piątek, 4 października 2024

Dzień vs Noc

 Świętość życia codziennego


Przepisy dotyczące kultu.
Dalej Pan powiedział do Mojżesza : "Mów do całęj społęczności Izraelitów i powiedz im : "Bądźcie świętymi, bo Ja Jestem święty, Pan, Bóg wasz! 
Każdy z was będzie szanował matkę i ojca i będzie zachowywał moje szabaty. Ja Jestem Pan, Bóg wasz. Nie zwracajcie sie do bożków. Nie czyńcie sobi bogów z lanego metalu. 
Ja jestem Pan. Bóg wasz. Kiedy będziecie skłądać Panu ofiarę biesiadną , skłądajcie ją tak , aby Mu była przyjemna. Będziecie z niej jedli w sam dzień ofiary i w następnym dniu . To, co pozostanie na trzeci dzień, będzie spalone w ogniu. Gdyby kto jadł z niej  na trzeci dzień, byłąby to rzecz nieświeża, nie byłąby przyjemna Bogu . kto będzie z niej jeśż=ć , zaciągnie winę, bo zbezcześcił świętość Pana. Taki człowiek będzie wykluczony spośród ludu.

Żniwa ubogich
:Kiedy żąć będziecie zboże ziemi waszej, nie będziesz ogałącał winnicy i nie będziesz zbierał tego, co spadło na ziemię w winnicy . Zostawisz to dla ubogiego, i dla przybysza. 

obowiązki względem bliźniego.
Nie będziecie kraść, nie będziecie kłąmać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego. Nie będziecie przysięgać fałszywie na moje imię. Byłoby to zbezcześzczenie imienia Boga twego. Ja Jestem Pan! Nie będziesz uciskał bliźniego , nie będziesz go wyzyskiwał. Zapłąta najemnika nie będzie pozostawiać w twoim domu przez noc , aż do poranka.
Nie będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kłądł przeszkody przed niewidomym , ale będziesz się bał Boga twego . Ja Jestem Pan.
Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz szerzył oszczerstw między krewnymi ,nie będziesz czyhał na zycie bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nei będziesz zywił urazy do synów twego ludu , ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja Jestem Pan.  


Najpiękniejszy śnieg

 Moje serce jest takie bezbronne. Serce Myszki. Wszystko rozumie. Wszystko wie, wszystko czuje. Prawie wszystko, bo czasem jest zmęczone. Cały czas oczekuje, nasłuchuje, czy Pan Jest w pobliżu, czy może mnie zawoła. 
A miłość przychodzi jak skrytobójca. Podchodzi, nawet nie wiadomo skąd, i włamie się do bezbronnego serduszka, które ponieważ nasłuchuje Pana, jest jeszcze bardziej osłąbione. O, ono jest mocne , mocne jak skała, ale co z tego? Jeśli musi być czyste i czułe i ostrożne.  Zatrzymuje wszelkie skarby duszy - dla Pana. Im dłużej czeka, tym bardziej robi się pokorne, - pochyla się, garbieje i słabnie.
Jak łątwo jest wtedy takie serce oszukać- wejść, włąmać się, okraść, - tyle ma nagromadzonych skarbów- i nie chce ich rozdawać - bo już nie może . I w konsekwencji i tak ich nie ma , staje się lubieżne okradzione, martwe. Nie oddycha, nie całuje.
Nie kocha. 
Nie ma mnie , nie ma. 
Po co być?
Z czym czekać na Pana 

Odpowiedź Pana

"Pan bowiem wybrał Syjon
tej siedziby zapragnął dla siebie
"To jest miejsce mego odpoczynku na wieki
Tu bedę mieszkał, bo tego pragnąłęm dla siebie
Będę szczerze błogosławił jego zasobom,
jego ubogich nasycę chlebem, 
Jego kapłanów odzieje zbawieniem,
a ci , którzy go prawdziwie miłują , będę się radować,
Wzbudzę tam moc dla Dawida
zgotuję światło dla mojego pomazańca
Odzieję wstydem jego nieprzyjaciół ,
A nad nim zabłyśnie jego korona.

