czwartek, 12 września 2024

Światłość nadziei

- Żyj dla Mnie Myszko.
- Tak z doskoku?
- Czyli jak?
- Namacalnie. Tak bym chciała.
- To nie jest kwestia chcenia, czy nie chcenia, ale kwestia Mojej Świętej Woli.  Wiesz, że dla Ciebie Moja Wola jest święta. Obcujesz z nią przecież.
-czasem czuję, jakby....
- Boisz się Myszko?
- Tak, boję się kochany. 
- czego Myszko?
- Tego, że życie jest takie kruche. 
- A Moja Wola Święta jest jak trakcja elektryczna. ?
- Jezu, Ty wiesz. Ty wiesz . 
Nie mogę nic mieć.
- Przecież tak chciałaś.
- Jezu, jestem jak Twoja Oblubienica. 
- Nie- jak. Ty jesteś Moją Oblubienicą. Nie rozumiesz?
Powiedz.
- Cieszę się Tobą. 
- To jest właśnie radość z Mojej Woli Najświętszej.
- Twoja Wola jest...
- jak trakcja elektryczna?
- Jak prąd , rzeczywiście.
- Kochasz Mnie zatem?
- Jest mi bardzo trudno.
- To wiem, ale czy Mnie Kochasz?
- Kocham Cię "na zabój". Nie odważę się tego nie napisać.
Jezu! Już dosyć w moim życiubyło cmentarza. 
- Nie płacz. ! Mówię przecież. Kiedy kurczowo czepiasz się śmierci, życie ma cię w objęciach, nie puszcza cię, obchodzi cie z każdego kąta. A kiedy biegniesz za życiem, śmierć zdaje się ciebie pochłaniać. Czy nie rozumiesz? Stajesz sie tym, przed czym uciekasz. Uciekasz przed tym, czego potrzebujesz. Myszko, czym dla ciebie jest bliźni?
- Boję się mu usługiwać. Nie stać mnie na duchową opłatę. Ja jestem zjadacz grzechów, komu wybaczę, muszę ponieść duchową opłatę, - zyskuję część wiedzy, staję się stara. Przychodzę do Ciebie i przyjmuję Komunię świętą, - na Twoją białą hostię wypływa ze mnie ludzka krew, nie mogę się cieszyć, czyjeś życie stoi przed nami. Coraz bliżej mi do śmierci. Jezu, życia mojego mi szkoda. Coraz mniej umiem Cię kochać, coraz mniej. Od razu wyczułeś moje pytanie, od razu. 
- To nie jest pytanie Myszko- to jest twój ból, , nieokiełznanie przemienia sie wrozpacz, w niebyt- nic z tego nie ma, - boisz się, tego się włąśnie boisz, nieprawda?
- A co, jeśłi przyjdę i Ty nie zapłacisz?  I mojej duszy  tym razem nie ogarnie Twoje błogosłąwione miłosierdzie?
- Jeśli boisz się , że Mnie nie stać?
- Zaglądam Ci do Twojej tylnej kieszeni. Wprost, na wskroś, do Twojego portfela.  Kocham Cię, ale czy to musi być zaraz takie upiorne szaleństwo?
- Dlaczego upiorne?
- Czy nie wystarczą ogniki w oczach? Ciepło rąk? Ciepło w sercu? Rozkosz w duszy? Nie mam już siły.
- Stygmaty bolą? 
- Stygmatów nie dotykaj. To świętość. 
- Cieszę się, że tak mówisz. 
- Nie syp mi tylko soli na nie. Proszę Cię. Kobieta może wytrzymać dużo, ale nie wszsytko.
- Boisz się Mnie, to jest to wszystko. A Ja ci będę ten ból lęku wypalał, nie powstrzymasz Mnie od tego. W twoim sercu masz mieć żar, kiedy przychodzę, nie Mogę w nim marznąć Myszko. Myszka, Moja kochana....
- ... słucham kochanie.
- wupiszesz wszystko, od początkku do końca.
- Kocham Cię Jezu, po prostu Cię kocham.  Kocham.
- Nie zniosę tego, żebyś się Mnie bała. Nie dopuszczę do tego.
- Może powinnam po prostu więcej spać.?
- Może...
Moja kochana...
 Moja, Moja Kochana..
- Kochanie, ja się wstydzę Tobie przyznać, ale potrzebuję Twojej Życiodajnej siły, i nie wiem, jak VCię mam o nią poprosić?
- Na pewno nie wstydzić się i szlochać w kącie z żalu.
- To się tylko przedłuża, ta moja gra z Tobą.
- Boisz się, że zapadnie milczenie?
Kocham Cię.
Kocham Cię.
Po prostu.
To Moje Ożywcze Tchnienie
Niech ogarnie twoje skinienie
Kiedy przytakniesz Mi główką
Niech twoje ciało zamieni się 
w Moje Słówko.
Słowo
Spełnione
Nieodgadnione
ale przez ciebie
upojone
Nasze i Moje Miłosierdzie
Niech ogarnie nasze dusze
Niech odejdą wszelkie katusze
To strumyk
To rzeka
To opoka
Skała
Moje życie.
W tobie i we Mnie.
Czy kochasz?
Czy Mnie kochasz?
Czy przyjdziesz znów?
Zakochać się we Mnie?

