piątek, 4 października 2024

Życie

 - Myszko, już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Tak będzie jeśli zacznę się uczyć.
- Moje maleństwo. Beze Mnie nie da sobie rady.
Twoja wiara musi trochę okrzepnąć Myszko.
- Bo jest trochę chaotyczna?
- tak.
- Modlitwa może być szaleństwem Jezu. Takie niepozorne uklęknięcie przed Twoim Majestatem wymaga majstersztyku.
- Nie opowiadaj. To proste.
- Myślisz?
- Ja myślę, a ty?
- Ja tak nie do końca. Zwłąszcza jeśłi jestem z Tobą. Wtedy na myślenie, na analizowanie kolejnego kroku szkoda mi trochę czasu. Czasem, kiedy dochodzę do muru spokoju jestem dręczona przez koszmary.
- Mów do Mnie.
- Wtedy mam ochotę bardzo krzyczeć. 
- I uciekać.
- I uciekać . Wtedy nieważne są wszelkie argumenty. To działa na podświadomość. Wyczuwa jakiś rodzaj zagrożenia. Mentalny, albo duchowy. Zawsze realistyczny. Zawsze się boję, ze będę po prostu głośno krzyczała. A gardło mam tak już ściśnięte, że działa jak obręcz na moje płuca. Nie jestem już tym zielonym krzewem.
- Wolisz patrzeć na Mnie przez dziurkę od klucza? 
- Nie . Mówię Ci dlaczego umysł mój jest w stosunku do Twojego oporny 
- I dlatego chcesz zrezygnować ze Mnie?
- To niemożliwe, wiesz przecież.
- Zdajesz sobie sprawę, że to klaustrofobia przez ciebie przemawia?
- Nawet, jeśli sobie to kiedyś uzmysławiałam, to teraz wolę zaczekać. A co, jeśli jest to psikus umysłu?
Poza tym wchodzę w krąg rozważań , który przeszłąm już juz i wstecz i wzdłuż i nie doszłam gdziekolwiek.
- Sama wiesz, ze nawet w tej chwili opuszczają cię urojenia.
- Nie ma rzeczy, ani sprawy , które by się nie  wydarzyły , jeśli Ty byś ich nie chciał. 
- Twoje duchowe maleństwo musi się w reszcie ocknąć. 
- nigdy tak naprawdę tego nie chciałam. dlatego uważałam, że ten problem zniknął. 
- przysypałąś Mnie piachem.
- Ziemią.
- Ziemią- właśnie. O tym mówię. 
- Nie mam wielu pomysłów na życie.  Usłyszałam wczoraj, że kobieta po 40, nie może mieć już żadnych planów. 
- Stąd prosto do depresji. 
- Wiem, równia pochyła.
-Tak naprawdę to jesteś tutaj. 
- Dziękuję za grosz wiary ii optymizmu. Już coś.
- Kopalnia wiedzy bardzo wciąga. 
Wiedza jest intelektualną pokusą - a ja łatwo wpadam w taka pokusę- wiesz o tym. 
- Czy żądasz, aby ziarno wpadło w glebę i obserwowało ja sobie od środka ,jaka jest ? Czy to jest cała wiedza o przyrodzie. ?
- Widzę,że Masz poważne plany wobec ziarna?
- Myszko- nie na urodzie oparty jest świat. Ani nie na strachu.
- Próbowałęś mi to kiedyś wytłumaczyć. 
- I uciekłaś ode Mnie- jako zakonnica.
Myszko. 
mam dla ciebie rozłożone ramiona.
I nie na krzyżu. Krzyż ma cię do Mnie pociągać. 
To jest najprostsze i najmniej czasochłonne.
metoda. To wszystko.
- Napiszę Ci kilka listów. Incognito. Bardzo Cię kocham Jezu.
CDN. Cz. 1