Jezu, kobieta wchodząc w życie jest taka dumna. Ma prawo. Niesie w sobie skarb wody żywej. Ale nie ostoi się ta jej duma,. Jeśli zapragnie - jakby to napisać- napić się wody z Twojego Żywota, Zawsze miecz przeszyje jej serce. - i już nie będzie taka sama. 
Kogo tu winić- czy święte pragnienie, które napędza jej serce. Czy niezłomność Twojego Jezu męskiego sumienia, wobec  którego jej serce się nie ostoi. ? Czy jedno i drugie? 
Mieszasz mi zmysły Jezu.
Dla Ciebie jestem niepokorna i chylę jednocześnie czoło w głębokiej pokorze. Kim Jestem?
Nie zadaję tego pytania, dopóki jestem w Tobie.

Kochany! Najdroższy!
Piszę do Ciebie kolejny list...
Do administratora sieci...

- Będzie jeszcze wiele komplikacji , o których nie wiesz.
Ale nie możesz zostawać w domu. 
Nie pozwolę ci na to, bo za bardzo cię kocham.
- Tyle wysiłku
- No i co z tego Myszko?
- Włożyłam w to, żeby poczuć teraz, że tak naprawdę cieszy mnie w Tobie nie to, , ze ja Ciebie mam, że obcuję z Tobą, ale że Ty mnie masz. Że możesz sobie mną rozporządzać wg Twojej WOli. Mogę stanąć przed Tobą i powiedzieć : Oto poszczęściło mi się . Jestem w ramionach Jezusa.
- To wszystko.
- I On nie odmówi mi niczego. Da mi cokolwiek zapragnę. 
Przecież to wiem, o Tobie. A ja rejestruję wszystkie szumy Twoich myśli.
- I kochaj Mnie Myszko.
Myśl o MNIE ile ci się żywnie podoba. Ja cię osłonię. 
Zawsze.
Wiesz przecież.
-rozproszyłam się...
- Myszko.....

Kochana moja
Moja ukochana
Myszko
mmm

To najpiękniejszy śnieg, jaki widziałąm kiedykolwiek w życiu.
- Myszko
JAk ciepło mi w moim domu.....       


                                                                                                                                                                                                            

Życie

 - Myszko, już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Tak będzie jeśli zacznę się uczyć.
- Moje maleństwo. Beze Mnie nie da sobie rady.
Twoja wiara musi trochę okrzepnąć Myszko.
- Bo jest trochę chaotyczna?
- tak.
- Modlitwa może być szaleństwem Jezu. Takie niepozorne uklęknięcie przed Twoim Majestatem wymaga majstersztyku.
- Nie opowiadaj. To proste.
- Myślisz?
- Ja myślę, a ty?
- Ja tak nie do końca. Zwłąszcza jeśłi jestem z Tobą. Wtedy na myślenie, na analizowanie kolejnego kroku szkoda mi trochę czasu. Czasem, kiedy dochodzę do muru spokoju jestem dręczona przez koszmary.
- Mów do Mnie.
- Wtedy mam ochotę bardzo krzyczeć. 
- I uciekać.
- I uciekać . Wtedy nieważne są wszelkie argumenty. To działa na podświadomość. Wyczuwa jakiś rodzaj zagrożenia. Mentalny, albo duchowy. Zawsze realistyczny. Zawsze się boję, ze będę po prostu głośno krzyczała. A gardło mam tak już ściśnięte, że działa jak obręcz na moje płuca. Nie jestem już tym zielonym krzewem.
- Wolisz patrzeć na Mnie przez dziurkę od klucza? 
- Nie . Mówię Ci dlaczego umysł mój jest w stosunku do Twojego oporny 
- I dlatego chcesz zrezygnować ze Mnie?
- To niemożliwe, wiesz przecież.
- Zdajesz sobie sprawę, że to klaustrofobia przez ciebie przemawia?
- Nawet, jeśli sobie to kiedyś uzmysławiałam, to teraz wolę zaczekać. A co, jeśli jest to psikus umysłu?
Poza tym wchodzę w krąg rozważań , który przeszłąm już juz i wstecz i wzdłuż i nie doszłam gdziekolwiek.
- Sama wiesz, ze nawet w tej chwili opuszczają cię urojenia.
- Nie ma rzeczy, ani sprawy , które by się nie  wydarzyły , jeśli Ty byś ich nie chciał. 
- Twoje duchowe maleństwo musi się w reszcie ocknąć. 
- nigdy tak naprawdę tego nie chciałam. dlatego uważałam, że ten problem zniknął. 
- przysypałąś Mnie piachem.
- Ziemią.
- Ziemią- właśnie. O tym mówię. 
- Nie mam wielu pomysłów na życie.  Usłyszałam wczoraj, że kobieta po 40, nie może mieć już żadnych planów. 
- Stąd prosto do depresji. 
- Wiem, równia pochyła.
-Tak naprawdę to jesteś tutaj. 
- Dziękuję za grosz wiary ii optymizmu. Już coś.
- Kopalnia wiedzy bardzo wciąga. 
Wiedza jest intelektualną pokusą - a ja łatwo wpadam w taka pokusę- wiesz o tym. 
- Czy żądasz, aby ziarno wpadło w glebę i obserwowało ja sobie od środka ,jaka jest ? Czy to jest cała wiedza o przyrodzie. ?
- Widzę,że Masz poważne plany wobec ziarna?
- Myszko- nie na urodzie oparty jest świat. Ani nie na strachu.
- Próbowałęś mi to kiedyś wytłumaczyć. 
- I uciekłaś ode Mnie- jako zakonnica.
Myszko. 
mam dla ciebie rozłożone ramiona.
I nie na krzyżu. Krzyż ma cię do Mnie pociągać. 
To jest najprostsze i najmniej czasochłonne.
metoda. To wszystko.
- Napiszę Ci kilka listów. Incognito. Bardzo Cię kocham Jezu.
CDN. Cz. 1


