poniedziałek, 9 września 2024

Dreams come true.

 - Znam Twoje Imię ?
- Tak?
- To znamię luksusu.
-Tak?
- Widzę to, usłyszałam.
- jakie jest to imię?
- Pan z Nami. Osobiście dam Ci...
- Nie żałujesz?
-Nie. 
Nie żartuj. Nawet tak nie myśl. 
- Więc chodź. Dorównuj swoim krokiem. 
- Tak? Zapraszasz mnie do tańca?
- W tańcu Mi migoczesz. Błyszczysz i umykasz. Nie mogę przeżyć twojego uśmiechu i oddychania.
Pragnę wchodzić w Ciebie Myszko głębiej.
- Taki jest sens mojego powołania.
- Myszko? Czy ty w ogóle rozumiesz Moją Miłość do ciebie?
- Ciężko mierzyć coś tak absolutnego. Czego Ty wymagasz od mojego umysłu?:) 
- Tak, zawsze tłumaczysz się amnezją. Nie Jestem taki trywialny. Albo głupi- jak wolisz.
- Nie czujesz, że mnie zdobywasz? Masz mnie i znowu przyszedłeś mnie zdobyć?
- To nie jest Moja perwersja. Ani zachłanność. Nie. 
- W moich uszach Twoje - nie, brzmi jak klucz przekręcany w kłódce. Nie rób tego moim uszom. To bluźni w mojej duszy.
- Przychodzę więc Cię uwalniać. Odpinam Cię.....
- Żeby mnie swoją raną zawłądnąć.
- Myszko.... Ty jesteś Moją Raną.
- Niech ona się więc goi w Twoich Ranach.
- Więc co mi powie Oblubienica Moja?
- ......
- Słucham. Masz nerwy napięte jak postronki.
- Proszę Cię o Miłosierdzie. Nie możesz Inaczej. Więc przebiłam Ci bok. Tego Chciałeś? Mam krew na rękach. Przychodzę i Cię kradnę, proszę , jak łatwo mi to przychodzi ...
- Veni Creator 
- Tak?
- Tak myślę. 
- Jesteś moim marzeniem.
- Marzenie odchodzi. Przychodzi Moja Rzeczywistość .


