej aktywnej choroby, gdzie trzęśłiśmy się ze strachu przed przyszłością, jak nie mozna sobie było zorganizować życia, nie można było podjąć się żadnych obowiązków, , ani nic zaplanować. Uwierzcie, Miłość nie wybiera, pojawia się nagle, jak morderca zza rogu.
No nei wiem, nie przejmujcie się tak bardzo jeśłi bee przesadzać w swoich relacjach na wspomnienie Boga, Na miłość do Jezusa. 🙂 )Zakochane kobiety mogą móić ciągle o swych wybrańćach 🙂 A tu Ten jeset szczególny. 🙂 Tak to jakoś poszło.

Normalność

 

Mariola Szyszkiewicz
Te wymagania wobec duszy nigdy sie nie kończą. Jezus jest fajny, ale niestety Jego wizerunek w kościele, bez którego podobno nie ma zbawienia, jest mocno zniekształcony. Tam, za kratami też panuje pycha, nieufnosć, zazdrość, zawiść, i wszelkie małe uczucia mają tam pożywkę. Z drugiej strony myślę o sytuacji niektórych księży jest też nie do pozazdroszczenia, "księża na księzyc", nienawiść wiernych, trudności z przeżywaniem samotności, puste mieszkanie po powrocie z rekolekcji, albo z wyjazdu z dziećmi, alkoholizm, depresja, sytuacja w kościele i koło się zamyka. Nie zmieni się nic, jeśli my wszyscy nie zaczniemy wychodzić z tej katastrofy. Słyszy się z ambony jak księża cytują " Pismo święte, a po wyjściu z mszy : "Lulki palą"
Tak nie może być.
Wyobrażam sobie kościół, który naprawdę jest schronieniem, naprawdę jest matką, daje realne duchowe wsparcie w przewodnictwie duchowym. Jak bardzo jest nam potrzeba prawdziwych latorośli winnych, tylko skąd je wziąć.? Ja piszę o kościele , który kocham, o Niebieskim Jeruzalem, Ciąglę kłądę się w Betel i wyglądam drabiny Jakubowej, która niczym turecki dywan uniesie mnie prosto w ramiona Kochającego Boga. Ufności.
Ja sobie wyobrażam taki kościół: nieskazitelny, nieskalany, wiecznie czysty i ocierający łzy, takim , który jest psychologiem i nei da się wprowaddzić w maliny,, zaróno takim, który z ufnością i cierpliwością patrzy na nas i nie stawia nam nieludzkich wymagań, których sam nie spełnia.
Są kapłąni iwg Serca Jezusa. Jeśli TY ich nie s[otkałęś, to nie martw się : spójrz na sytuacje życia Ojca Pio i niezależnie co czujesz w związku z nim, czy wierzysz w jego stygmaty i czy wierzysz, że miał kobiety na boku, to stań i pomyśl, jak On uczy Cii e iść do Boga.
APostoł do chwały Bożej wchodzi ostatni, to jedne z jego słów.
Zapamiętałam sobie to dobrze i już nie forsuję swojego wejscia do jakiegokolwiek Community. Przeszkadzają Wam AMerykanie i to co amerykańśkie? SPójrzcie na gołębicę pokoju, tam jest oberwanie chmury, które czkawką może się odezwać i zamknąć nam serca na zawsze.
Nie wiem, co przeżywacie, na pewno nie Mękę Jezusa i proszę was, nie w Krzyżu jest cel, Krzyż tylko wyznacza kierunek. I to nie my mamy nieść ten krzyż i wytrzymywać badź nie Jego niedogodności. Kiedyś, kiedy w kościele Świętej Teresy od zieciątka Jezus, tzn, w czasach kiedy ona żyłą, otóż w kościele istniały ruchy z któych jeden , o któym chcę dziś powiedzięć, to jansenizm. Kiedyś modne było samobiczowanie w celi za popełnione grzechy , za błędy w rozumowaniu, zakłądanie włosiennicy, spanoe bez poduszki, przebywanie w nieogrzewanej celi, noszenie kamieni w butach.Itp.
Cała seria dopełniona elementami jansenizmu: otrzymywania komuni św tylko po zakwalifikowaniu petenta za nienagannego moralnie, neiskazitelnego w oczch przełożonych; i odpowiadanie za grzechy nieustannie cierpieć, cierpieć , cierpieć.
Tymczasem pięnie o tym pisze Św Teresa od Dzieciątka Jezus - I cierpienie kocham i miłość, ale poznając Pana Jezusa coraz więcej- cenię wiecej miłość.
Śmieszy mnie juz to wszystko, te przebieranki, ten s,mutny dowcip, ten sarkazm, ta niewyrozumiałość, to, ze trzeba sie licxzyć z każdym słowem, to , ze ciągle nie można się dopasować do ludzi, przekonać ich do tego, zę mozna oddalić pęd jedynie za groszem. Ale ja wiem: Ja GO wyidealizowałam w sposób, który jest dla was niektóych nie do przyjęcia.
Może i rzeczywiście tak nie trzeba, do pewnego jednak stopnia, czułąm się usprawiedliwiona, bo był taki czas, czas mojej aktywnej choroby, gdzie trzęśłiśmy się ze strachu przed przyszłością, jak nie mozna sobie było zorganizować życia, nie można było podjąć się żadnych obowiązków, , ani nic zaplanować. Uwierzcie, Miłość nie wybiera, pojawia się nagle, jak morderca zza rogu.
No nei wiem, nie przejmujcie się tak bardzo jeśłi bee przesadzać w swoich relacjach na wspomnienie Boga, Na miłość do Jezusa. 🙂 )Zakochane kobiety mogą móić ciągle o swych wybrańćach 🙂 A tu Ten jeset szczególny. 🙂 Tak to jakoś poszło.