- Widzę, że już po nauce.
- Dlaczego? Ja słucham. 
- Pasąc się Mną.  Jesteś w stanie się skupić ?
- Wiem, że to jedyna metoda aby się wyróżnić w Tobie. A tego zdaje się żądasz. Być człowiekiem w epoce plastikowej maski. 
- Nie można tego lepiej ująć.
Myszko, nie zniosę kolejnego twojego spóźnienia. Pęknie Mi serce.
- Jeśli już tak mówisz 
- Jeśli już tak mówisz, to żarty się skończyły na dobre.
Chcę byś był ze mną szczęśliwy .
Tylko, że ja się gubię. Chowam się w fałdy Twojej szaty . To luksus, na który nie każdego stać.  A ja przychodzę i mówię : Idę do serca Pana. Niosę wodę żywą . Niech nikt mi nie  przeszkadza. Co Ty na to?
- I nikt ci nie przeszkadza?
- Nie, nikt.
- To jesteśmy w Domu Myszko.
- Opieram się na Tobie.  
- Mam    zatem dla ciebie prezent .
- Tak, coś niejasno sobie przypominam. - Daruję ci Ojca, o którego ta zabiegałaś. To memento dla twojej duszy. to wszystko się zaczyna i zazwyczaj kończy. Przeważnie. Żeby nie powiedzieć - zawsze.
- Moja dusza otacza się estymą . 
- To zły znak?
- Jedyny.
Jezu, gdybym chciała to opisać, to zrozumiałabym wszelkie bluźnierstwo świata. Trzeba być odpowiedzialnym pisarzem - bierze się na swoje barki losy bohaterów tej ścieżki.
- To jedyna droga.
- Droga przez mękę. 
- Myszko , wiem, ze wszystkiego nie opiszesz, bo nie wszystko daje się ująć w słowa jakie znam.
Ale trzeba być żywym, aby być pisarzem swojej duszy.
Nie chodzi tylko o odpowiedzialność, która tutaj, w twojej duszy jest ogromna.
- Boję się sarkazmu .
-Wyleczysz się z pierwszą książką.
- A więc daję siebie. Co z  tego będzie - nie wiadomo.
- Rozważ to szczególnie.
- Co mianowicie ?
- Szczególnie. To słowo wobec Ciebie. Kocham cię szczególnie. 
- szczególnie , to znaczy jak?
- Wprost Myszko. Wprost. Nie przez znaki, nie przez  instytucje, nawet nie przez intymność małżonków- ludzi.  Tego byś chciała-co? I szybko byś mi wybaczyła i zapomniała może. I wychodziłąbyś na ławeczkę, przed dom i patrzyłabyś czegoś w niebo.  I czekałabyś , nie wiedząc na co.
- Cieszę się , ze mi o tym przypominasz.
- To, że tak  się czujemy ze sobą, to splecenie  jest możliwe, o ile oboje się zgadzamy. Czy ty to czujesz? Ależ tak, czujesz , bo jak inaczej udowodniłabyś całęmu światu. Naszej Miłości. To Miłość wszechrzeczy Myszko.- nie do podrobienia.
- Jezu , oddaję Ci wszelakie  zapóźnienia. W Tobie zapuszczone łąki zmienią sie w ogrody, kwiaty, które mają  już nieco zwiędłe pąki zakwitną , a ptaki , które jak dotąd latały nad drzewem, wreszcie schronią się w jego gałęziach.
- Mówisz jak nikt, Jezu.
- Nie odrzucaj Mnie  Myszko. Nigdy więcej już tego nie rób.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           






