niedziela, 20 października 2024

Saldo muzyczne

  Wrócić z pieca, to metafora trudności, jakie napotyka każdy chory- czy to mentalnych, czy trudnej sytuacji, jakiej podlega człowiek zmagający się z powrotem do społeczności ludzi dotkniętych epizodem nałogu, czy to alkoholowego, czy to elementami psychozy, w trakcie i po decyzji wyjścia z narkomanii.

Jak trudne są to momenty, momenty decyzji o skończeniu nałogu, o chęci zawalczenia o siebie, aby nie żyć w utopii, jaką stwarza nałóg- moment skonfrontowania się, spojrzenie  bezpośrednio w twarz męczącego nałogu, odkrycie, z czym  się mierzymy i jak możemy się z tego wydobyć, aby odzyskać swoją godność. Podjęcie decyzji i utwierdzenie sie w niej, to dopiero połowa sukcesu. Drugą sprawą jest odzyskanie straconego miejsca, jakie odbiera nam nałóg. Czy choroba, powszechnie uważaną za wstydliwą może nam umożliwić powszednie życie i jakikolwiek udział w życiu - od towarzyskiego, aż po życie zawodowe- wszędzie otula nas cień dawnych dni , który nie pozwala na oddech, na rozwijanie swoich ostatnich dni, na pogodne spojrzenie w sprawy świata, gdzie nie grozi nam ciągłe, codzienne zmaganie sie z afrontami, z niesprawiedliwościami, z własną proporcją w ocenianiu siebie i świata, zwłąszcza siebie. 
Lecz czym żyć, kiedy stuka 5 krzyżyk i saldo muzyczne jest pod kreską a fenomen utopii zmiesza się krwawymi łzami z Fenomenem Marszu. Gdy jest się kobietą, ten problem staje się jeszcze bardziej dojmujący. Takie rzeczy, jak honor , cześć, stają się pustymi słowami. Moim osobistym źródłem unikania chaosu, powolnym układaniem się z rzeczywistością i tym, co realne, kiedy istota wszystkich rzeczy zostaje  podważona i... zdeptana. Śmierć duchowa, śmierć społeczna i śmierć etyczna. 
To bardzo prosto się staje. Nie wiadomo kiedy i już jesteśmy po stronie tego wszystkiego, co nie przynosi pożytku, sensu i jakiejkolwiek chwały, ani majątku. 
Trudno się wydaje być, życie w jedności ducha, każdy dzień potwierdza to życie w zwątpieniu i żaden powód nie wydaje się dość dobry dla radości. Co by tu.. Takie właśnie jest podejście. Spokój sumienia przynoszą chwile, kiedy możemy coś dla kogoś zrobić, ale i tu nie należy przesadzać. Wszelkie dzieła, które chcemy podpisać własnym imieniem, zostają przecięte w pół. Brak dobrej woli.
Dlatego tak ważną sprawą jest ukazanie tej sytuacji, którą pacjenci widzą gołym okiem; wszyscy to widzimy, ale nikomu nie jest łatwo podjąć rękawicy, jaką rzuca los. 
We współczesnym świecie, świecie mediów społęcznościowych, jest jeszcze trudniej. Łatwiej wyrazić siebie przez Internet, udostepnić swoją twórczosć, swoje spojrzenie na rzeczywistość, znaleźć zrozumienie w świecie, niedostępnym dla uczuć. Podzielić się swoimi zmrtwieniami, swoją troską. Wszystko wydaje się takie bliskie, zwyczajne, pełni troski. I wtedy, kiedy realnie udostępniamy swoje życie, Internet okazuje swoje bestialskie oblicze. Wiem, co mówię. Jak to szansa, skoro okupiona jest taką hekatombą. Powoli zmienia się rzeczywistość.  W miejsce zrozumienia, świat pokazuje inne oblicze: Oblicze hejtu, nienawiści, sarkazmu przeobrażającego się na naszych oczach  w okrucieńśtwo,  w prześladowaniu swoich ofiar, o skali , jaką trudno sobie było do tej pory wyobrazić.  Jest to okrucieństwo, od którego nikt nie jest wolny, a zwłąszcza ci- chorzy, alkoholicy, ale w najbardziej żałosnym położeniu są nasze dzieci.
Piszę to o rzeczach, nie dlatego, ze chcę coś wskrzeszać, co już powoli umiera i o odchodzi, tamten klimat już nie powróci i dobrze. Dziś mierzymy się z czym innym przynajmniej, jeśli chodzi o mnie. Ale cały czas musimy mieć świadomość, że tak jest. "Sala samobójców" Zatacza coraz wieksze koło. Dzieci w sieci.- tym jesteśmy wszyscy. 
Dzieci w Sieci.
Jeśli nie będziemy się wspierać, także online, to lista samobójców wśród dzieci i mężczyzn zbierze coraz krwawsze żniwo i zapewniam , krew jest prawdziwa.
Tym, czym płąci się w świecie duchowym, który jest złożonym mechanizmem, jest właśnie krew.