- Widzę, że już po nauce.
- Dlaczego? Ja słucham. 
- Pasąc się Mną.  Jesteś w stanie się skupić ?
- Wiem, że to jedyna metoda aby się wyróżnić w Tobie. A tego zdaje się żądasz. Być człowiekiem w epoce plastikowej maski. 
- Nie można tego lepiej ująć.
Myszko, nie zniosę kolejnego twojego spóźnienia. Pęknie Mi serce.
- Jeśli już tak mówisz 
- Jeśli już tak mówisz, to żarty się skończyły na dobre.
Chcę byś był ze mną szczęśliwy .
Tylko, że ja się gubię. Chowam się w fałdy Twojej szaty . To luksus, na który nie każdego stać.  A ja przychodzę i mówię : Idę do serca Pana. Niosę wodę żywą . Niech nikt mi nie  przeszkadza. Co Ty na to?
- I nikt ci nie przeszkadza?
- Nie, nikt.
- To jesteśmy w Domu Myszko.
- Opieram się na Tobie.  
- Mam    zatem dla ciebie prezent .
- Tak, coś niejasno sobie przypominam. - Daruję ci Ojca, o którego ta zabiegałaś. To memento dla twojej duszy. to wszystko się zaczyna i zazwyczaj kończy. Przeważnie. Żeby nie powiedzieć - zawsze.
- Moja dusza otacza się estymą . 
- To zły znak?
- Jedyny.
Jezu, gdybym chciała to opisać, to zrozumiałabym wszelkie bluźnierstwo świata. Trzeba być odpowiedzialnym pisarzem - bierze się na swoje barki losy bohaterów tej ścieżki.
- To jedyna droga.
- Droga przez mękę. 
- Myszko , wiem, ze wszystkiego nie opiszesz, bo nie wszystko daje się ująć w słowa jakie znam.
Ale trzeba być żywym, aby być pisarzem swojej duszy.
Nie chodzi tylko o odpowiedzialność, która tutaj, w twojej duszy jest ogromna.
- Boję się sarkazmu .
-Wyleczysz się z pierwszą książką.
- A więc daję siebie. Co z  tego będzie - nie wiadomo.
- Rozważ to szczególnie.
- Co mianowicie ?
- Szczególnie. To słowo wobec Ciebie. Kocham cię szczególnie. 
- szczególnie , to znaczy jak?
- Wprost Myszko. Wprost. Nie przez znaki, nie przez  instytucje, nawet nie przez intymność małżonków- ludzi.  Tego byś chciała-co? I szybko byś mi wybaczyła i zapomniała może. I wychodziłąbyś na ławeczkę, przed dom i patrzyłabyś czegoś w niebo.  I czekałabyś , nie wiedząc na co.
- Cieszę się , ze mi o tym przypominasz.
- To, że tak  się czujemy ze sobą, to splecenie  jest możliwe, o ile oboje się zgadzamy. Czy ty to czujesz? Ależ tak, czujesz , bo jak inaczej udowodniłabyś całęmu światu. Naszej Miłości. To Miłość wszechrzeczy Myszko.- nie do podrobienia.
- Jezu , oddaję Ci wszelakie  zapóźnienia. W Tobie zapuszczone łąki zmienią sie w ogrody, kwiaty, które mają  już nieco zwiędłe pąki zakwitną , a ptaki , które jak dotąd latały nad drzewem, wreszcie schronią się w jego gałęziach.
- Mówisz jak nikt, Jezu.
- Nie odrzucaj Mnie  Myszko. Nigdy więcej już tego nie rób.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           






                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                           

czwartek, 3 października 2024

Księga Koheleta 1-2,11

 TYTUŁ


1. Słowa Koheleta, syna Dawida, króla w Jeruzalem
Marność nad marnościami, powiada Kohelet i wszystko marność

Rozważania teoretyczne

Nic nowego pod słońcem.
Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu / jaki zadaje sobie pod słońcem?
Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi/ a ziemia trwa po wszystkie czasy
Słońce wschodzi i zachodzi, i na swe miejsce spieszy z powrotem 
i znowu tam wschodzi .
Ku południowi ciągnąc / i ku północy wracając / 
Kolistą drogą wieje wiatr / i znowu wraca na drogę swojego krążenia
Wszystkie rzeki płyna do morza/ a morze wcale nie wzbiera
do miejsca , do którego rzeki płyną / zdążają one bezustannie 
Mówienie jest wysiłkiem/ nie zdołą człowiek wyrazic [wszystkiego] słowami
Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho napełni słuchaniem .
To, co było , jest tym , co będzie.
A to co sie stało, jest tym, co znowu sie stanie :
więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. 
Jeśli jest coś,  o czym by się rzekło, :/ "Patrz, to coś nowego" 

To już było w naszych czasach / które były przed nami 
Nie ma pamięci, o tych, co dawniej żyli ,/ 
Nie będzie wspomnienia, o tych, co będą potem.