                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

czwartek, 3 października 2024

Księga Koheleta 1-2,11

 TYTUŁ


1. Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem
Marność nad marnościami, powiada Kohelet i wszystko marność

Rozważania teoretyczne

Nic nowego pod słońcem.
Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu / jaki zadaje sobie pod słońcem?
Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi/ a ziemia trwa po wszystkie czasy
Słońce wschodzi i zachodzi, i na swe miejsce spieszy z powrotem 
i znowu tam wschodzi .
Ku południowi ciągnąc / i ku północy wracając / 
Kolistą drogą wieje wiatr / i znowu wraca na drogę swojego krążenia
Wszystkie rzeki płyna do morza/ a morze wcale nie wzbiera
do miejsca , do którego rzeki płyną / zdążają one bezustannie 
Mówienie jest wysiłkiem/ nie zdołą człowiek wyrazic [wszystkiego] słowami
Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho napełni słuchaniem .
To, co było , jest tym , co będzie.
A to co sie stało, jest tym, co znowu sie stanie :
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. 
Jeśli jest coś,  o czym by się rzekło, :/ "Patrz, to coś nowego" 

To już było w naszych czasach / które były przed nami 
Nie ma pamięci, o tych, co dawniej żyli ,/ 
Nie będzie wspomnienia, o tych, co będą potem.

MArność Mądrości 

Ja, Kohelet, byłęm królem nad Izraelem w Jeruzalem
I skierowałęm umysł swój ku temu / by zastanowić się i badać,
Ile mądrości jest we wszystkim , co dzieje się pod niebem 
To przykre zajęcie dał Bóg / synom ludzkim, by się nim trudzili.
Widziałęm wszelkie sprawy , jakie się dzieją pod słońćem 
A oto :wszystko to marność i pogoń za wiatrem 
To, co krzywe już nie da się wyprostować     
A to, czego nie ma tego nie można liczyć 
Tak powiedziałęm sobie w sercu :
"Oto nagromadziłęm i przysporzyłęm mądrości i wiedzy 
I postanowiłem sobie poznać / mądrość - wiele utrapienia
A kto przysparza wiedzy / przysparza i cierpień.

Marność bogactw i rozkoszy 
Powiedziałęm sobie:/ Nuże ! DOświadczę radości / i zażyje szczęścia !
Lecz i to jest marność 
O śmiechu powiedziałęm: szaleństwo!/ a o radości :
"Cóż to ona daje?" 
Postanowiłem w sercu swoim - krzepić ciało winem - 
Choć rozum miał zostać moim mądrym przewodnikiem .
I oddać się głupocie, aż zobaczę/ co dla ludzi jest szczęściem 
Które gotują sobie pod niebem/dopóki trwają dni ich życia 
Dokonałem wielkich dzieł: Zbudowałęm sobie domy
zasadziłem sobie winnice. / Założyłem ogrody i parki 
I nasadziłem w nich pełno drzew owocowych
Urządziłem sobie zbiorniki na wodę / by nią nawadniać gaj bogaty w drzewa.
Nabyłem niewolnikiem i niewolnice 
I miałem niewolników urodzonych w domu 
Posiadałem też wielkiei stada bydła i owiec
Większe niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem.
Nagromadziłęm sobie srebra i złota/ i skarby królów i krain 
nabyłem śpiewaków i śpiewaczki / oraz rozkosze synów ludzkich, kobiet wiele
I stałęm się większym i możniejszym niż wszsyscy 
Co byli przede mną w Jeruzalem
W dodatku mądrość moja mi została 
Niczego też, czego oczy moje pragnęły / nie odmówiłęm im 
Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości - / bo serce moje miało radość 
z wszelkiego mojego trudu ; /a to mi było zapłątą / za wszelki mój trud .
I przyjrzałęm się wszystkim dziełom / jakie dokonały moje ręce
I trudowi, jaki sobie przy tym zadałęm.
A oto : Wszystko to marność i pogoń za wiatrem!
Z niczego nie ma pożytku pod słońcem . 