Na szczęście My nie musimy toczyć włąsnej krwi w duchowych sprawach. My Crześcijanie wierzymy, ze zrobił to dla Nas  Bóg- w osobie Jezusa Ukrzyzowanego. On idzie pierwszy tą drogą, którą my idziemy. 
Czytam dużo Pismo święte, bo uważam, że tam znajduję dużo odpowiedzi na trapiące mnie duchowe problemy, które nie mogą być rozwiązane inaczej, bo na spowiedzi coś przesłania mi niektóre sprawy, jak nie umiem wyrazić słowami, tego, co mam do powiedzenia na spowiedzi, jak system rotacyjny księży utrudnia nabierania zaufania do kontaktu, trudno jest zwierzyć się ze swoich głębokich duchowych problemów ludziom, których widzimy pierwszy raz w życiu, siedzących w  "szafach"- które  nie są wygłuszone, spowiedź trwa w czasie mszy, grają organy, ksiądz niedosłyszy, ludzie głośno się modlą a my sami słyszymy co drugie słowo.- taka jest rzeczywistość.
Czytam Pismo Święte bo uważam, ze warto. Nie od razu ono do mnie przemówiło swoim głosem, bo nie miałam ani doświadczenia w  czytaniu Słowa Bożego, ani umiejętności rozeznania. Mówią, że Pismo święte mówi najlepiej, kiedy czytają je choćby dwie osoby (Naraz). Trudno. Czytam je sama i musi to na razie wystarczyć.
Czytajcie Pismo Święte, nie bójcie się, że nazwą was protestantami :) 
Przychodźcie do sakramentów świętych, skoro Bóg tak to wymyślił, to wydaje się tak musi być. 
Idźcie drogą, którą pokazuje kościół- ja tylko wskazuję elementy sporne. Nie może być tak, z jednej strony nie wolno się wiernemu odezwać ze strachu przed księdzem, ani jemu zbytnio się przyglądać, ani broń boże się do niego zbliżać emocjonalnie, bo nawarzymy sobie piwa. 
Swoją drogą, księża kroczą drogą , którą wybrali, ale mierzą się tak naprawdę z tymi samymi sprawami, co inni chrześcijanie- samotnością, bezbronnością wobec przełożonych, alkoholizmem, trudnościami z parafianami, i z innymi słąbościami. Siostra Faustyna mówiła, ze jeśli człowiek wierzący chce pocieszenia od Boga, to powinien zrezygnować z wszelkich pociech, które dają ludzie. W ten sposób człowiek ograbiany jest z ciepła, wyrwany zostaje z społęczności ludzkiej, krótko mówiąc rzucony zostaje w grząskie bagno egzystencjalizmu. Dobry Boże, z jednej strony Joanna d'arc, z drugiej strony sam Sartre. Nie jest to śmieszne.
W ustalaniu miejsca społęcznego dla jednostki, uważam, że pokonaliśmy już wszelkie bariery do bycia w  klaustrofobicznym okresie feudalnego średniowiecza. I nie jest to tylko czas wykwitu scholastyki, ale potężnych umysłowości , jak poprzez Ojców Kościoła, wspomnimy choćby Tomasza z Akwinu czy świętego Augustyna, który swoje ziemskie życie , pierwsza jego część zwłaszcza, nie poświęcał rzeczom świętym. Zgoła. 