Zaufanie przez lata

 -Witaj Kochanie. Nie mogę spać. Muszę przynieść do Ciebie Moje Uwielbienie.
- Ja Jestem.
- Nadal. Ja wiem.
- Horyzont Myszko. Ja Jestem aż po horyzont. Zabieram ci duszę kochanie.
- To dobrze.
- To miało być pytanie?
- Tak. 
- Ale nie jest. 
- Nie. 
- Dlaczego.
- Bo było naszpikowane trudnościami dla Twojego umysłu. Znudziło mi się blokowanie osiągnięć, jakie we mnie masz.
- To znaczy zakochałaś się we Mnie? Wreszcie?
- Wiesz, że tak.
- Ujmij to w słowa.
- Część mojej duszy się odłącza. Nie wiem, jaka to część.
- Nie myślisz Myszko, że to twój osobisty charyzmat?
- Tak, ale po co? Boję się dlatego usypiać .
- Dlatego chcesz tak ściśle przywrzeć do Mnie?
- Jak żołnierz do swojej menażki? Nie, ja chcę kontemplować świętość. Świętość w ogóle, ale i przychodzić do Ciebie jako do Monstrancji umieszczonej w mojej duszy. 
- Chcesz, abym chodził i błogosławił?
- Wiesz, że tak. Jakaś część duszy się tego wręcz domaga. Stoi przy Tobie i Cię naciska. A wiem, że nie lubisz być naciskany.
- Nikt nie lubi.
- Bo nikt tak nie kocha. Ja wiem. U mnie jest przerost. I ten przerost się uwalnia, z czasem nie mogę nad nim zapanować. Dlatego czasami próbuję tę część duszy, która się Ciebie domaga, naginać świadomością. Ale Duch jest większy ode mnie. Słaby ze mnie apostoł, biegnę do Ciebie i płaczę Ciw rękaw.
- Aż musiałem stęknąć. W tym jednym  ci nie pomogę. Chciałem, żebyś cierpiała w ten sposób. Bo to jedyny sposób, aby ci w tym charyzmacie pokazać , że stęskniłęm się za tobą Myszko. Nie chcę cię przestraszać, po prostu, chcę aby to do ciebie dotarło- nic beze Mnie nie zrobisz.
- Kochany, do skutku i do skutku.
- Cóż kochanie do skutku?
- Aż ostatni fragment.....
- Tak się kończy piekło Myszko.
- Muszę się Tobie przyznać do lęku przed wiedzą.
- Wiem o tym wszystko Myszko.
Myszko....
- Tak?
- Nie targuj się ze Mną, kochanie. Zmysłowa tęsknota wystarczy aby Mnie przy tobie zatrzymać. A taka tęsknota jak Twoja, ożywia moje zbolałe nad ludzkością Serce.
- Kiedy człowiek skosztuje Twojego Serca, nie zaspokoi po już nic więcej. Przychodzi do lubieżności nawet, byłam w stanie zapłącić każdą cenę.
- Tak?
- Tak. Mimo, że Masz męską naturę....
- Która?
- Która broni się przed naporem, przed naciskiem. 
- Zastanawiałem się , kiedy wreszcie coś powiesz. Kiedy przestaniesz wreszcie milczeć. Nie mogłem nic zrobić, aby się do ciebie pierwszy odezwać.
- Dlaczego?
- Bo byś Mnie odrzuciłą. Natychmiast.
- Ze strachu.
- Wiem. Więc pozwalałem ci na to milczenie. Zastanawiałęm się, kiedy wreszcie pęknie ci serce? Kiedy wreszcie pęknie ci serce? kiedy wreszcie rzucisz się Moi w Moje święte ramiona? W których ożyje twoje miejsce, Ja wiem, że nie masz swojego miejsca.
- Mam miłość.
- To nie wystarczy. Musisz się zalokować w domu duszy, w którym Ja już Jestem. Skromnie czekam na ciebie. Czy potrafisz to zaakceptować, że Przynoszę ci dom do ręki? Ja Jestem wkładem w twój dom, jego zaczątkiem, jego przyczyną, żadna obłuda tego świata tego nie zmieni. Dom Jest Jeden- Ja wiem, że ty to świetnie rozumiesz.
- Zaprzyjaźnij się ze mną.
- Nie będę powtarzał, że beze Mnie nic nie możesz.
- Ja nie chciałąm musieć.
- Myszko, zostawiamy to na wycieraczce naszego domu. Dalej idziemy boso. Oboje. Ja też. Prawa obowiazują każdego. 
- Jesteś wielkoduszny dla mnie.
- Nie Jestem. Jestem roznamiętniony tobą. Trochę wysiłku i to zobaczysz.
- Więc niech nawet cała dusza mnie opuści. 
- Chcę, abyś przyszła na łąkę.
- To luksus. Dusza płonie.
- I to jest właśnie zaufa



nie. Budowane przez lata.
Ja się tobą zachwyciłem. 
- I tak niech zostanie.
- Amen.

niedziela, 8 września 2024

Higiena Dziejowa.

 - Higiena Jezu. 
- To się zdarza w małżeństwie. Masz wyrzuty sumienia? 
- Nawet nie. Czuję tęsknotę za Tobą. 
- To dobrze. To znaczy, że wraca ci "trawienie". Ostatnio jadłaś za dużo. 
- To prawda. Dlaczego się zjada za dużo ?
- Bo się musi. 