MArność Mądrości 

Ja, Kohelet, byłęm królem nad Izraelem w Jeruzalem
I skierowałęm umysł swój ku temu / by zastanowić się i badać,
Ile mądrości jest we wszystkim , co dzieje się pod niebem 
To przykre zajęcie dał Bóg / synom ludzkim, by się nim trudzili.
Widziałęm wszelkie sprawy , jakie się dzieją pod słońćem 
A oto :wszystko to marność i pogoń za wiatrem 
To, co krzywe już nie da się wyprostować     
A to, czego nie ma tego nie można liczyć 
Tak powiedziałęm sobie w sercu :
"Oto nagromadziłęm i przysporzyłęm mądrości i wiedzy 
I postanowiłem sobie poznać / mądrość - wiele utrapienia
A kto przysparza wiedzy / przysparza i cierpień.

Marność bogactw i rozkoszy 
Powiedziałęm sobie:/ Nuże ! DOświadczę radości / i zażyje szczęścia !
Lecz i to jest marność 
O śmiechu powiedziałęm: szaleństwo!/ a o radości :
"Cóż to ona daje?" 
Postanowiłem w sercu swoim - krzepić ciało winem - 
Choć rozum miał zostać moim mądrym przewodnikiem .
I oddać się głupocie, aż zobaczę/ co dla ludzi jest szczęściem 
Które gotują sobie pod niebem/dopóki trwają dni ich życia 
Dokonałem wielkich dzieł: Zbudowałęm sobie domy
zasadziłem sobie winnice. / Założyłem ogrody i parki 
I nasadziłem w nich pełno drzew owocowych
Urządziłem sobie zbiorniki na wodę / by nią nawadniać gaj bogaty w drzewa.
Nabyłem niewolnikiem i niewolnice 
I miałem niewolników urodzonych w domu 
Posiadałem też wielkiei stada bydła i owiec
Większe niż wszyscy, co byli przede mną w Jeruzalem.
Nagromadziłęm sobie srebra i złota/ i skarby królów i krain 
nabyłem śpiewaków i śpiewaczki / oraz rozkosze synów ludzkich, kobiet wiele
I stałęm się większym i możniejszym niż wszsyscy 
Co byli przede mną w Jeruzalem
W dodatku mądrość moja mi została 
Niczego też, czego oczy moje pragnęły / nie odmówiłęm im 
Nie wzbraniałem sercu memu żadnej radości - / bo serce moje miało radość 
z wszelkiego mojego trudu ; /a to mi było zapłątą / za wszelki mój trud .
I przyjrzałęm się wszystkim dziełom / jakie dokonały moje ręce
I trudowi, jaki sobie przy tym zadałęm.
A oto : Wszystko to marność i pogoń za wiatrem!
Z niczego nie ma pożytku pod słońcem . 


Animusz

 - Jezu, postanowiłam w Tobie nie płakać . I wciąż sie odwołuję do Twojego Imienia.  Ono nigdy nie było dla mnie merkantylne. 
                                            Owoc słodki 
                                                                             Imię Jezus.
Mój liścik dla Ciebie jest taki zadziorny. 
A nie jestem wszak już dzieckiem. Dzieckiem w Tobie.
A jednak nie dzieckiem.
Droga do mądrości poprzez głupotę. 
Zanurzyć się w tej głupocie aż po brzegi- magicznie
Świat już dawno został oświecony - ma kanty
- równoległobok, sześciokąt, sześcian
A TY sprawiasz, że rogi tych wszystkich kwadratów
spłąszczają się, zaokrąglają, całą mgławica,
wszystko jest poruszone. Na krawędziach osiadają 
małe drobinki energii- uwolnione, wynaturzone...
Chyba jednak. Wszystko mi się myli . Wszystko
we mnie ulega fascynacji.- jednak tylko przedmiotem- 
- Imieniem Jezus. Wszystkie skarby świata się 
w Nim mieszczą. Czy można się temu dziwić,
że wszelkie poszukiwania mogą sczeznąć? Jeśłi
dotykamy, przez woal- głębi Imienia? Imienia-
-jak wszystkim wiadomo- imienia Jezus. Ha, ha, ha, 
Jaka krnąbrna. .... Jaka źle wychowana.....
Tyle adoracji skruszyło tą dziedzinę. Co potem?
CO POWIESZ?
Tyle uległości spełznie na niczym....
Jak kołyska... jak kołysanka....
Ty Jesteś Moim Imieniem Jezus
Jak róża....
Jak kwiat.....
Spełnienie....
Komunia......
Abolutnie.....

