środa, 16 października 2024

Prawdziwa wiedza

 - Szukaj Mnie w doświadczeniach- żono.
- JA wiem, to są Skarby Twojej Duszy I co? Oczywiście dyletant taki jak ja ...
- Już o tym Mówiłem
Światło dnia cię zaskoczy. 
- Jezu, nie mówmy o tym, chciałeś zapewne powiedzieć mi coś innego.
- Tak. Umysł twój ślizga się po Moim pokarmie. 
Przyzwyczaisz się. Wiem, z czym próbujesz walczyć, z czym się borykasz. Ostrze swojej krytyki kierujesz , w wyrafinowany sposób, nie przeczę, ale jednak.....Nie chciałem martwić twojego kochającego serca, ale..
-..ale..
- Tobie nie wolno jest przeczyć. Trzeba ze Mną grać w otwarte karty.
- Tego przy Tobie się uczę. ...
- Już nie jesteś wulgarna- jeśli tak myślisz , że kiedyś tak było, a jest....
- .......
- zupełnie inaczej. Włożę w twoje usta całkiem inne słowa, przygotuj się. One wyrażą całkowicie coś innego niż myślisz, niż do tej pory. Nie chodzi jedynie o to, żebyś była dopieszczana przeze Mnie, choć osobiście , między Nami, o to Mi chodzi. Myślisz, jeżeli tak jest między Nami, tak jak Mówię , oznacza to, że chcę cię wyeksploatować - nawet jeśli Mi to przez myśl przechodzi.... Ach Myszko... zrobię dla ciebie wszystko, jeśli ze Mną zostaniesz do końca twoich dni. Ja Jestem Świętością . Światłem świata . Czy myślisz, że jesteś Mi w taki sposób oddana, to czy choć trochę tej światłości nie zostaje ci na ramionach?
Myszko! Obejmujesz Mnie tak mocno i słodko.  I silnie.
- Mam trochę tremy.
- Odwagi.
- Mówię.
- Tak?
- Tak na Twoje wejście.
- Rzucam więc wszystko i wchodzę. 
-...................
- Jezu, to Twój majstersztyk duchowy. 
- Umiesz już się "poparzyć" Duchem. 
Więc
- Nie końćz, błągam.
- Odrobinę otwartości nie zaszkodzi.
 Ty jesteś Moim "Aniołem" . Nie dopuszczę do ciebie nikogo. Mam Swój Testament. I Jego ci przyniosę, abyś czytała . Czy rozumiesz?
- To mi się "majaczy" już jakiś czas. 
- Już jesteś rozeznana. 
Czas teraz poznać prawdziwą wiedzę.
Już jesteś dorosła.
Damy sobie radę. 




wtorek, 15 października 2024

Czuwanie

 - Myszko, czemu  chcesz  odejść? Czemu ty wiecznie odchodziłaś? 
- Nie było warunków do lądowania. Leciałam już samolotem , który się roztrzaskał z powodu mojej nadmiernej brawury. Myśl, że nikt nie wie o co chodzi jest bzdurna.
- Ten wie, któremu powiedzą. W twoim przypadku to jesteś ty. To ty jesteś ten kochany, umierający na krzyżu, niosący chleb życia, 
-proszę Cię
- i kielich zbawienia
- Nic nie poradzę, że Cię pokochałam.
- Ale żeby aż tak? 
- Niosąc miłosierdzie.
- Komu?
- Nie wiem komu. To mistrzostwo, majstersztyk, że się nie wie komu. Kim ten człowiek stawał się w międzyczasie . Kim jest teraz.
- I kim jest Jezus?
- Właśnie.
To jest tak, jak ze słoiczkiem miodu- nie wiadomo, która pszczoła przyniosła miód.
- I to jest piękne twoim zdaniem?
-Wiem, mówisz to przez pryzmat małżeństwa, w którym jestem? Tak jakby?
_ Nie. Mówię przez pryzmat życia. Zbyt łątwo zakańczasz rozpoczęte tematy.
- Wojna polsko-ruska skończona, nikt nie szuka Oblubienicy. Bo i po co?
- Czemu jesteś taka wulgarna? Od swojej żony wymagałbym więcej. Gdybym mógł.... otrzeć tę łzę...
- łza to znak. Znak, że jeszcze żyję. Że nie jestem martwa.
- Jak Tytan. ALe po co?
-Co po co?
- Po co ten tytan?
- Słyszysz, żeby nie umrzeć w ciele bezbożnicy 
- O to tutaj dużo żeś Mi powiedziała.
- *******************
************************
- Jestem łąpczywa.
- I to jest powód?
- Tak. Nie umiałam zachować się przy stole. 
Ciągle jem. Ciągle mi mało. 
- I ciągle się spóźniasz. Dziś znowu nie przyszłaś. 
- Przychodzę teraz. 
- I chcesz się
- To absurd
- Sama widzisz.
To, co brudne, w twoich rękach się czyści, ożywa, pięknieje
- To nie jest brudne.
O czym My  mówimy?
- O tobie. O przyjściu na świat.
- Ostatniego "kanibala".
- No, co ludzkie, to ostre.
- Jak pieprz cayenne.
- Dlaczego nie przyjdziesz i sobie tego nie odetniesz?
- Kawałek obrusa z Twojego ołtarza?
- Jesteś szlachetna, wiesz o tym?
- Dwadzieścia lat temu nie było takich ludzi. 
- Wiem. 
Wiem o  tym. 
- Nie Masz wrażenia, że Cię oszukuję?
- Mam. A wiesz dlaczego?
- Nie wiem.
- Bo ty jesteś skarb. I tylko jedna dusza o tym nie wiedziała.  I nadal się zastanawiam czy wie?
To twoja własna dusza.
- Mówisz bardzo biznesowo.
- Żart ci się nie udał. Nie Jestem w stosunku do ciebie "biznesowy". Możesz brać ze skarbca ile zechcesz. 
Tylko wysil się trochę.
I bez tragedii.
Ja wszędzie czuwam.
Ja- twój mąż- JEDYNY. I  Ukochany.