Animusz

 - Jezu, postanowiłam w Tobie nie płakać . I wciąż sie odwołuję do Twojego Imienia.  Ono nigdy nie było dla mnie merkantylne. 
                                            Owoc słodki 
                                                                             Imię Jezus.
Mój liścik dla Ciebie jest taki zadziorny. 
A nie jestem wszak już dzieckiem. Dzieckiem w Tobie.
A jednak nie dzieckiem.
Droga do mądrości poprzez głupotę. 
Zanurzyć się w tej głupocie aż po brzegi- magicznie
Świat już dawno został oświecony - ma kanty
- równoległobok, sześciokąt, sześcian
A TY sprawiasz, że rogi tych wszystkich kwadratów
spłąszczają się, zaokrąglają, całą mgławica,
wszystko jest poruszone. Na krawędziach osiadają 
małe drobinki energii- uwolnione, wynaturzone...
Chyba jednak. Wszystko mi się myli . Wszystko
we mnie ulega fascynacji.- jednak tylko przedmiotem- 
- Imieniem Jezus. Wszystkie skarby świata się 
w Nim mieszczą. Czy można się temu dziwić,
że wszelkie poszukiwania mogą sczeznąć? Jeśłi
dotykamy, przez woal- głębi Imienia? Imienia-
-jak wszystkim wiadomo- imienia Jezus. Ha, ha, ha, 
Jaka krnąbrna. .... Jaka źle wychowana.....
Tyle adoracji skruszyło tą dziedzinę. Co potem?
CO POWIESZ?
Tyle uległości spełznie na niczym....
Jak kołyska... jak kołysanka....
Ty Jesteś Moim Imieniem Jezus
Jak róża....
Jak kwiat.....
Spełnienie....
Komunia......
Abolutnie.....

Można zacerować rany.


******************************************

Nic nie napisałam przez dłuższy czas .
Dlaczego chcę napisać teraz?
Nie wiem.

Uległości ciąg dalszy. To dobre słowo - ulegle. 
W głowie jest tyle teorii i wszystkie prozą - ulegle.
kręć się kręć wrzeciono, Tylko jedna nić. Z fasonem.
To miało być wulgarne, a nie jest. Słowo- wulgarnie- 
Znikło  z czasem. Z czasem.
Skąd tak wiele słowa dla słowa? Odczuwam Cię 
bardzo wyraźnie. Już nie szumi mi w głowie.
Groteska- słowo - smutno. Smutno - MNIE. 
często słowo mnie wycisza, ustala, egzaminuje.
jestem przebolesna, przegrana - słowem- jak radłem.
Wszystko we mnie sie smuci. , a nie raduje
Skąd ja wezmę fason?- wszystko jest takie dziwne
rozedrgane, wrzące. Tyle mój animusz. Słowo - 
- animusz.
Jest do zaorania spore poletko. I my się do tego
i przy tym przyczynimy. CZy wtedy , gdy radło
Ostro porusza ziemię, wchodzi wgłąb, czy 
jest wtedy wulgarne?
Nie, przyczynia się do poruszenia Ziemi,
 do ruchu, do przemiany. Ziemia jest szczęśliwa...

***********************************************

Dotykam oczami Twojego Słowa. - nie dociera do mnie ich ZNACZENIE . ZNACZENIE jest daleko, poza moim umysłem, poza moją głową wreszcie , jest umiejscowione punktowo, poza orbitą mojego umysłu, zresztą to nei jest ważne. Ważne jest to, że dotyk Twojego Słowa jest miękki, otula moje oczy jak miękki muślinowy szal. 
Jest tak miękko, delikatnie- dotykam oczami mądrości, - Twojej - mądrości- jest tak delikatnie- powiem wreszcie. 