Alternatywa. Jest coś takiego. Błogosławieństwo Boże, do którego się dorasta. Element opóźnienia. Jeżeli jest "coś", to prędzej czy później On nam to objawi. 
On chce, żebym "Ja" tego szukała, za tym błądziła, szukała rękami, wymachując nimi po omacku, choć po takie dary trzeba stanąć w kolejce. Być może nie stanąć wcale. I mieć obcięte ręce. Może tak jest. Może. Nie wiem. 
Ale On wzmacnia mi serce. Ono się bez przerwy za Nim ogląda, poszukuje, obwąchuje serca, w poszukiwaniu tylko tego jednego. 
Czemu w Kaplicy Sykstyńskiej stoję przed tym jednym freskiem? Kiedy Bóg wyciąga do mnie dłoń.?
To niejasna tajemnica. 
Tajemnica ludzkiego zwątpienia, które w końcu musi przyjść i odebrać co swoje- światło, radość, ciepło, życie. 
Stoję jak Hiob przed Miłosiernym Ojcem i przez Jezusa mówię: - dziękuję. Dziękuję! Dziękuję Ci Ojcze za Twojego Syna. ... Co mówię? To jest epokowy " wynalazek". Dzięki Jego egzystencji - monotonnej i szarej - zakończonej w tak negatywnie "spektakularny" sposób. - mogę stanąć teraz w Pokoju Ducha.



Torsje

 -Kochanie, Mówiłeś, że nie muszę pisać.
- Kłamałem.
-?
- Widzę, że cię to dziwi? ha,ha
- I owszem.
- Martyrologia skończona Myszko.  I  poświęcenie.
- i po to mnie obudziłeś? Żeby mi to powiedzieć?
- A co? Nie było warto? 
- Było.
Stoję więc gdzieś w przestworzach i niczego się nie trzymam. I niczego nie potrzebuję. Nawet Ciebie. 
-"Wystarczam sam sobie w każdych warunkach "?
- Właśnie. 
- Nie za taką cenę. 
- Negocjujmy.
-Puszczasz oko do Mnie? Wiem, że Mnie kochasz.
- Zrobiłam już wszystko, co kobieta może zrobić dla mężczyzny. Nie mogę Cię mieć. Jesteś za kosztowny. Zrobiłam wszystko, co można zrobić aby wejść do Królestwa Niebieskiego. Niestety w moich garbach zabrakło wody. Nie ma nic. Otwieram garstkę i wypada z niej piasek i kilka suchych płatków róż. To wszystko. Nie mam. Płaczę. Płaczę to znaczy czekam.   Oczekiwanie to orchidea. 
- Dlaczego orchidea?
- To jak zakonnica. To jest to coś czego nie mam i mieć nie będę. Proso. Poganiam gąskę.
- Ale gąska się żywi. 
- Uchylasz jej wody z tykwy?
- Przecież wiesz. 
- Niestety. 
- Dlaczego aż niestety? Czy Jestem aż tak nieśmiały? Kocham Cię Myszko? Wybór należał do Ciebie i twój wybór padł na Mnie. Dlaczego nikt Mi nie powiedział?
-Że zabiorą Ci żonę ?
- Nie. Że ziarno gorczycy tak pragnie. 
- Nikt Ci nie mógł powiedzieć. 
- Co ma wisieć nie utonie. 
- Prawda. Tylko prawda. Jedynie prawda. 
- Jesteś taka nagusieńka.... 
- Będziesz polewał mnie zimną wodą?