- ( aplauz) 


środa, 11 września 2024

Część druga.

 - - No właśnie. Obawiałam się tego słowa.
- Więc ci je usuwam. Łagodnie. Czy lepiej?
- Znośnie. 
Czemu bałam się być szczera? Zwłaszcza przy Tobie, kiedy wiem, że nie ukryje się przed Tobą nic. A ja jestem złąmana , zniszczona. Moją myślą jest Krzyż Zbawiciela. A przy Krzyżu jest cierpienie. To jest jak dwa razy dwa. 
- Cieszy Mnie twoja arytmetyka skarbie. Ale nie zapominaj, że nad tym jest coś więcej. 
- Twoja miłość?
- Poniekąd .
- Miłość zawęża?
- Nie o to chodzi.
- Nie o to?
- Nie.
- A o co?
- To już bardziej konstruktywne pytanie.
- To pytanie o wszędobylski pośpiech, o kluczenie między słowami.
- Wiem, zrozumiałem to już dawno, że potrzebne ci kluczenie po Słowie, dlatego pozwalam ci tak do Mnie przychodzić.  Dlatego chcę, żebyś pisała.  Jesteś pojętna. I tak niech zostanie. 
- JA czuję jak Twoja krew ożywczo wpływa we wszystkie kanały mojej duszy. 
- Nie we wszystkie, w te bardziej mentalne. Poruszający proces.
- Fotostarzenie sie skóry?
- Najbardziej wyrafinowane słowa nie są w stanie odkryć tę  najbardziej     oczekiwaną prawdę. 
- O kluczeniu mojej duszy?
- Twoja dusza to nie wszystko..
- Dusza i ciało na łonie natury . Matematyka tu nie przejdzie. To czysta biologia. 
- Mechanika kwantowa?
- Nic z tego nie będzie.
- Popraw się . Prosisz o wszystko. Czy myślisz, że, wszystko postawię przy bramie do twojego pałacu i odejdę? 
- Kupisz mi następne puzzle i ja będę je układała. Do upadu. 
-  Hm. Nie wiedziałem, że aż tak daleko posunęło się to wszystko u Ciebie w czasie.
 - Jestem wiedźmą.
-A Ja wiedźminem. Mój ślub nas połączył? Nie wiesz tego?
Nic dziwnego, że chcę być dla ciebie małżonkiem.
- Rozumienie tych rzeczy powoli się we mnie zaciera.
- Pozwolisz, że Ja się tym zajmę? Z Moim pozwoleniem twoje przygnębienie wróci przeze Mnie tam, gdzie powinno być .
- Czyli gdzie?
- Wewnątrz tolerancji. Tej duchowej właśnie.
- Nie lubię pociągać za sznurki.
- Ale umiesz to robić. A to Mi już wystarcza.
- Jesteś pewny? 
- Jestem.
- Nie chcę byś był dla mnie jak żigolo.
- Boisz się tego za Mnie?  Nie dopuszczasz zatem Bym to sprawdził . Jest w tobie całą słodycz tej pory roku. Reszta jest zwątpieniem.  Beze Mnie tego nie uniesiesz. 
- To prawda?
- Jeszcze jaka.
- Trzymaj mnie więc za rękę. 
- I do wieczności. ?
- Z Twoją miłującą obecnoscią. 
- Z Moją hojną wiernością - musisz to w sobie dodać.
- Czy zatem stanę się wielbłądem, który przechodzi przez ucho igielne?
- Doskonale się to sprawdza. Za bardzo się tym przejmujesz.
- To prawda. Więc?"
- Twoje myśli zaczynają biec wielotorowo. "
- Potrzeba mi ofiarowania   Tobie samokontroli.
- I dziwactwa. 
-  Tego akurat chętnie się pozbędę. 
- Pójdę z Tobą na kraj wszechświata. 
- Ale po co ? Tu jest dobrze. I teraz. 
- Niech każda myśl, która się do Ciebie prześliźnie stanie się oddana Mnie. Ja dokonam jej respiracji. Nawet nie będziesz o tym wiedziała, a tak będzie. 
- To wiara.
- Nie, to miłość. 
- To zabawa w miłość. 
- Masz rację, to zabawa. 
Kiedy ty wreszcie wyrośniesz z tej rozpaczy?"
- Daję Ci ją teraz. 
- Ze wszystkich klocków ten był najważniejszy. 
- Wszedł Nauczyciel. "
- To go tu nie było"
- To majstersztyk.
- To impertynencja. 
- Coś ty, w życiu. 
- Znowu się coś podnosi. 
- Ha, ha- Moja mała źróbko. 
- To fałsz. 
- Ale przeze Mnie uświęcony, abyś mogła mieć szansę odwrócić się od zła w tobie i przyjść po kwiaty do Mnie. "
- Zdjąłeś mi wielki ciężar. "
- I o to chodzi. żebyś się u Mnie nie męczyła. "
- To koniec?
- Na dzisiaj wystarczy. Bądź błogosławiona. 
- Bóg zapłać. 