Kocham Cię. ALe to już wiesz.






























































































































































































































































































































































































Do morza

 O Panie!.... Czemu ufności nie można na Ciebie narzucić? Czemu? Strofować Ciebie tak nieukładnie, nieskłądnie raczej? Czemu łamanie słowem jest jak łamanie kręgosłupa? Nigdy nie wiadomo, czy i kiedy przyjdzie?
Czekam.
Czekam i wciąż Cię kocham. Jeszcze Cię kocham.
Choć jest już we mnie płonne ziarno nienawiści. 
Nienawiści do Ciebie, jaką można mieć do Ciebie duchowy człowiek. Bez orgazmu.
Czemu tak to wymyśliłeś? Zamęczasz mnie tym do północy, a po północy jest noc i cała mimika twarzy przygotowuje się do poranka. Bardziej niż strażnicy poranka, tak dusza oczekuje Ciebie.  Czemu podchodzę i wciąż Ciebie nie widzę? Nie przyszedłeś po mnie. 
Twoje miejsce jest puste.
Opada mój umysł. Niespotkanie Ciebie. Nienasycenie i gorycz. 
Ja wiem. To mój temperament. Nie chcę Cię oszukiwać. Ja nienawidzę siebie. Nienawidzę, bo mnie "oszukujesz". Prowadzisz mnie w głębiny a nie chcesz mnie zabierać. 
Baw się - to rozkaz. Nic mnie tu nie interesuje, jedynie śmierć. A śmierć w moim przypadku to herezja. 
Ja jestem, muszę być piewcą życia. 

- Nie napalisz w Domu, bo wszystko zniknie. Twoje bohaterstwo będzie nagrodzone- ufaj Mi- znam Drogę. Daj Mi jeszcze trochę czasu- honorowo. 
Jesteś Moją Oblubienicą- nie piewcą upalnego południa.
Zresztą , nadchodzi już kres.

- Zamykasz mi drzwi przed otwarciem. Piękne.

- Do morza jest jedna droga. Przez doliny.

- Przez Krzyż
- Przez Krzyż.

- Nie mów tego głosno.
- Staraj się oddychać . Mariolku... To już niedługo.

- Weź skarb.
- Skoro jest ukryty w twoich, obejmujących Mnie rękach. Jest mu tam najlepiej. Cała głębina Mojego Bóstwa sie w nich mieści...... 


Modlitwa z głębokiego snu

- Masz refleksje? No to pisz.
- Kiedy się tak gorąco kogoś kocha. ..
- Zasłużenie? Nie wiem, czy nie przedłużasz projekcji swojego włąsnego umysłu?
- Czy nie mam mówić?
- Wszystko co zlecone- wykonałaś.
-czas odejść?
- :) Wiem, to pytanie podchwytliwe:) 
- Ja się nauczałam przetrwania.
-I umysł Ci się nadwerężył
-Tak bywa. Cest la vie 
-Na tym poziomie brakuje ci odpowiedniej swady, potoczystości wymowy. To co piszesz, to może być Can Break, ale na dłuższą metę nie byłbym zbytnim optymistą 
-Zagłuszałąm rozwagę.
- Ja zagłuszam.
- Tak, Ty.
- Czujesz jałowość?
- Jeszcze nie. Ale to przyjdzie. Zapewne.
- Niekoniecznie. 
-A jak wróżysz?
- Nie wróżę. Ja wiem. 
- Kocham Cię, wiesz?
- Dawno Mi nie mówiłaś.
-Przepraszam Cię.  Jakoś tak wyszło. 
-Rowerek cię wciągnął do zabawy.
- I tak i nie. Czuję, że mam zakłądany knebel. Z każdą chwilą czuję, że coraz mniej mogę objąć z myśli narracją.
Lubię historię.  A ona już niedługo będzie wypierana.
- Jak każda moda. Musi pójść w odstawkę, bo przychodzi nowa moda.
- Chodzi nie o szlachetność, tylko życie dla szlachty. 
-Niekoniecznie. Ty promujesz włościaństwo raczej.
- Gdzie włościanin szlachcicem?
- Trochę ci się to zapętliło. 
-Przez chwilę byłam na marmurach. 
-Przyjemne uczucie..
- Bardzo przyjemne...
Ale czuję taką przepaść. 
-Niekoniecznie...
-To nie będzie miłe.
-Moim zdaniem to nieosiągalne. 
-Nie, czemu? Tylko zrób pierwszy krok.
-Jutro. Chciałąm dziś, ale bałąm się , ze to pusty dzień. 
Pójdę szukać praktyk. 
Czułąm się tak dobrze.- poza moją chorobą i lękiem.
Przerwane z powodu nadchodzącego snu. 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        










                                                                                

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...