Może nie powinniśmy szukać aż takiej dychotomii w spoglądaniu na swoich braci, bo czyże w końcu jesteśmy. Młodzi bez przerwy o tym mówią, ale ludzie w 5 krzyżyku, już swoje widzieli i znają parszywość kondycji ludzkiej i co zrobić, sami też maczali w nim palce.
Między innymi dlatego Czytam Pismo święte. Opróćz wszystkich strasznych spraw tego świata, jest też Nowy Testament- nowa nadzieja, że mam Kogoś tutaj, nie gdzieś daleko tylko tutaj, jest ogarniająca Obecność, która pozwala spojrzeć na rzeczywistość z nadzieją. Dzięki temu poranek mozemy rozpocząć od delikatnego westchnienia- "Ja Jestem Tutaj. Nic ci nie może się stać, co zabiłoby twoją duszę, a zniszczenie ciała, jeśli przyjdzie, odnowi życie. Trudno w kilku słowach- młodzi tez to wiedzą.
Dusza, to nie jest spojrzenie nienawistne i karzące. 
Gdzie jest jej miejsce.
Trudno się oddawać resocjalizacji- jest to cieżki kawałek chleba, aby zasłużyć na zaufanie, na rozmowę i na tożsamość, bez podejrzliwości. 
Może jednak warto.
Za wszelką cenę, wartość człowieka nie spada, kiedy błądzi; to bardzo delikatna materia podejrzewać i nie wierzyć, 
Będę szczera.
Cieszę się, że mam to już za sobą.
Dlatego moje projekty wyznaczą  trochę inne cele,  przesuną środek ciężkości na inne, bardziej zrozumiałe i oczywiste dobre sprawy , tematy i wybory.
Ale nie zapominam przez co musi przejść ukrzyżowana dusza i naprawdę, trzeba chronić Chrystusa. 
Trzeba Go bardzo chronić.  My jesteśmy dzisiaj odpowiedzialni za to, co się z Nim stanie w naszym pokoleniu.  Czy zdołamy uchronić i przekazać Go i świadectwo i wiedzę o tym, Kim On Jest?
Czy wiemy, co może przynieść dzień, kiedy przestanie obowiązywać tradycja, osadzona na naszych ziemiach? Dokąd nas zaprowadzi chęć decydowanie o wszystkim, tak jakby Boga nie było, bo łątwo możemy wpaść w duchowy niebyt, który nie tylko jest figurą ontologiczną używaną w filozofii, ale czymś głęboko realnym- czymś o czym Jezus mówi wprost- Logos. Albo mówi inaczej: Beze  Mnie nic nie możecie.
Jak możemy być tak wydani na działąnie złą, jeśli nie znamy podstawowej wiedzy o Piśmie Świętym.?
Nie znamy Boga, w tym , co On sam o sobie mówił, czym nas pocieszał i tym, jak obiecywał być z nami aż do końća świata. A nawet więcej.
Znajomo?
Nie bardzo. Nie chcielibyśmy tak wszystkiego rozliczać, skazywać, rzucać kamieniami w kogoś , w kogo nie przystoi. Nie przetrwamy, jeśli będziemy spoglądać na te sprawy z kamienną twarzą. 
Zjemy się nawzajem Proszę Pańśtwa.
Pozjadamy się sami, zanim dosięgnie nas prorok Mahomet.