-Nie muszę. Poza tym cała byś się trzęsła. A Ja chcę dawać ci ciepło. 
- A w zamian?
- Co w zamian ?
- Nasturcjo....
- Nie mogę Cię kochać. 
- Mogłabyś. 
- Nie czuję już lęku. 
- Wiem, kochana.
- Więc?
- Co więc?
- Cóż Nas odgradza?
- Jedynie twój wysiłek intelektualny. 
- A ja myślałam, że moje Ingrediencje?
- Do tego nie trzeba być Salomonem.
- Ale trzeba mieć jego kopalnie.
- Mylisz się. zawsze się myliłaś co do Mnie. - w swoim poczuciu winy oczywiście. Nigdy tego nie chciałem od ciebie. 
- Co ma wisieć -nie utonie- prawda?
- .......
- Bo ja............
- Tak... ?
- Mam przed sobą przestrzeń. A jej horyzont jest lubieżny, Tego się boisz przede Mną?
- Jesteś taki czysty....
- .....?
Dziwię się jak mogłaś tak pomyśleć?
żeby to, co kobieta ma dla mężczyzny mogło stać się przyczyną jej ekspiacji? To szaleństwo....!
Nigdy tego nie chciałem, aby to ...... Myszko! Kochanie....! Nie przyszedłem, aby deprawować. Nie chciałem zemsty. !
- To kluczenie to przez to. Zabrakło mi odwagi, żeby Ci o tym powiedzieć. Myślałam, że kiedy Ci o tym powiem- stracę Cię, odejdziesz...
- Chyba "odejdę" zadowolony?
- Myślisz?
- Tak trzeba! żona przynosi rozkosz swojemu Oblubieńcowi. Nie tylko intelektualną czy duchową. Z
Myślałem, że o tym wiesz. ?
- Nie wiedziałam. 
-Mówisz szczerze? I wolałaś odejść niż Mi o tym powiedzieć?
- Jestem tym taka umęczona. 
- Wcale ci się nie dziwię. 
- Rozkosz to prawda Jezu. Nie będę Ci już więcej kłamała. Z
- Ty Mi nigdy nie kłamiesz Myszko. Może z jednym wyjątkiem, ale to już bylo dawno. 
- I nieprawda. 
- Jesteś teraz już innym człowiekiem. 
- Inną gąską.?
- Stać cię na żarty, to dobrze. Myślałem , że już nigdy Mi o tym nie powiesz. Wolała Mnie zostawić niż cieszyć się miłością. ?.....! To tylko Moja mała Myszka jest do tego zdolna. 
- To świat cieni Jezu.
- Ale aż do tego stopnia? 
- Kocham Cię Jezu. Powiem Ci to tak banalnie. Po prostu Cię kocham. 
- Po prostu odwiedź Mnie. Nie płacz. Wyciągnij ręce. I Ja przyjdę. Odrzuć wahanie. Mów oo Mnie. Cokolwiek. Powiedz Mi- Ja chcę. Odrzuć wszystko, zostanie tylko prawda. Taka, że Mnie chcesz. Taka, że Mnie kochasz. Taka, że  znosisz każdą obelgę, każdą infamię, aby być ze Mną blisko. Która kobieta by to zniosła? Nie mogę pogardzić takim sercem , które Mnie wzrusza. Nie Będę Opowiadał kłamstw. Nie takim  tonem, nie do takiego serca. Włożę w takie serce Swoje Dary. 
I to nie jest infantylne. Zapewniam cię. Nie jest. 
***
Moje torsje się skończyły.