Nobile Verbum

  

Się rozwiąże.

 -Myszko, Jak Twój nowy organizm? Dostosował się do nowych potrzeb?
- I tak i nie?
-?
- Tak, bo zyskał nowego nauczyciela
- Za którym tak naprawdę tęskniłaś łobuziaku. 
A nie?
- Już nie pamiętam. Wywiązała się dyskusja.
- Ale brama jest otwarta Myszku.
Możesz przez nią przechodzić ciągle. Nieustannie.
- Jezu ...
- Słucham Skarbie. 
- Przeprówadź mnie...wiesz, o czym mówię. Daj się uprosić. Nie licz tylko na Mnie. Cały czas wydaje  mi się, że ktoś będzie pukał do drzwi. Nie puka, ale cały czas nasłuchuję. Czy nie można ich "odstawić"? Potrzebujących? Na tę jedną chwilę?
- Myszku, jesteś mądra.
- Wise.
- Tak, wise.
- Co z tego wynika?
- A to, że chciałabyś wszystkich naraz uszczęśłiwić. Łącznie ze Mną. Krwawi ci dusza, kotku, to wszystko. Już Mówiłem, to są sprawy przebyte. ...
Krwawi, ale przebyte.
- Zapragnę i odpowiadasz.
- Jesteś Myszku jak krzew winorośli
- Ciągle się spieszę.
-- Nie kochanie, jesteś zapracowana, to wszystko. 
- jestem tam ciągle. 
- Gdzie, ukochana.?
- Przed ołtarzem. Wszyscy na mnie patrzą, a ja czekam na Ciebie. Od razu wiedziałam, że opłatków jest za mało. To nic. Przyszłam. Wegetowałam prze chwilę. czekałam i miałąm nadzieję. To mało.To bardzo mało. Jak on mógł Cię tak zbluźnić.?
- Mógł Myszko, Mógł.
- ALe aż tak?
- Czemu tak zrobiłaś Myszko. I czy napraw...
- Jezu... wiesz... TY wiesz... Jak on w takim stanie dałby ci tę misję? Dałby?
- Nie wiem, Myszko. ... To była twoja PRACA. 
- Ja zrobiłam to z entuzjazmem. Potem powiem Ci szczerze ukochany, że żałowałam, i to bardzo. Żałuję i teraz. Nic nie jest warte jednego bólu, ukłucia Twojego Serca. Gdybym była mądra, to bym o tym pomyśłała.
- Nic nie rozumiesz Myszko- to byłaby przynęta.
|- A tak? jedynie konfuzja.
- Myszko, nie rozstrzygniemy tego w ten sposób, bo ciebie zacznie, jeszcze odpukać żal.
- Co ma wisieć nie utonie.
- Myszko, to żart.
- Niewczesny, przyznaję.
- To uśmiech losu mieć ciebie za żonę.
- Żartujesz?
- Nie.
- Więc stoję przed ołtarzem i czekam. 
- I czekasz na wstrzelenie się z boku.
- Tak, od tego przecież wszystko zależy.
Z początku bolało. Teraz już nie.
- To KOŚCIÓŁ Myszko. Prawdziwe powołanie. Wołąnie człowieka do Boga. Ktoś musi je usłyszeć.Twój kościół to bazylika Myszko. To wszystko pod prąd. Kościół , ten , który znasz , nie reaguje tak szybko. Będę zwalniać jak będę mógł, bo ty nie zrealizujesz Mojej mrzonki, a Kosciół będzie patrzył podejrzliwie. Pozwól im iść swoim, tzn ich nurtem. Wszystko wpłynie, a ty będziesz się spokojnie temu przyglądać. To będzie źrółęm twojej siły we MNie, twój duch stanie się czystszy, mądrość rozkwitnie, a wielopłąszczyznowy  duch miłości rozkrzewi się na waszą modlitwę. Celowo Mówię : na Waszą, bo tylko ksiądz może zrozumieć ten przekaz. Nie bądź rezolutna, bo to wszytko strawi. Zresztą, ty i twoja miłość do Mnie i tak idzie wysoko ponad ich głowami. Nie są w stanie pojąć oddania, tego rodzaju, jakie dla Mnie osiągasz. 
Myszko- dzień dobry w Kościele. 
Mów Mi - Jezu- Mój Mężu. Kocham ciebie. 