                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

Część pierwsza

 - Jezu....
- Dziś już nic nie napiszesz.
- Postaram się.
- Nie. Nic.
- Nie szukam Cię.
- No właśnie.
- ALe Ty Jesteś.
- Czujesz Mnie jak kwaśne jabłko. Nie chciałbym być czymś takim dla ciebie.
- Właśnie kochany, poczułam opór.
- Nic .
- To ambiwalencja, bo czuję też spokój.
- To skutek wyważonej "diety" Ducha.
- Wiem. 
- Ty "wszystko" wiesz.
- Nie wiem, ale czasem lubię to powiedzieć, bo nie czuję się jak słoń w skłądzie porcelany. 
- Idź już. 
- Nie popychaj mnie. Nie chcę jeszcze odchodzić. 
- A i tu cię mamy, Moja mała Myszko. A czemu to nie chcesz jeszcze odchodzić?
- Mam nadzieję, że nie jest jeszcze pozamiatane. 
- Powiedz czemu?
- A nie będę dzięki temu wulgarna?
- Po prostu powiedz.
- Tak trudno wytrzymać z miłości. 
- Nie takiej miłości oczekujesz?
- Kiedy się jest w samym sercu Miłości i słyszy się tej Miłości Serce- jak ja teraz...
- masz element zmartwychwstałego ciała. 
- tak, wiem, dowiedziałam się właśnie.
- Ha, ha - znowu - "wiem"
- Muszę się uspokoić z tym "wiem". ja lubię wiedzieć, niestety.
- To inna kwestia, powiedz o pierwszym.
- Kocham Ciebie.
- To inna sprawa.
- Kocham Ciebie- to się słyszy. Czy to ma jeszcze znaczenie....- czego tak naprawdę sie oczekuje?
- Oczekuje się tej miłości oprawy - nieprawdaż? A ty po prostu nie wiesz, w jakiej oprawie twoją miłość umieszczę. - nieprawda? Boisz się labiryntu Mojego Ukochanego Serca - poznałaś jej aspekt buduarowy, 
- a nie tego ode mnie oczekujesz.
- Kwiatku Mój, będę cię Sobą otaczał, tego ci moja kochana nie braknie, Moja Miła..
- Widzę przygotowane kieliszki do szampana. 
Uwierzyłam Jezu.
- Ja też , cokolwiek.
- Mówiłeś, że nie można sie po mnie wiele spodziewać. 
- Mylisz się. Nigdy ci tak nie powiedzialęm . Wszystko można naprawić, jeśli się tego tak obawiasz. Boisz się przeze Mnie przechodzić. Do tarczy? Termokurczliwość?
- Zapiekło mi się. 
- ALe tak wolno reagować? To nieszczęście cie do Mnie przywiodło. A JA mam dla ciebie prezent ukochana, nie bój się. 
************************
************************
- Można się kochać mimo zastrzeżeń?
- No właśnie, moja mała medytująca Myszko.
- Mamy coś wspólnego. Jesteś taki uparty jak ja.
- Czemu sie irytujesz, jak trzeba Mi coś oddać?
- To refluks tego co było. ja bardzo chcę Ci oddawac. Natomiast charakter oddawanej rzeczynie jest za bardzo chwalebny.
- Myszko, nigdy się nie przechwalasz. 
Do przyjaźni dzis trzymasz klucz.
Trzeba Mi się powierzyć.
- Widzisz, tak Cię kocham, a mam z tym kłopoty.
- Właśnie tymi  słowami, dajesz Mi chleb żywy.
- Mało Masz tego chleba u mnie.
- Chciałbym ci pokazać ile, ale byś się po tym do Mnie nie zbliżyła. 
- Dlaczego tak myślisz?
- Ja to wiem.
- Błąznuję.
- Nie. Wcale.
- Rozpraszasz moje myśli.
- Te o zakonie?
- Właśnie.
- A to czemu trzeba się ich trzymać?
- Nie wiem. To jakiś relikt zamierzchłych czasów. Przywiązałam sie do niego, to jakiś zrąb mojej zranionej duszy. 
- Nie chcesz więcej? Na pewno realizujesz się w domowych pieleszach? 
Widzisz, samo uczciwe postawienie sprawy już ci pomaga wychodzić z duchowego kryzysu  To przyśpiesza proces regeneracji.
- Uczuciowej także. 
- No właśnie.
- Czuję, że mnie  nie zbywasz.
- Te wszystkie duchowe zapory wobec Mnie to są dla Mnie głupstwa, w moment powyjmowałbym je wszystkie, ale zostawiam ci je, żebyś Mi je sama  oddawała.
- A dlaczego ?
- Żebyś nabywała uczciwego wyobrażenia o życiu ze Mną.  
To obelga?
CDN 