czwartek, 24 października 2024

Clouds

 - Kochanie, czemu się zmartwiłaś. ? Chcesz  znowu ode Mnie uciec? 
- nie, Ukochany, ja raczej chcę uciec w Twoje ramiona, .
- Cóż ci nie pozwala?
- Krążenie wokół drobnych spraw rodzinnych
- Myszko, jest przecież niedziela.
- Nie dla mnie. 
- Ukochana... Nie żartuj
- Nie żartuję, chcę pobyć z Tobą sam na sam. 
Nie mogę dawać zgody, nie mogę się uśmiechać bez łączności z Tobą.... Wiem, wiem Ukochany , że oplatasz moje palce, ale ja chcę 
- Kochać?
- Kochać.
- I co ci nie pozwala?
- Nie umiem tego opanować moją myślą, nie jest tak elastycznie. Po prostu tak lubię mieć czas tylko dla Ciebie. Nuda?
- Nie, skądże. 
Myszko, Ja wiem, że wszelkie, nawet najsłodsze smaki życia w końcu rozpinają w tobie tylko Mój Krzyż.
- Staram się o tym nie myśleć, nie płakać . Wiem, że to w końcu niemożebne i niepoważne.
- Tak nie można ukochana.
- No i widzisz? Chcę Ci przytaknąć, ale nie....
- Jestem tutaj, jestem....

*****************
*******************
- Moje, Moje maleństwo, lepiej teraz?
- Lepiej
- Niewiele ale lepiej?
-:) 
- Chciałem Myszko "odrzeć" cie wreszcie z twojej zazdrości. To przez nią tak cierpiałaś. To ta "żądza" cię zżera, - żądza zazdrości. Ale ty Jesteś konsekrowana.  Tak, czy inaczej
- Nie mam tego "na papierze", bo to jest Twój dla mnie ....
- ....... prezent
- Jestem jak dziecko.
- Oj, jesteś.








Księga Estery

 Wyjaśnienie snu wstępnego .

I rzekł Mardocheusz:" Przez Boga sie to stało: Wspomniałem sobie sen, który miałem o tych sprawach: nic w nim nie było na próżno : małe źródło, które stało się rzeką, potem było światło i słońce i woda wielka. Rzeką tą jest Estera, którą poślubił król i uczynił królową. A dwa smoki to jestem ja i Haman, narodami zaś są ci, którzy zgromadzili się aby wygładzić imię Żydów. A naród mój to Izrael, który wołął do Boga i został ocalony. Pan ocalił naród swój i uwolnił nas Pan ze wszystkich nieszczęść i uczynił Bóg znaki i cuda, jakie nie działy się wśród pogan. 
W tym celu sporządził dwa losy : jeden dla ludu Bożego, a drugi dla narodów pogańskich. Oba te losy przyszły na godzinę i czas i na dzień sądu wszystkich narodów przed oblicze Boga. Bóg zaś wspomniał na lud swój i oddał sprawiedliwość dziedzictwu swemu. I będą dla nich owe dni w miesiącu Adar, czternastego i piętnastego tegoż miesiąca, dniami zgromadzenia i radości i wesołości przed Obliczem Boga według pokoleń na wieki w Jego narodzie izraelskim. 