czwartek, 17 października 2024

Obojętność

 - Nauczyłam się słuchać skargi Jezusa. Na kolanach i ze łzami w oczach. A On przyszedł szarmancko i Mnie z tego uwalnia. Ja wiem, że to trzeba uwalniać
- Nie za szybko Myszko.
- Bo ...
- Twoja wiara jest więzieniem sumień.
Nikt...
- Poza Tobą oczywiście.
- Ja się nie liczę.
- Ja się gubię. To czasem są puste slowa. Nie mają znaczeń. 
- Denerwuje cię to?
- Czuję się zdeprymowana.
- Chcesz powiedzieć, że myślisz, że Ja myślę, że twoja wiara we Mnie bywa czasem pogwałcona?
- "Jako żywo"
- Jest wiele sumień i wiele znaczeń.
Powinnaś...
- ..co?
- Dziękuję.
- Tak wiele dzieje się między Nami. 
- Jesteś tym zmęczona? Jak? Kwiatuszku? Odzyskujesz równowagę?  Czemu próbujesz być smutna w Moich ramionach.? Oczekuj podzięki raczej. 
Czemu nie mówisz Mi całęj prawdy o sobie?
- Przecież TY wiesz wszystko.
- Tak myślisz?
- To jest pytanie z rodzaju takich, czy Pan Bóg może stworzyć kamień, którego później nie byłby w stanie sam podnieść?
- To stwarza antymaterię między Nami Myszko, która próbuje wszystko wciągnąć.  Ale na szczęście 
Ja Jestem rezolutny.
- a ja mam upodobanie do skandalu. 
- To są wszystko ludzkie rzeczy Myszko. Doświadczasz ludzkich rzeczy To nie jest upodobanie do skandalu. 
To element...
- Naszej Gry Miłosnej. 
- Cieszę się , że to wreszcie widzisz. Cieszę  się , że to widzisz. 
- Daj Mi rękę- Jezu.
- Jesteś młoda Myszko.
 - I mam Ciebie
- Jak najbardziej. 
- Wszystkiego nie napiszę , nie zdążę. 
- Nie ma sensu o tym myśleć. Czas biegnie latami , miesiącami, tygodniami . O czym oczywiście My nie wiemy. 
Wiedzą bracia, ale nie będziemy się z nimi targowali. 
- A ty Jesteś dla Mnie.
- Każda sekunda
- Bez Ciebie i staję się bezdomna
- Nie ma powodu, aby tak krzyczeć- Ja Jestem. 
Czy to coś dziwnego między małżonkami, że siebie potrzebują? 
Jesteś niewinna, jeśli o to ci chodzi.
- Czuję się jak księgowy.
- :) 
- Wyrasta się ze strachu, z bojaźni przed Miłością . 
Nie czuję już lęku przed sprawami, myślami, i tajemnicami Twojego serca, duszy, i umysłu. 
Jest mi tak lekko.
- To zdaje się być istota powołania. Do tego się dochodzi poprzez Twoją Miłość - do świętości. 
- Tak Myszko, ale tu nie chodzi tylko o świętość. Tu chodzi o to, że twoja wiara i zawierzenie Mnie, odbiera ludziom niechęć do Mnie, neutralizuje ich krzywdę  emocjonalną. Fruniesz jak piórko przez przestrzeń.
Każdy podziwia i  każdy
- boi się zakochać. W Tobie oczywiście. 
- Dlatego do znudzenia Będę powtarzał, - Chodź do Mnie, przyjdź do Mnie, zakochaj się we Mnie po sto razy jeszcze bardziej. ALe dlatego,
-....że.....
- Myszko, otwórz te drzwi.
-Oddaję Ci wszelkie swoje duchowe szaty tego świata
- I obojętność?
- Zwłaszcza- obojętność


.