Można zacerować rany.


******************************************

Nic nie napisałam przez dłuższy czas .
Dlaczego chcę napisać teraz?
Nie wiem.

Uległości ciąg dalszy. To dobre słowo - ulegle. 
W głowie jest tyle teorii i wszystkie prozą - ulegle.
kręć się kręć wrzeciono, Tylko jedna nić. Z fasonem.
To miało być wulgarne, a nie jest. Słowo- wulgarnie- 
Znikło  z czasem. Z czasem.
Skąd tak wiele słowa dla słowa? Odczuwam Cię 
bardzo wyraźnie. Już nie szumi mi w głowie.
Groteska- słowo - smutno. Smutno - MNIE. 
często słowo mnie wycisza, ustala, egzaminuje.
jestem przebolesna, przegrana - słowem- jak radłem.
Wszystko we mnie sie smuci. , a nie raduje
Skąd ja wezmę fason?- wszystko jest takie dziwne
rozedrgane, wrzące. Tyle mój animusz. Słowo - 
- animusz.
Jest do zaorania spore poletko. I my się do tego
i przy tym przyczynimy. CZy wtedy , gdy radło
Ostro porusza ziemię, wchodzi wgłąb, czy 
jest wtedy wulgarne?
Nie, przyczynia się do poruszenia Ziemi,
 do ruchu, do przemiany. Ziemia jest szczęśliwa...

***********************************************

Dotykam oczami Twojego Słowa. - nie dociera do mnie ich ZNACZENIE . ZNACZENIE jest daleko, poza moim umysłem, poza moją głową wreszcie , jest umiejscowione punktowo, poza orbitą mojego umysłu, zresztą to nei jest ważne. Ważne jest to, że dotyk Twojego Słowa jest miękki, otula moje oczy jak miękki muślinowy szal. 
Jest tak miękko, delikatnie- dotykam oczami mądrości, - Twojej - mądrości- jest tak delikatnie- powiem wreszcie. 

Kocham Cię. ALe to już wiesz.






























































































































































































































































































































































































Do morza

 O Panie!.... Czemu ufności nie można na Ciebie narzucić? Czemu? Strofować Ciebie tak nieukładnie, nieskłądnie raczej? Czemu łamanie słowem jest jak łamanie kręgosłupa? Nigdy nie wiadomo, czy i kiedy przyjdzie?
Czekam.
Czekam i wciąż Cię kocham. Jeszcze Cię kocham.
Choć jest już we mnie płonne ziarno nienawiści. 
Nienawiści do Ciebie, jaką można mieć do Ciebie duchowy człowiek. Bez orgazmu.
Czemu tak to wymyśliłeś? Zamęczasz mnie tym do północy, a po północy jest noc i cała mimika twarzy przygotowuje się do poranka. Bardziej niż strażnicy poranka, tak dusza oczekuje Ciebie.  Czemu podchodzę i wciąż Ciebie nie widzę? Nie przyszedłeś po mnie. 
Twoje miejsce jest puste.
Opada mój umysł. Niespotkanie Ciebie. Nienasycenie i gorycz. 
Ja wiem. To mój temperament. Nie chcę Cię oszukiwać. Ja nienawidzę siebie. Nienawidzę, bo mnie "oszukujesz". Prowadzisz mnie w głębiny a nie chcesz mnie zabierać. 
Baw się - to rozkaz. Nic mnie tu nie interesuje, jedynie śmierć. A śmierć w moim przypadku to herezja. 
Ja jestem, muszę być piewcą życia. 