To wszystko, to wystarczy. Ja cię we wszystko wprowadzę. Bądź cierpliwa dla współwyznawców to i oni będą cierpliwi dla ciebie.W tej chwili najważniejsze jest , zeby łąmali sie z tobą chlebem, niż żeby cię uczyli. Zresztą , czego oni chcieliby cię nauczyć?
- Z wyjątkiem księży?
- Właśnie. 
Ale z tym poczekaj, Niech nauczą się najpierw z tobą obchodzić.
- A nie jest to łątwe doświadczenie.:)
Hipnoza - moja- mogłąby im w tym dopomóc.
- Nie ma takiej potrzeby.
Chcę, zebyś wszystko zapisywała. Żebyś zawsze miała przed sobą coś do pisania- najwyżej przepiszesz.
Myszko- módl się . Kochanie. A arogancja zniknie.  Wiem, że jestem arogancja nie bez przyczyny.
Twoja historia zbawienia jest taka, że przyprawia o dreszcze. To horror. ,To nawet nie Krzyż, to męka, że...
- Nie mów Jezu.
- Myszko. Żal Mi. Żal Mi, że przez to przeszłaś. Przez te wszystkie męczarnie. Pamiętasz, odradzałęm ci. Odradzałęm ci, zebyś przyjmowałą ciało. 
To ciężar nie do zniesienia. Nie udźwigniesz. 
Wszyscy ci mówiliśmy i co?
- Jezu, uratuj choć jedno dziecko, to nie będę więcej żałowała , ze przez to przechodzę.
- Myszko, ty już jesteś Mistrzyni. WIesz, o tym?
ALe jeszcze trochę. 
Damy radę.
- Jestem zbyt boska nawet jak dla Ciebie.
- Mów tak dalej, to dopiero się rozżalę
- Dostałam w twarz.
- Myszko, to przekaz. To tylko przekaz . To zwierzęca część stworzenia. Jesteś taka święta , ze po prostu ignorujesz ten przekaz. Dlatego masz taki charakter. Oportunizm się dla Ciebie nie liczy.
- Jestem już głodna. Jak można tyle jeść?
- Nie dziw się . To gorliwość neofity. Sama rozumiesz :) 
- Cokolwiek:) 
- Ciebie to nie razi.
- Nie. 
- Słodkie są uda kobiety Jezu.
- Jeśli jest pomiędzy nimi mężczyzna.
- Dla mnie Ty jesteś męskim skarbem.
- Nie umiesz tego napisać ?
- Nie.
- Jezu...
- Tak?
- Z tą boskością to przesadziłam, wiesz..
- Myszko ja wiem, co chciałaś powiedziec. 
- WIem, bo jesteś poetą.
- Chciałbym i nie mogę.
- Być poetą?
- Trzymam cię troszkę na uwięzi Myszko.
Nie mogę cię puścić swobodnie. Nie mogę cię stracic 
- Nie chcę byś mnie puszczał  Jezu, WIesz przecież.
- Chcę, byś się tliła powoli, a ty przychodzisz i zapalasz im cały Kościół.
- Musisz coś z tym zrobić Jezu.
Proszę Cię. 
Chcę do Ciebie przychodzić. Chcę się Tobą Karmić .
doceń to.
- Myszko. Stop. 
- To nie jest wulgarne. 
- Nie jest. ALe jest obcesowe. Musiałem to powiedzieć. WIem, że po takich słowach otwiera się dla ciebie chaos, ale 
- Jezu, ukochany ....
Więc czego oczekujesz?
- Przychodź Myszko. Nie zbłaźnimy się, Mam Nadzieję.
- Ludzie są racjonalni?
- Właśnie, nawet w Kościele, wszędzie oczekują rozumu, . A potem chca cudu - a potem chcą go rozłożyć rozumem.  Myszko, nie chce Mi się gadać. Nawet nie Chcę abyś o tym pisała. 
- To jest wyjątek od reguły :) 
- Myszko, mieszasz Mi zmysły. 
- To jest chyba raczej niemożliwie. 
- Chyba raczej. Ale nie przy istotach równych tobie. 
- Jezu, mówisz jak o jakimś stworze.
- Nie , kochanie.
- Kocham Cię Jezu.
- Kocham cię Myszko.
- A więc to jest Nasz cud.
- Nasz Myszko.
Tylko i wyłącznie Nasz.
Nie obawiaj się , 
- I mogę przychodzić do Kościołą?
- Możesz. Wiem, i ty wiesz, ze potrzebujemy tego. 
Mamy czas .
Spokojnie.
Wszystko się raczej rozwiąże,