wtorek, 22 października 2024

Kolorowe Witraże

 - Myszko, czy możesz coś dla Mnie zrobić?
- Mogę Jezu.
- Ja cię proszę, nie wyrywaj Mi się za szybko. 
Ja chcę cię mieć. Ja nie po to czekałęm na ciebie tyle czasu , abyś ty mogła Mnie "zjeść" i o Mnie zapomnieć. Ja nie chcę. To nie jest klerykalizm. Niejeden komplement ci się zapodział, 
Chcę, żebyś odważnie go wysłuchała. Tyle na razie masz dla Mnie do zrobienia.  Nie broń się tyle. 
Słyszę, jak twa dusza załkała.
- Mrzonką jest tyle...
- Snów o Miłosci? A czy twoja "onkologia" jest cię w stanie ucieszyć jak Moja miłość.
- Jezu... Przestań...
- Całuję ciebie Myszko. ... Tego ci teraz potrzeba- odpoczynku.  A nie żeby zaraz ci krew grała. 
- ....Apostolska...
- Myszka.
Nie pozwalam. 
- Nie?
- Nie
Daruj Mi tyle... Nie każ się prosić.
- Nie ma w ogóle o czym mówić.
Rozkoszą moją jest spełniać Twoje życzenie Jezu.
Twoje marzenia Jezu.
Kocham Cię .
Przecież wiesz.




Moc miłości

 -Szarpałam się z Tobą tak naprawdęJezu.
- Słucham.
- Wywołuję Cię zawsze poprzez Imię. 
- I czego w zwiazku z tym się boisz?
-Niewiele lęku z tego powodu mi zostaje.
Tak naprawdę.
- Odpisać ci na list  moja żono.
- Wiem, że wypowiadając do mnie te słowa musisz odczuwać klaustrofobię.
- Tu cię mam Myszko. Złąpałem cię. Jesteś teraz odwiedzona przez Moje Sumienie.
- Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Co to są za słowa?
- Dość koronowanych głów.
- A to nie tędy droga.
- Masz Mnie w sercu. O to ci chodziło.  ABy odrzucić absolutnie wszystko. Żeby ci zabrać resztę, co można ewentualnie, musiałbym cię ograbić. 
- Stale jest we mnie ta gotowość. 
-Do samozagłądy. 
- Wymaż mi więc te myśłi.
- Nie chcę. Tu Mi dobrze. Tak, jak teraz.
- Odetchnę sobie troszkę.
Jeśli pozwolisz.
- Moze wiec i mnie nie zabraknie sumienia.
Oby po tym wszystkim nie dotarło to do mnie , ile to kosztowało.
- Co takiego? Że zmieniam ludzi?
- Choćby nawet.
- Wiem, że nie chcesz być wulgarna, to po prostu umysł wpada w stare ścieżki.
- Odwaga wstępuje w moją duszę.
***



***
- Wiem,że tylko migniesz w powietrzu i słyszę jak szeleści po Tobie powietrze. 
- Trzeba ze wszystkich  starych annałów osypać kurz.
Aby nauczać - mówić wprost o tym , co dobre. 
- A po dłoniach Twych - Jezu- "wciąż drży powietrze"
- "Uciekaj moje serce"?
- Nie wytrzymam dłużej zazdrości. Ona mnie zabije, jeśli nie przyjdziesz.
- Wciąż przychodzę.
- To jest TEN dzień?
- Dzień sądu?
- Nie, dzień zmiłowania- mam nadzieję.
Mam wciąż nadzieję.
- Myszko, to że Ci się w ten sposób pokazuję , to nie znaczy, że jesteś pyszna, że twoje ciało nie może Mnie przyjmować, że jesteś niewdzięczna, że mam w tobie "klaustrofobię". Pokazuję ci , że Mocą Ducha świętego, nasza miłość jest większa od jednej , małęj zakonnicy, która święcie wierzy w swoją małość. To jest pyszne swoją drogą i kiedy przychodzę, karmię się Twoim Sercem, jakbym "Jadł" ze słoiczka dżemu śliwkowego. Taki tam jest smak. 
Nic dziwnego , że  moc Mojej Miłości do ciebie zatacza coraz szersze kręgi. Z klaustrofobią nie ma to nic wspólnego....

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...