- Nie napalisz w Domu, bo wszystko zniknie. Twoje bohaterstwo będzie nagrodzone- ufaj Mi- znam Drogę. Daj Mi jeszcze trochę czasu- honorowo. 
Jesteś Moją Oblubienicą- nie piewcą upalnego południa.
Zresztą , nadchodzi już kres.

- Zamykasz mi drzwi przed otwarciem. Piękne.

- Do morza jest jedna droga. Przez doliny.

- Przez Krzyż
- Przez Krzyż.

- Nie mów tego głosno.
- Staraj się oddychać . Mariolku... To już niedługo.

- Weź skarb.
- Skoro jest ukryty w twoich, obejmujących Mnie rękach. Jest mu tam najlepiej. Cała głębina Mojego Bóstwa sie w nich mieści...... 


Modlitwa z głębokiego snu

- Masz refleksje? No to pisz.
- Kiedy się tak gorąco kogoś kocha. ..
- Zasłużenie? Nie wiem, czy nie przedłużasz projekcji swojego włąsnego umysłu?
- Czy nie mam mówić?
- Wszystko co zlecone- wykonałaś.
-czas odejść?
- :) Wiem, to pytanie podchwytliwe:) 
- Ja się nauczałam przetrwania.
-I umysł Ci się nadwerężył
-Tak bywa. Cest la vie 
-Na tym poziomie brakuje ci odpowiedniej swady, potoczystości wymowy. To co piszesz, to może być Can Break, ale na dłuższą metę nie byłbym zbytnim optymistą 
-Zagłuszałąm rozwagę.
- Ja zagłuszam.
- Tak, Ty.
- Czujesz jałowość?
- Jeszcze nie. Ale to przyjdzie. Zapewne.
- Niekoniecznie. 
-A jak wróżysz?
- Nie wróżę. Ja wiem. 
- Kocham Cię, wiesz?
- Dawno Mi nie mówiłaś.
-Przepraszam Cię.  Jakoś tak wyszło. 
-Rowerek cię wciągnął do zabawy.
- I tak i nie. Czuję, że mam zakłądany knebel. Z każdą chwilą czuję, że coraz mniej mogę objąć z myśli narracją.
Lubię historię.  A ona już niedługo będzie wypierana.
- Jak każda moda. Musi pójść w odstawkę, bo przychodzi nowa moda.
- Chodzi nie o szlachetność, tylko życie dla szlachty. 
-Niekoniecznie. Ty promujesz włościaństwo raczej.
- Gdzie włościanin szlachcicem?
- Trochę ci się to zapętliło. 
-Przez chwilę byłam na marmurach. 
-Przyjemne uczucie..
- Bardzo przyjemne...
Ale czuję taką przepaść. 
-Niekoniecznie...
-To nie będzie miłe.
-Moim zdaniem to nieosiągalne. 
-Nie, czemu? Tylko zrób pierwszy krok.
-Jutro. Chciałąm dziś, ale bałąm się , ze to pusty dzień. 
Pójdę szukać praktyk. 
Czułąm się tak dobrze.- poza moją chorobą i lękiem.
Przerwane z powodu nadchodzącego snu. 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        










                                                                                