-                                                                                                                                

środa, 4 września 2024

Zaplątanie

 -To nie mija.
-Co nie mija Myszko.?
-Mój stan. 
- A jakiż to jest twój stan ?
- Stan duchowej oblubienicy.
- Stan próżności?
-Tak  jakby.
- Chcę, żeby nie mijał. 
- Ale dzięki temu to mnie rozdyma. Do katastrof. Lotniczych.
- Bzdura. 
- To się nie zmieni. 
- Ależ oczywiście, że się zmieni.
-Pyk i złamało się . 
- Ale Ja tego chciałem. 
- Czyli , że moja wola jest do tego zaprzęgnięta. 
- Ależ oczywiście.
- "Poszukuję Nauczyciela i Mistrza"?
- Vote"
- Tak jakby,

***********************
***********************
- Psuje mi wszystko moja świadomość pokuty. Dzięki niej nie mogę  nic wygrać. 
-Twoja wygrana musi być śmieszna, skoro tak ci na niej zależy. 
-Wiesz ile. 
- To nonszalancja. Nie ułuda. I nie pycha. Załatwione. "
- Stracilam wszelką kontrolę.
- I o to chodzi.  
Za to Ja Jestem. 
Czy nie o to głównie ci chodziło?
 To Ja, zatem wygrałem.
- I to nie jest śmieszne. 
-A jakie życiodajne.
- Szkoda tylko, że nie można Cię do niczego nakłonić.
- Nie można, bo to jest stan Mojej łaski.
Przychodzę zawsze o czasie.
- Szkoda, że nigdy nie można Cię jakoś opóźnić . Albo przyśpieszyć. 
- To manipulacja ze sfery śmierci. A nigdy nie manipuluje się życiem. To złożony mechanizm. Oto i twoje pierwsze śluby.
Rześkie?
- Zwyczajne. Po domowemu .
- Ani trochę przaśne?
- Nie, to zwykły powszedni dzień.
- Ale odpoczynek w Domu?
- Cóż Ty z tym Domem?
- Dom jest powszedni.
A ty sparzona, spragniona wiekuistego szczęścia. I oto Ci je daję. A ty nie jestes ani trochę wdzięczna. - - Nie jestem. Poprzestawiałęś mi wszystko w głowie.  I nagle sam się odnalazłeś. 
Nie jestem głupia.
- Ostrożnie. Nie wypowiadaj tego pytania.
- Ono samo Cię znajdzie.
- Wtedy, to co innego. 
- Zawadzasz Mi?
- Cóż to za pytanie? 
- A to dlaczego nie objawiałeś się w mojej twarzy, w moim obliczu tak długo?
- Bo chciałem, chciałem ... jakby to powiedzieć?
- Czegoś więcej? 
- Tak jakby nazwać rzeczy po imieniu i...
- ...i spadłby z nich zewnętrzny polor?
- Polukrować fantazję?
- Albo szyć grubymi nićmi?
- To nic nie znaczy.
- Znaczy.
- Nie.
- Tak. 

- Zaplątałam się w wywodach. 
- Nie pierwszy to już raz.


                                                                                                                                                                                                                                                             
                                                                                                                                                                                                                        

poniedziałek, 2 września 2024

Rozstępy duszy

                                                                                                                                                                                - Myszko, czy ty Mnie dobrze słyszysz?
- Nie bardzo.
- .....