Księga Nehemiasza 8,1-18

 


Kuczki

Gdy nadszedł siódmy miesiąc - a Izraelici mieszkali już w miastach swoich, -8-wtedy zgromadził się cały lud, jak jeden mąż na placu przed Bramą Wodną. I domagali się od pisarza Ezdrasza, by przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego, które Jahwe nadał Izraelowi. Pierwszego dnia miesiąca siódmego przyniósł kapłan Ezdrasz Prawo przed zgromadzenie, w którym uczestniczyli przede wszystkim mężczyźni, lecz także kobietyoraz wszyscy inni, którzy zdolni byli słuchać. I czytał z tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed Bramą Wodną, od rana aż do południa przed mężczyznami, kobietami i tymi, którzy rozumieli, a uszy całego ludu były zwrócone ku Księdze Prawa. Pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, które zrobiono w tym celu. Obok niego stanął po prawicy: Mattitiasz, Szema, Anajasz, Uriasz, Chilkiasz i  Maasejasz; a po lewicy : Pedajasz, Miszael, Molkiasz, Chaszum, Chaszbaddana, Zachariasz, Meszullam. 
Ezdrasz otworzył księgę na oczach całego ludu, - znajdował się bowiem wyżej niż cały lud, a gdy ją otworzył, cały lud się podniósł. I Ezdrasz błogosławił Wielkiego Boga Jahwe; a cały lud z podniesieniem rąk swoich odpowiedział : Amen . Amen. Potem oddali pokłon i padli przed Jahwe na kolana, twarzą ku ziemi. 
A lewici : Jozue, Bani, Szerebiasz, Jamin, Akkub, Szabbetaj, Hodiasz, Maasejasz, Kelita, Azariasz, Jozabed, Chanan, Pelajasz;  objaśniali ludowi Prawo, podczas gdy lud pozostawał na miejscu . Czytano więc z tej księgi , Księgi Prawa Bożego, dobitnie z dodaniem objaśnienia, tak, że lud rozumiał czytanie . 
Wtedy Nehemiasz , to   jest namiestnik, oraz kapłan- pisarz Ezdrasz, jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu:" Ten dzień jest poświęcony Bogu Waszemu , Jahwe. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!. Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa. . I rzekł im Nehemiasz  : Idźcie i spożywajcie potrawy świąteczne  i pijcie napoje slodkie - poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma. : albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyz radość w Jahwe jest ostoją waszą. A lewici uspokajali cały lud wołając :"Uspokójcie się! Wszak ten dzien jest święty. Nie bądźcie przygnębieni !
I cały lud poszedł , by jeść i pić , rozsyłać porcje  i wyprawiać  wielki obchód radosny, gdyż zrozumieli, co im ogloszono.                                            Następnego dnia naczelnicy rodów całego ludu, kaplani i lewici zebrali się u pisarza Ezdrasza, aby zgłębić słowa Prawa. I w Prawie, które  Jahwe nadał przez Mojżesza, znaleźli przepis, by Izraelici podczas święta w siódmym miesiącu mieszkali w kluczkach . Gdy to usłyszeli, ogłosili we wszystkich miastach swoich i w Jerozolimie:"Idźcie w góry i przynieście gałęzie oliwne, gałęzie sosnowe, gałęzie mirtowe, gałęzie palmowe i gałęzie innych drzew liściastych, aby zgodnie z przepisem uczynić kuczki. 
I wyszedł lud, przynieśli to i uczynili sobie kuczki ; niejeden na dachu swoim, inni na podwórzach swoich, ale i na dziedzińcach domu Bożego, na placu Bramy Efraimskiej . 
Tak więc cała społeczność, to jest ci, którzy wrócili z niewoli, uczyniła kuczki i oni mieszkali w kuczkach - choć nie uczynili tak Izraelici od dni Jozuego, Syna Nuna, aż do owego dnia i panowała bardzo wielka radość. I czytano z Księgi Prawa Bożego dzień w dzień, od dnia pierwszego aż do dnia ostatniego . Przez siedem dni obchodzono święto, a dnia ósmego zgodne z przepisem odbyło się zgromadzenie uroczyste"