środa, 2 października 2024

Kwarantanna

 - Tęsknię za rozmową z Tobą Jezu.
-Przecież Mnie masz.
- Niby prawda, ale...
- Wiem, o co ci chodzi... chodzi o Naszą Skromną Intymność
Nie podobają ci się środki bogate w Kościele? ;) 
- Nie wyciągaj kochany pochopnych wniosków.
- Chodzi o kompromis, tak?
O skrajność?
- Mam niejasne przeczucia :), że spodobamy się sobie - bez skrajności.
Ja to wiem .
Odzyskam siły 
*******************
Muzyka jest piękna. 
Wypowiada moje serce w Tobie - taki spokój.
- Pokój Myszko.
- Mogę pić
- I "jeść".
- przepraszam Ciebie. Musiałam to powiedzieć .
- Z niejakim żachnięciem.
Ale z jakim zaangażowaniem :) 
- Nie śmiej się ze Mnie:) 
Jestem taka zaogniona.
Byłam.
- Nadal jesteś. Moja oblubienica słowa musi- słyszysz- Musi - być jak katharsis.
- Co mówisz?
- Prze-pra-szam Cie-bie
- Na dziś dosyć.
Przepraszania:) 
- Ja ci mówię , to są odrębne sprawy.
- Nie chcę iść do spowiedzi.
jeszcze nie.
- Nie musisz. Przyjdź kiedy będziesz uważałą.  Serce Mi nie pęknie - na dwoje -  bo zdaje się tego się obawiasz i wydzierasz Mi to serce.
- Tak, stoję przed Twoimi drzwiami, i....
- Żartujesz? - nie ma między Nami żadnych drzwi.
- Wyważam wyważone? 
- Takie wyważone to to nie jest :) 
Bez mężczyzny nie ma nauki.
- Jest.
- Nie ma.
- Chcesz Mi udowodnić, ze nie ma?
- Jesteś więc Mizogin:) 
- Myszka!
- Ty Jesteś Moim Mężczyzną. Dlatego nie ma - dla mnie.
- Jest. ALe ty nie skorzystasz.
- Jesteś przewrotny?
- Nie - skarbie- to odpowiedź, którą karmi się sztuczny świat wokół ciebie. Nic dziwnego , że tak szalejesz na Moim " Łonie"
- Idę i na piersiach i na plecach niose Twoje Imię.
Tak mi z tym dobrze.
- WIsior>?
-  Co wisior ?
- Domyśl się.
- Jeżeli myślisz, że założę teraz okulary i będę jak...
- Jak?
- To przemoc psychiczna- nei rób tego jeśli nie chcesz.
- Prawo się miesza z przywilejem.
- Jestem normalna
- Oczywiście, że jesteś. Z twoimi potrzebami jest wszystko w porządku..
- Traktuję ten pobyt tutaj , na Ziemi znaczy, jaką konieczną ablucję. Traktuję to trochę wysiłkowo.,. Jestem cały czas gotowa by odejść, mam spakowane duchowe walizki. CAły czas jestem gotowa by odejść.
- A Ty przychodzisz i każesz mi cieszyć się ciałem.
- Nie "jakimś" ciałem, tylko Moim ciałem.
Cóż w tym grzesznego, gdzie tu jest twój wysiłęk?
- Przy przechodzeniu przez otwartą bramę.
Lękam się odrywania od ciała.
- To są strachy z czasów, kiedy odrzuciłaś Mnie jako przewodnika.
- Przepraszałąm Ciebie.
- Nie o to idzie. CHodzi o to, że to dawno już minęło .
- To trudne, to bardzo trudne.
- Dlatego masz założone ofiarowanie na Eucharystii.
Wymyśliłęm tak, bo myślałam, że Serce mi pęknie na twój widok , kiedy patrzyłęm , gdzie jesteś. 
- Gdzie?
- Nie było pytania Myszko.
- Ja już Ci wszytko wybaczyłam.
- Nie było nawet jednej duszy, która by cię osłoniła. 
Nawet jednej.
To musiało się tak skończyć. Ostrzegałem cię. Ale byłaś WTEDY taka zatwardziała.  Byłaś pięną dziewczynką, a znajdowałąś tyle argumentów, aby Mnie odsuwać.
- Kocham Ciebie , a tu już tak późno. 
- Całe szsczęście, że karierowiczostwo znudziło ci się. 
Jestem "moralnie" wniebowzięty. 
- Szkoda , ze mnie tam jeszcze nie zabierasz.
- Nie mógłbym. Nie chcę się z Tobą rozstawać.
- A czy mogę Twoją kwestię - "Chcę być blisko domu" zamienić na "Chcę być w domu"
- Proponujesz mi więc łąskę uświęcającą w sumieniu, 
- Hm, tak. Coś takiego Mam na myśłi.
- Mhm. A czy mogę się zastanowić, co to takiego?
- Nie. Nawet chwili ci nie dam na zastanowienie.
- WIęc?
- To jest twoja Łaska 
- Jezu...
- Tak?
- Dajmy już spokój molestowaniu .
- Nie Myszko, jeszcze trochę.
Dosyć kwarantanny. 













Literatura i Prawo życia.