środa, 16 października 2024

d'artegnan

 Istotą komunikacji jest przekaz Myszko.  Ja Jestem Tym, który inicjuje komunikację, Jestem jej Mentorem, Wydawcą, odpowiadam za jej "grafikę", za
- Myszko?
- Tak ?
- Potrzebujesz chleba?
- Bardzo.
- Czemu więc Mnie nie słuchasz?
- Jestem rozproszona. Wyłączam się. Dopiero po chwili się w tym orientuję, że już straciłąm przekaz. DLatego twoje Słowa Jezu: "Weźmijcie Ducha" są tak jakby mi na rękę. Z drugiej strony jest to coś tak dla mnie jeszcze , mimo wszystko , tak niewyobrażalnego, następuje rozprężenie, myśl mi "zanika".
- Słuch ci zanika, nie myśl. Myśl, póki co, ma się dobrze. 
- Denerwuje mnie taka myśl "na siłowni" - to nieustająca dyscyplina- weź się w garść, albo "ćwicz wytrwale" Z czasem ten przekaz traci dla mnie na nośności. 
- I zaczynasz kochanie zachowywać się jak typowy anachoreta, z "nosem" przy ziemi, wykwalifikowany na pustyni, w przaśnych szatach, ... Mów Myszko, 
- Tak, na pustyni rzecz się rozstrzyga przez absolutne zawierzenie Tobie, Jezu, przez poświęcenie wszelkich przywiązań. Także do wiedzy, - jak wiesz zapewne. Wszelkie zamiłowanie do wiedzy może być przedmiotem kuszenia- "ja" musi się oprzeć tylko na Tobie, Jezu. Nie na żadnym wyobrażeniu Ciebie. Taka jest właśnie pustynia. Wymagająca.
- Wiesz, że tutaj, nie na pustkowiu, czeka cię ...
-.......no, co mnie czeka?;) 
- Nie obracaj wszystkiego w żart, proszę Cię.
- Czuję jeszcze w ustach smak "wyprawy" , "piasek" w uszach, w uszach słyszę jeszcze wspomnienie pohukiwań nieczystego. 
- Wyrzuć to wspomnienie Myszko. , proszę cię.
***
***
- Jezu... Przychodzi mi na myśl ...
- :) "że"....
- o  Twojej łągodności.  "Wysnuwasz" komunikat, przychodzisz z tym do mnie.
- On łągodzi obyczaje . Ten komunikat znaczy....:) 
-  ....w przypływie męskiej fanaberii ....
- Oj, nie wiem, co będzie:) 
- Moja Myszka:) 
- Jesteś dla mnie jak tabliczka czekolady- rozpływasz się w ustach.
- Jak tak dalej pójdzie, to nici z naszej komunikacji....
- No więc kiedy już  zostanie mi podana hostia 
- ...to...
- jesteś pobudzony?
- A ty opryskliwa.
- Nie pomylę się. 
- Ależ tak
- Tak. Co tak.
- Zgoda. To jest istota naszej komunikacji. 
- A nie myślisz wtedy, ze jesteś puszczalska?
- Daruj mi dobrą opinię:) 
Jedyne, co mi serce wtedy podpowiada , nawet jeśli nie jest to specjalnie kanoniczne....
-....to....
- załóż mi okowy na serce i spętaj mi język.
- a pastwi się nad moją duszą.
To nic Myszko.
To nic. 
- Wygadałam się.
- JAk zawsze.
- Miałam nieść sekret milczenia.
- Nic się nie stało. 
Naprawdę.
|- Wybaczasz mi?
- Wiesz,,że tak. 
- I nie jestem już zakonnicą?
- Jesteś miłą Mojemu Sercu anachoretą.
Nic Mnie już w tobie nie przesłoni. Nic.
- Obiecuję Jezu.
Obiecuję.
- Nie da się Ciebie Myszko oderwać od Mojego Krzyża.
- I niech nikt nie próbuje. 
- Wolność Myszko.
To jest prawdziwa wolność....


Prawdziwa wiedza

 - Szukaj Mnie w doświadczeniach- żono.
- JA wiem, to są Skarby Twojej Duszy I co? Oczywiście dyletant taki jak ja ...
- Już o tym Mówiłem
Światło dnia cię zaskoczy. 
- Jezu, nie mówmy o tym, chciałeś zapewne powiedzieć mi coś innego.
- Tak. Umysł twój ślizga się po Moim pokarmie. 
Przyzwyczaisz się. Wiem, z czym próbujesz walczyć, z czym się borykasz. Ostrze swojej krytyki kierujesz , w wyrafinowany sposób, nie przeczę, ale jednak.....Nie chciałem martwić twojego kochającego serca, ale..
-..ale..
- Tobie nie wolno jest przeczyć. Trzeba ze Mną grać w otwarte karty.
- Tego przy Tobie się uczę. ...
- Już nie jesteś wulgarna- jeśli tak myślisz , że kiedyś tak było, a jest....
- .......
- zupełnie inaczej. Włożę w twoje usta całkiem inne słowa, przygotuj się. One wyrażą całkowicie coś innego niż myślisz, niż do tej pory. Nie chodzi jedynie o to, żebyś była dopieszczana przeze Mnie, choć osobiście , między Nami, o to Mi chodzi. Myślisz, jeżeli tak jest między Nami, tak jak Mówię , oznacza to, że chcę cię wyeksploatować - nawet jeśli Mi to przez myśl przechodzi.... Ach Myszko... zrobię dla ciebie wszystko, jeśli ze Mną zostaniesz do końca twoich dni. Ja Jestem Świętością . Światłem świata . Czy myślisz, że jesteś Mi w taki sposób oddana, to czy choć trochę tej światłości nie zostaje ci na ramionach?
Myszko! Obejmujesz Mnie tak mocno i słodko.  I silnie.
- Mam trochę tremy.
- Odwagi.
- Mówię.
- Tak?
- Tak na Twoje wejście.
- Rzucam więc wszystko i wchodzę. 
-...................
- Jezu, to Twój majstersztyk duchowy. 
- Umiesz już się "poparzyć" Duchem. 
Więc
- Nie końćz, błągam.
- Odrobinę otwartości nie zaszkodzi.
 Ty jesteś Moim "Aniołem" . Nie dopuszczę do ciebie nikogo. Mam Swój Testament. I Jego ci przyniosę, abyś czytała . Czy rozumiesz?
- To mi się "majaczy" już jakiś czas. 
- Już jesteś rozeznana. 
Czas teraz poznać prawdziwą wiedzę.
Już jesteś dorosła.
Damy sobie radę. 