wtorek, 10 września 2024

Kleks

 Nigdy atrament nie był dotąd czysty
Wręcz przeciwieństwem się zdawał
Kiedy kleks spadał na zeszyt maturzysty
wyrzutów sumienia nie miał żadnych- kawał...

....tu wyraz brzydki by się nadał
Bo cóż z tego , że maturzysta to widząc
Łez deszczem rzęsistym zapłakał
skoro ten demon pisma, że nic nie widzi 

Udawał. Kleks jak niewiniątko leżał
w zeszycie i śmiał się. I cały atramentu 
kałamarz, w tym śmiechu brał udział
jak w żarcie- co trudno, agresją już 

Był
Był
Był
Był

Lecz co to? Ówże ten maturzysta
na kartkę spojrzał ze spokojem
Niewiele myśląc na kartkę nacisnął
i wyrwał ją z niewielkim znojem

Spocone czoło ocierał, po tak zadanym
wielkim trudzie. Pamietaj, ze staniesz 
przed sądem- gdzie sędzią twym 
będą ludzie. I ciężko jest wywnioskować 

Co też ten atrament na to
Czy brudzi kartki specjalnie?
Czy jest tych ludzkich myśłi
Salvator. Co zaś do opinii kleksa,

Proszę , byście sami się potrudzili
bo kleks jest w zeszycie starannym 
jak kąkol w zbóż złocie - cywilem
Gdy wszystkie litery w linijkach starają

Wyglądać w rządkach pociesznie
To kleks powstały wśród nich zacnych
Logikę wydarzeń prekreśla
Chyba zakończę, o kleksie długie 

Wywody - Gdy kleksa starszy uniknie
Szybciej nabawi się go ktoś młody
Słów braknie i powoli milknie
Gdy się nagle pozbawił swej urody 


Idę Idę Idę

 Idę Idę Idę
Bosą stopą badam


( Zdjęcie pochodzi z Internetu, scena z filmu  'Porozmawiaj z nią  / Pedro Almodovara 2002 r) 

****************
Ziemię
Czuję każdy piasek
Każdy kamyk
I ciepło ziemi
Idę 
Urodzić Dobre
Uczynki
I choć to cel wzniosły
To jednak moje marzenia
Łzy niektórym przyniosły
Ale czy zatrzymać się?
W tym pracy nowej
pochodzie?
Czy wierzyć, że po każdego
Przypłyną w końcu 
Łodzie......

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...