 - Zaczynasz dostrzegać prawdę Myszko. 
- Nie jestem już Myszką..
- Trzeba cię ostrzegać? Za każdym razem, kiedy przychodzą i ofiarowuję ci swój chleb?
- To mi się wyśni Jezu. Co potem?
- Właśnie. Dobre pytanie. Narodzi się Mój skarb.
- Tak, ja wiem. Lubisz produkty finalne.
A ja sobie tymczasem cyzeluję formę. Forma jest jak firanki, w oknie. Trzeba dbać o ich czystość. To obowiązek. Prymus to wie. 
- Ale trzeba żebyś się uczyła.
- Czego?
- Świętość.
Wiesz ile jest stopni świętości ? Niezliczona ilość. Dla każdego człowieka mam znamię świętość . Bez zarzutu. Bez. Rozumiesz?
- Litości, skąd wziąć święty dar. ?
- Ty Mnie się pytasz? A JA się pytam Ciebie - kto Mi przyjdzie oddać przysługę - nie, wróć, to boli, Ja wiem, że krwawisz.
- No i co z tego ? Jakie to ma dla nas znaczenie?
- A więc jesteśmy jacyś My?
Masz takie gorące serce.
- Nie ufam nikomu.
- Wreszcie sie wygadała- moja uniżona służebnica.
- Jestem jak rab.
- Gdzieś trzeba być na służbie.
- Dostaję drgawek jak o tym myślę.
- Po co tu w ogóle przychodziłaś- tu na ziemię- myślę
- Nie opuszczę domu.
- Masz znajomych psychiatrów?
Oni mają zastąpić wiernego ogrodnika?
- To jest rana.
- Rana- to jest mały wyraz. Ja widzę. Wiem.
- Nie mogę być w tobie w każdej chwili.
Co Mi odpowiesz?
- Jesteś z żelaza Myszko. Inna osoba już by nie żyła. - jeśli tyle by ze Mną przeszła . 
- To osobna sprawa.
- Nie sądzę.
- Obracam się tu na ziemi.
- Dookoła włąsnej osi- Wiem.
- Zadałeś mi kluczowe pytanie.
- Nie czuj się jak sardynką w puszce.?
- Czuję się jak nierządnica z Ducha. Przymilam się do każdego , kto choć na chwilę na Ciebie spojrzał.
Wdzięczę się i umizguje.
Kto mi to odda?
Boję się już cierpienia.
Cierpienie mnie od Ciebie oddala. Już nie mogę dla Ciebie cierpieć Jezu.
- Wiem Myszko.
- Jest prawo literatury i prawo życia. Ty żyjesz Jezu, ja jestem literaturą. 
- Odważyłaś się wyciągnąć do Mnie ręce z powołąniem do zakonu. CZemu się obawiałaś?
- Bo ja jestem literatura. Ja jestem z gatunku oryginałów . Ja jestem jak Jesse James. Potrzeba jest do tego dopiero tchórzliwego Roberta Forda, zeby rozprawić się z legendą. Jesse  James to fantasta , to sława, to
- Literatura?
- Włąśnie. Trzeba, żeby Jesse James zginął w najbardziej prowokacyjny sposób, ale tak żeby tą śmierć ludzie mogli nazwać szmirą.
- Jesse James to legenda. 
- Amor to legenda. Jesse James zginął banalnie , bałwochwalczo, uzurpatorsko....
- Ja ci dam uzurpatora.
- Mało szlachetnie. Upadł we własnym domu. Nie ma bardziej poniżającej śmierci niż jak brat wyciągnie przeciwko tobie swoją rękę.
- Z zaplecza?
- Właśnie.
- Co ty z tą literaturą Myszko? Namyśliłaś się wreszcie?
- Tak. Jest moja zgoda, moje wyciągniecie ręki.  Jesse James musi zginąć.
- A potem wiesz ?  Jego ciało obwożą pociągiem po całęj Ameryce.
- Co mi po całęj Ameryce?
- Ty jesteś Mistrzyni i zadajesz Mi takie pytanie?
Jesteś królowa serc. 
I tak niech zostanie.
- Ty Jesteś Skarb.
- Ja Jestem rosą  poranka. Przyjdziesz i się obmyjesz .
- To nie jest zastanawianie się.
- WIem. 


 

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...