wtorek, 15 października 2024

Czuwanie

 - Myszko, czemu  chcesz  odejść? Czemu ty wiecznie odchodziłaś? 
- Nie było warunków do lądowania. Leciałam już samolotem , który się roztrzaskał z powodu mojej nadmiernej brawury. Myśl, że nikt nie wie o co chodzi jest bzdurna.
- Ten wie, któremu powiedzą. W twoim przypadku to jesteś ty. To ty jesteś ten kochany, umierający na krzyżu, niosący chleb życia, 
-proszę Cię
- i kielich zbawienia
- Nic nie poradzę, że Cię pokochałam.
- Ale żeby aż tak? 
- Niosąc miłosierdzie.
- Komu?
- Nie wiem komu. To mistrzostwo, majstersztyk, że się nie wie komu. Kim ten człowiek stawał się w międzyczasie . Kim jest teraz.
- I kim jest Jezus?
- Właśnie.
To jest tak, jak ze słoiczkiem miodu- nie wiadomo, która pszczoła przyniosła miód.
- I to jest piękne twoim zdaniem?
-Wiem, mówisz to przez pryzmat małżeństwa, w którym jestem? Tak jakby?
_ Nie. Mówię przez pryzmat życia. Zbyt łątwo zakańczasz rozpoczęte tematy.
- Wojna polsko-ruska skończona, nikt nie szuka Oblubienicy. Bo i po co?
- Czemu jesteś taka wulgarna? Od swojej żony wymagałbym więcej. Gdybym mógł.... otrzeć tę łzę...
- łza to znak. Znak, że jeszcze żyję. Że nie jestem martwa.
- Jak Tytan. ALe po co?
-Co po co?
- Po co ten tytan?
- Słyszysz, żeby nie umrzeć w ciele bezbożnicy 
- O to tutaj dużo żeś Mi powiedziała.
- *******************
************************
- Jestem łąpczywa.
- I to jest powód?
- Tak. Nie umiałam zachować się przy stole. 
Ciągle jem. Ciągle mi mało. 
- I ciągle się spóźniasz. Dziś znowu nie przyszłaś. 
- Przychodzę teraz. 
- I chcesz się
- To absurd
- Sama widzisz.
To, co brudne, w twoich rękach się czyści, ożywa, pięknieje
- To nie jest brudne.
O czym My  mówimy?
- O tobie. O przyjściu na świat.
- Ostatniego "kanibala".
- No, co ludzkie, to ostre.
- Jak pieprz cayenne.
- Dlaczego nie przyjdziesz i sobie tego nie odetniesz?
- Kawałek obrusa z Twojego ołtarza?
- Jesteś szlachetna, wiesz o tym?
- Dwadzieścia lat temu nie było takich ludzi. 
- Wiem. 
Wiem o  tym. 
- Nie Masz wrażenia, że Cię oszukuję?
- Mam. A wiesz dlaczego?
- Nie wiem.
- Bo ty jesteś skarb. I tylko jedna dusza o tym nie wiedziała.  I nadal się zastanawiam czy wie?
To twoja własna dusza.
- Mówisz bardzo biznesowo.
- Żart ci się nie udał. Nie Jestem w stosunku do ciebie "biznesowy". Możesz brać ze skarbca ile zechcesz. 
Tylko wysil się trochę.
I bez tragedii.
Ja wszędzie czuwam.
Ja- twój mąż- JEDYNY. I  Ukochany.


Nobile Verbum

  

Się rozwiąże.