wtorek, 8 października 2024

Ofiary Radości- Boże Narodzenie

 - Myszko, już Myślałem, że nie weźmiesz do rąk zeszytu.
- Więc to jest to przebudzenie.
- WIem. 
_ Nie mów. Chciałeś powiedzieć Jezu, że nie o tym myślałem 
- Ulegam wpływowi. TWOJEMU wpływowi.
- tak. tak sądzę. 
- To są twoje sklepy cynamonowe, Myszko.
- Mam nad sobą Twoje Wielkie Oko Jezu.
- Ha, ha. Nie nad sobą. Masz w sobie Moje Wielkie Oko
- Miałam jedno bardzo skromne marzenie.
- Żeby poradzić sobie sama ze sobą.
- A teraz marzę, aby być z Tobą  Jezu Jedno.
- A to wiesz, że bez udziału Ducha się to nie dzieje?
- To jak fermentacja.
- Gorsze. To jak zaszczyt. :) Nie wiem, jak to zniesiemy:)
Jak ty to zniesiesz, Myszko?
Zauważyłem u ciebie Myszko jedną drobną przemianę. Przemianę z Myszki w Sowę. Nie wiem, jak ty to zniesiesz.
- Każdy możliwy,
- Myszko, "ucięło " ci język?
- Obawiam się, że tak. Tylko wiadomości radiowe popychają świat do przodu.
Och, Jezu!
- Czyli wszystko jest w porządku.
- To była Camino.
- Myszko!
- Come in.! Prośba. I wszystkich wymiotło . 
- Ja wiem, że jesteś wstrząśnięta przeżyciami tej dziewczynki.
- Ale moje nastawienie jest takie, że nie miałoby to w Twoich oczach żadnej zasługi.
- Myszko, wiem, że to wszystko jest w tobie świeże.
- Wstyd. mi za błędy. 
- Moje serce wszystko ci wybaczyło. Nie może już więcej. 
- Czego nie może? 
- Czekać na Ciebie.
- Wiesz....
- WIem. I na to właśnie czekałem. Właśnie na to. 
- Nikt tak naprawdę nic nie musi. 
- I ja też nie. 
- Ty chciałaś .
- Ale chyba też nie muszę.
- Przeczytaj fragment w Piśmie- on podnosi wiarę, 
***
***
- Jezu, ja bardzo denerwowałąm się na drodze do Ciebie. . Potykałąm się i popełniałąm błedy. 
- Sza... Myszko! Czy słyszysz ciszę swojego serca. ?
- Wołanie....
Jezu?
- To pytanie wszystko rozproszyło. 
Masz Mój Majestat Myszko. 
- Zaczynam to odczuwać. To dobrze odczuwać  bezpieczeństwo przy drugim człowieku. - to dar- nie do pogardzeni, przyznam . Ale to dopiero przy Tobie odczuwa się ten potencjał bezpieczeństwa.  I on sie nie kończy. Zmysłowa - a potem noc- noc- noc. A tutaj - pustynia niedostatków popłynie jak dym z fajki - do Ciebie.
- Tak trudno to powiedzieć?
- KOcham Cię Jezu....
- Co ma wisieć nie utonie - Myszko.
- Moja wiara w ślub kończy się w Twoim sercu i w Jego objęciach .