- Myszko, nie Będę mógł mówić do ciebie, jeśli nie będziesz chciała Mnie słyszeć. Jesteś jeszcze młoda kochanie.
- Tak, ale te wszystkie rzeczy odcisnęły na mnie piętno
- Jakie piętno kochanie? Jesteś taka malutka w Moich ramionach...
- Jak kochanka. Żółciótka, nieopierzona kaczuszka. 
- Wymagasz ode Mnie więcej. Wciąż więcej. 
No dobrze. Cóż. Czy mam mieć wynaturzone kształty?
- Jak kornik? Nie, kochany. Niczego bym bym tak bardzo nie zniosła, jak Twojej zakapturzonej mowy.
- Czyli jestem  jak kat w czerwonym kapturze i mam ręce oparte o topór?
-......?
- Zaskoczyłęm cię?
- Mam już dość cmentarzy.
- Przecież chciałaś umrzeć?
- Nie tak 
- Czyli jak? Śmierć jest jednakowa. To zniszczenie. Przekształcenie materii w niebyt. 
-Ty też...
- Nie Myszko, nie pozwolę ci się wyśliznąć. Rozmawiamy przecież o tobie. Zawsze o tobie.
- Liczy się perła, a nie łzy perłopława?
- Właśnie. Choć to zależy. Jeśli założyć, że perła to Ty
- a łzy to  Twoje poświęcenie? Nic nie trwa wiecznie....
- Nie Myszko. Z wyjątkiem Mojej miłości do ciebie.
- Ja mam agonię wypisaną w moim prawym oku. 
-A w lewym oku ?
- W lewym jest miłość, skrajne poświęcenie, szaleństwo miłości do granic absurdu.
- Więc, Myszko...
- Ja Cię kocham Jezu.
- Ja Chcę więcej od ciebie. Nie pozwolę ci tak zniknąć. 
-Chcesz więcej?  To przyjdź i sobie weź. 
- Nie wezmę. Nie. Cierpliwości.
- Mam przejść przez wszystkie fazy cyklu?  Ja wyszłam z cyklu.
- Myszko! Kochanie..
- Cóż Masz dla mnie poza cierpieniem?
- Otwieram przed tobą Swoje Serce. To nie dość?
- Ależ ja jestem łasa na Twoje serce, pragnę  Go całą duszą, głoduję, skamlę, przychodzę prosić, błagam, leżę przed Tobą krzyżem.  Zwariuję bez Ciebie. Nie chcę takiej miłości. Nie chcę. Zrozumiałąm . Nie mogę tak dalej żyć.! 
- Myszko! Nie dam ci krzyża większego od tego, który potrafisz nieść.  Jeśli o Mnie chodzi nie dałbym go ci wcale. Po co? Ty już przeniosłaś wszystkie krzyże. Po krzyż zapomnienia włącznie. Nie wracajmy do tego. 
- Chcę się uspokoić. 
- Tego nie mogę ci obiecać skarbie. 
- Więc uspokoję się sama . 
- Nie chcę tego oglądać. Kiedy przyjdziesz pić? 
- Czy możesz mnie unieść. Mnie i mój krzyż.?
- Czy mogę ? Będzie to dla Mnie zaszczytem.
Nieść twój krzyż? To dla mnie skarb.
- Jezu..
- Śłucham
- Zaufałąm Ci
- Wiem kochanie. Wiem. Wiem. Już dobrze. Moje, moje kochanie. 
- Nie znajduję nigdy i u nikogo ukojenia Jezu. 
Przestaje mi wystarczać i msza i modlitwa. 
- Wiem kochanie. 
-Słowo "cała jestem głodem" kiedyś mnie śmieszyło, teraz jest to słowo o mnie. Przechodzę wszystkie możliwe granice szaleństwa. Gdzie dojdę?  Gdzie jestem?  Czy Mój mózg ma jeszcze granice rozsądku? Nie wiem, co mówię, co wygaduję, śnisz mi się w każdym słowie. Nie...
- Nie Myszko, Nie mów Mi nic więcej. 
- Masz rozstępy duszy. 
- Wiem Myszko, już dawno Ci o tym Mówiłem. To wszystko dlatego, że nie piszesz. 
- Mogłąbym pisać godzinami.
- Więc dlaczego nie piszesz. Nie szkoda ci przecież papieru. 
- Słyszałam niedawno zdanie, że trzeba oszczędzać papier, bo mamy kryzys. 
- Nie mów bzdur.
- Naprawdę.
- Myszko, to żart.  Na pewno to żart.
- Jezu , nie mogę już dalej. Nie wiem co będzie. 
- Nie martw się Myszko. Ja już się wszystkim zająłęm. Nie płącz tyle. Jeśli już musisz to Mnie w "rękaw". Chcę "mieć" wszystkie twoje łzy. Czyli tyle ile będzie ci potrzeba. Mam nadzieję,że kiedyś jasno spojrzysz Mi w oczy  i oboje będziemy się śmiali, z radością , bez oglądania się na łzy. 
- Kiedyś w ogóle nie mogłąm płakać. 
- I teraz ci tego nie życzę. Płakać nie jest lekko. 
- Nie jest. Kiedyś każdą łzę, którą miałąm uronić, roniłąm nad Tobą. Nad Twoim umęczonym ciałęm. Nigdy nie płakałam nad sobą. Ani razu. Ani nad sobą, ani nad mężem, ani nad żadnym dzieckiem. 
Tylko Ty mnie wzruszałeś. Ty jesteś jedynym moim początkiem. To się tyczy wszystkiego. 
- Na dzisiaj już dosyć łez. Nie chcesz chyba, abym Ja się rozpłąkał.?
- Tego bym nie zniosła. 
- No, tak już lepiej. Zjedz sobie.
- Odeszłą mi ochota do jedzenia .
- Nic dziwnego. Ale - proszę -zjedz. Zjedz dla Mnie. Proszę.
- No dobrze.



- Myszko                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...