 -Myszko, Jak Twój nowy organizm? Dostosował się do nowych potrzeb?
- I tak i nie?
-?
- Tak, bo zyskał nowego nauczyciela
- Za którym tak naprawdę tęskniłaś łobuziaku. 
A nie?
- Już nie pamiętam. Wywiązała się dyskusja.
- Ale brama jest otwarta Myszku.
Możesz przez nią przechodzić ciągle. Nieustannie.
- Jezu ...
- Słucham Skarbie. 
- Przeprówadź mnie...wiesz, o czym mówię. Daj się uprosić. Nie licz tylko na Mnie. Cały czas wydaje  mi się, że ktoś będzie pukał do drzwi. Nie puka, ale cały czas nasłuchuję. Czy nie można ich "odstawić"? Potrzebujących? Na tę jedną chwilę?
- Myszku, jesteś mądra.
- Wise.
- Tak, wise.
- Co z tego wynika?
- A to, że chciałabyś wszystkich naraz uszczęśłiwić. Łącznie ze Mną. Krwawi ci dusza, kotku, to wszystko. Już Mówiłem, to są sprawy przebyte. ...
Krwawi, ale przebyte.
- Zapragnę i odpowiadasz.
- Jesteś Myszku jak krzew winorośli
- Ciągle się spieszę.
-- Nie kochanie, jesteś zapracowana, to wszystko. 
- jestem tam ciągle. 
- Gdzie, ukochana.?
- Przed ołtarzem. Wszyscy na mnie patrzą, a ja czekam na Ciebie. Od razu wiedziałam, że opłatków jest za mało. To nic. Przyszłam. Wegetowałam prze chwilę. czekałam i miałąm nadzieję. To mało.To bardzo mało. Jak on mógł Cię tak zbluźnić.?
- Mógł Myszko, Mógł.
- ALe aż tak?
- Czemu tak zrobiłaś Myszko. I czy napraw...
- Jezu... wiesz... TY wiesz... Jak on w takim stanie dałby ci tę misję? Dałby?
- Nie wiem, Myszko. ... To była twoja PRACA. 
- Ja zrobiłam to z entuzjazmem. Potem powiem Ci szczerze ukochany, że żałowałam, i to bardzo. Żałuję i teraz. Nic nie jest warte jednego bólu, ukłucia Twojego Serca. Gdybym była mądra, to bym o tym pomyśłała.
- Nic nie rozumiesz Myszko- to byłaby przynęta.
|- A tak? jedynie konfuzja.
- Myszko, nie rozstrzygniemy tego w ten sposób, bo ciebie zacznie, jeszcze odpukać żal.
- Co ma wisieć nie utonie.
- Myszko, to żart.
- Niewczesny, przyznaję.
- To uśmiech losu mieć ciebie za żonę.
- Żartujesz?
- Nie.
- Więc stoję przed ołtarzem i czekam. 
- I czekasz na wstrzelenie się z boku.
- Tak, od tego przecież wszystko zależy.
Z początku bolało. Teraz już nie.
- To KOŚCIÓŁ Myszko. Prawdziwe powołanie. Wołąnie człowieka do Boga. Ktoś musi je usłyszeć.Twój kościół to bazylika Myszko. To wszystko pod prąd. Kościół , ten , który znasz , nie reaguje tak szybko. Będę zwalniać jak będę mógł, bo ty nie zrealizujesz Mojej mrzonki, a Kosciół będzie patrzył podejrzliwie. Pozwól im iść swoim, tzn ich nurtem. Wszystko wpłynie, a ty będziesz się spokojnie temu przyglądać. To będzie źrółęm twojej siły we MNie, twój duch stanie się czystszy, mądrość rozkwitnie, a wielopłąszczyznowy  duch miłości rozkrzewi się na waszą modlitwę. Celowo Mówię : na Waszą, bo tylko ksiądz może zrozumieć ten przekaz. Nie bądź rezolutna, bo to wszytko strawi. Zresztą, ty i twoja miłość do Mnie i tak idzie wysoko ponad ich głowami. Nie są w stanie pojąć oddania, tego rodzaju, jakie dla Mnie osiągasz. 
Myszko- dzień dobry w Kościele. 
Mów Mi - Jezu- Mój Mężu. Kocham ciebie. 
To wszystko, to wystarczy. Ja cię we wszystko wprowadzę. Bądź cierpliwa dla współwyznawców to i oni będą cierpliwi dla ciebie.W tej chwili najważniejsze jest , zeby łąmali sie z tobą chlebem, niż żeby cię uczyli. Zresztą , czego oni chcieliby cię nauczyć?