" Ty jesteś moją pomocą 
więc mnie nie odrzucaj i nei opuszczaj mnie
Boże, moje zbawienie!
Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka,
to jednak Pan mnie przygarnie 
Panie, naucz mnie Twej drogi. "

- To jest całą Moja Myszka- "Panie , naucz mnie Twojej drogi" :) 
- Tak, to cała ja , zawsze z nauką na ustach. 
- Nie zawsze Myszko. Są chwile, że "bardzo "- "nie zawsze".

" O jedno proszę Pana 
tego poszukuję:
bym w domu Pańskim przebywał
po wszystkie dni mojego życia.

Jezu, wszystkie te słowa, które każesz mi czytać, prosisz, abym czytała, stają się jak żyły w moim organizmie. , przez które przepływa Twoja Święta Krew. 

- To łaska pojednania i pokoju Myszko.
-  To może się odbyć  jedynie poprzez Słowo. 
- Słowo staje się światłem w tobie Myszko.
- Skońćzy się w ten absurdalny podział. 
- Na ciało i Ducha, na materię i duszę, to masz na myśli. ?
- Na wiarę i rozum Jezu. 
- To bałochwalstwo i cynizm Myszko. A jednak w twoich ustach jaśnieje to chwałą . Czemu to usprawiedliwiam?   Czy Jestem Chorym Mięczakiem?
- Mów, co chcesz. 
Ja cię porostu chcę. Ty możesz przyjść jak zechcesz. 
- Czy to ty Mnie powołujesz, czy Ja ciebie .
- Ja nie mam pojęcia. Nie wiem.
Czy słyszysz to szemranie mojego umysłu.?
Czy słyszysz co wyśpiewuje ?
- "Jezus" . Tylko to słyszę. ...
- "W imię Ojca i Syna i Ducha Św"
- AMEN
Abym zażywał łąskawości Pana.
Stale radował się Jego świątynią
Albowiem On przechowa mnie w swym namiocie
w dniu nieszczęścia 
Ukryje mnie w głębi swego przybytku 
Wydźwignie mnie na skałę.
Już teraz głowa moja się podnośi
nad nieprzyjaciół, co wokół mnie stają
Złożę w Jego przybytku 
Ofiary Radości
Zaśpiewam i zagram Panu "




Jakość kontra Kompromis

 - Oto Myszko stawiam ci kochanie temat do rozważenia - jakość kontra kompromis. Co o nich wiesz?
- Trzeba zesłać najpierw Ducha Pocieszyciela. 
- Dlaczego ? 
- Bo bez Niego nie ma ani jakości ani kompromisu.
- Mylisz się. jest wtedy jakość.
- Ale nie ma kompromisu.
- Właśnie.
- To jest ten rodzaj uzależnienia. W podążaniu za jakością dzielimy się pomiędzy sobą, tzn rozdzielamy się wg przywilejów jakie gromadzimy, ochraniamy je, hołubimy. Wtedy stajemy się niezdolni do kompromisu . Wtedy przeważnie przychodzę Ja i "zmuszam" do kompromisu. Mówię :Oddaj Mi to, co kosztowne, a Ja cię napełnię chlebem, dam ci się napić wody żywota , poprowadzę cię. 
- I co? Dusze się zgadzały?
- A jak myślisz?
- Jeden drugiego brzemiona noście.
- Bingo.
Dlatego twoje serce nie może Mojego nigdy ogarnąć.
Chociaż chce. 
- Dlaczego?
Bo podczas łąmania chleba spadają okruchy na ziemię . Po której stąpasz.  Dlatego tak cierpisz. Cierpimy oboje. 
- Twój krzyż , tzn Jego wizerunek, stoi wszędzie, nawet przy drogach , stoi i wszystko mija, mam wrażenie obok Niego.
- Tak mówi prawdziwy apostoł. Co Ja mam z tobą zrobić.
- Nie wiem. Włąśnie  tego nie wiem. 
- ha, ha . Mój wszędobylski ....
- Kto?:) 
Nie mogę tu i tam być i jestem.
- Odwdzięczam ci się jakoś.:) 
- Oddaję ci Jezu moją ignorancję.  I wszystkie moje zapytania niech staną się Twoje. Myślę, że ...
- ... może to Jakoś udźwigniesz
***************************************


Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...