- Z wyjątkiem księży?
- Właśnie. 
Ale z tym poczekaj, Niech nauczą się najpierw z tobą obchodzić.
- A nie jest to łątwe doświadczenie.:)
Hipnoza - moja- mogłąby im w tym dopomóc.
- Nie ma takiej potrzeby.
Chcę, zebyś wszystko zapisywała. Żebyś zawsze miała przed sobą coś do pisania- najwyżej przepiszesz.
Myszko- módl się . Kochanie. A arogancja zniknie.  Wiem, że jestem arogancja nie bez przyczyny.
Twoja historia zbawienia jest taka, że przyprawia o dreszcze. To horror. ,To nawet nie Krzyż, to męka, że...
- Nie mów Jezu.
- Myszko. Żal Mi. Żal Mi, że przez to przeszłaś. Przez te wszystkie męczarnie. Pamiętasz, odradzałęm ci. Odradzałęm ci, zebyś przyjmowałą ciało. 
To ciężar nie do zniesienia. Nie udźwigniesz. 
Wszyscy ci mówiliśmy i co?
- Jezu, uratuj choć jedno dziecko, to nie będę więcej żałowała , ze przez to przechodzę.
- Myszko, ty już jesteś Mistrzyni. WIesz, o tym?
ALe jeszcze trochę. 
Damy radę.
- Jestem zbyt boska nawet jak dla Ciebie.
- Mów tak dalej, to dopiero się rozżalę
- Dostałam w twarz.
- Myszko, to przekaz. To tylko przekaz . To zwierzęca część stworzenia. Jesteś taka święta , ze po prostu ignorujesz ten przekaz. Dlatego masz taki charakter. Oportunizm się dla Ciebie nie liczy.
- Jestem już głodna. Jak można tyle jeść?
- Nie dziw się . To gorliwość neofity. Sama rozumiesz :) 
- Cokolwiek:) 
- Ciebie to nie razi.
- Nie. 
- Słodkie są uda kobiety Jezu.
- Jeśli jest pomiędzy nimi mężczyzna.
- Dla mnie Ty jesteś męskim skarbem.
- Nie umiesz tego napisać ?
- Nie.
- Jezu...
- Tak?
- Z tą boskością to przesadziłam, wiesz..
- Myszko ja wiem, co chciałaś powiedziec. 
- WIem, bo jesteś poetą.
- Chciałbym i nie mogę.
- Być poetą?
- Trzymam cię troszkę na uwięzi Myszko.
Nie mogę cię puścić swobodnie. Nie mogę cię stracic 
- Nie chcę byś mnie puszczał  Jezu, WIesz przecież.
- Chcę, byś się tliła powoli, a ty przychodzisz i zapalasz im cały Kościół.
- Musisz coś z tym zrobić Jezu.
Proszę Cię. 
Chcę do Ciebie przychodzić. Chcę się Tobą Karmić .
doceń to.
- Myszko. Stop. 
- To nie jest wulgarne. 
- Nie jest. ALe jest obcesowe. Musiałem to powiedzieć. WIem, że po takich słowach otwiera się dla ciebie chaos, ale 
- Jezu, ukochany ....
Więc czego oczekujesz?
- Przychodź Myszko. Nie zbłaźnimy się, Mam Nadzieję.
- Ludzie są racjonalni?
- Właśnie, nawet w Kościele, wszędzie oczekują rozumu, . A potem chca cudu - a potem chcą go rozłożyć rozumem.  Myszko, nie chce Mi się gadać. Nawet nie Chcę abyś o tym pisała. 
- To jest wyjątek od reguły :) 
- Myszko, mieszasz Mi zmysły. 
- To jest chyba raczej niemożliwie. 
- Chyba raczej. Ale nie przy istotach równych tobie. 
- Jezu, mówisz jak o jakimś stworze.
- Nie , kochanie.
- Kocham Cię Jezu.
- Kocham cię Myszko.
- A więc to jest Nasz cud.
- Nasz Myszko.
Tylko i wyłącznie Nasz.
Nie obawiaj się , 
- I mogę przychodzić do Kościołą?
- Możesz. Wiem, i ty wiesz, ze potrzebujemy tego. 
Mamy czas .
Spokojnie.
Wszystko się raczej rozwiąże,










Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...