poniedziałek, 12 lutego 2024

Krzysztof Kolumb

 

Dwa oblicza Krzysztofa Kolumba

Kolumb zogniskował w swojej osobie, w historii swojego życia, marzenie śmiałego żeglarza, urzeczywistnienie romantycznego projektu, współistniejące z tym, co małe, niskie, nie licujące z tak wzniosłym motywem, ktory pozwolił na wielkie odkrycie- Odkrycie Ameryki.

O jego pochodzeniu wiele się dziś mówi, choc tak naprawdę tajemnice te skryły jego okręty, jego przepiękna wyspa  Hispaniola. Nie wiadomo, być może pochodził z Genui.  Może pochodził z greckiej wyspy Chios i był Grekiem. Być może był synem polskiego króla Włądysłąwa Warneńczyka, który cudem ocalał z rzezi pod Warną i dał Kolumbowi życie. Kto wie.

Od młodych lat pociągało go morze i żeglowanie po nim. Swoją żeglarską karierę rozpoczął w Genui. W Genui właśnie zatrudnił się w domubankowym Centurionich i w związku z obowiązkami rozpoczął morskie podróże, żeglując po okolicznych wodach w celach handlowych, np na grecką wyspę Chios. W czasie jednej z takich wypraw, szlakiem handlowym do lizbony i Flandrii, jego statek ( konwój) został zaatakowany przez flotę francusko- portugalską i całkowicie rozbity. Kolumb cudem ocalał.

Po tym wydarzeniu przeniósł się do Lizbony, gdzie podjął pracę w lizbońskiej filii banku Centurionich.  W Lizbonie poznał Felipę Perestrello de Moniz, z którą wziął ślub. Po roku urodził im się syn Diego Colon. Felipa zmarła po pięciu latach. Kolumb zakochał się potem jeszcze raz- w sierocie Beatriz Enriqez. Nigdy się jednak nie pobrali. Mimo to KOlumb nakazał Diego traktować ją jak matkę.  W roku 1488 urodził się syn Beatriz i Krzysztofa- Ferdynand. 

Tymczasem wzrastało zainteresowanie Kolumba podróżami morskimi. Studiował wiele pism, słuchał żywych legend dalekich morskich podróży na zachód. największy wpływ na jego wyobraźnię miały pisma florentyńskiego astronoma Toscanellego. Nic takk jednak nie uderzyło w jego czuły ton, jak  Mapa Toscanellego. Na Mapie tej, zakładającej, że ziemia jest okrągła, znajdowało się też założenie, że Azja rozciągnięta jest długo na wschód, więc można do niej dotrzeć z zachodu. To było jak olśnienie. 

Kolumb poprosił na dworze portugalskim o możliwość zorganizowania wyprawy. Jednak komisja morska odrzuciła jego pomysł. Kolumb jednak nie zrezygnował.  Udał się do Hiszpanii, gdzie zainteresował swoim projektem dwór, w tym królową Izabelę I Kastylijską. Upłynęło jednak 7 lat usilnych starań i upragnione środki na podjęcie wyprawy pojawiły się. Wyprawę sfinansowała częściowo Królowa Izabela, a częściowo bogata rodzina Pinzonów. Przyznano Kolumbowi wszelkie prawa do ziem, które ewntualnie odkryje, otrzymał tytuł Wielkiego Admirała orza Wicekróla i gubernatora wysp i kontynentów, które odkryje, a także dziesięcioprocentowy udział w spodziewanych zyskach.

3 sierpnia 1492 roku , z portu Palos, na statku Santa Maria oraz karawelach Nina i Pinta, wypłynęło około 100 osób. Kolumb przedstawił swoim ludziom obliczenie, w g którego wyprawa miała potrwać dosłownie kilka dni. Niestety obliczenia okazały się błędne, a przy ciszy na morzu, Kolumbowi groził bunt załogi. Wreszcie jednak, po 33 dniach podróży, jeden z marynarzy, Rodrigo de Triana, z wysokości bocianiego gniazda, w nocy, zakrzyknął:" Tierra!", czyli "Ziemia!". Był dzień 12 X 1492 roku. 

Tutaj należałoby wspomnieć o początkach  sposobu, w jaki poźniej miało się okazać, Kolumb traktował swoich ludzi. Marynarzowi Rodrigo obiecano, że dostanie sowite wynagrodzenie za wypatzrenie lądu. Niestety Kolumb w swoich doniesieniach udowadniał, ze to on sam widział ziemię już poprzedniej nocy. Rodrigo nie dostal niczego.

Tymczasem wyprawa Kolumba dotarła do jednej z wysp w Archipelagu Bahamó, którą zamieszkujący ją lud tubylczy- Arawakowie, nazywali Guanaham, a Kolumb nazwał San Salwador.

Naprzeciw dziwnym ludziom, z dziwną bronią wyszedł lud zyczliwy, ujmujący, przyjazny i hojny. Hiszpanie szybko zauważyli ich złote ozdoby. Natychmiast chcieli wymiany i wyłudzili złote kosztowności, które Arawakowie chętnie wymienili na szklane paciorki. Ale to tylko zachęciło Hiszpanów. Przymusili lud, którym nadali nazwę- Indianie ( byli przekonani, że ziemie, do których dotarli, to Indie Zachodnie), aby zaprowadził ich do miejsc, gdzie znajduje się złoto. Wyszła na jaw prawdziwa twarz odkrywców. Dzięki wskazówkom Arawaków Kolumb odkrył Kubę, a 6 grudnia Hispaniolę. ( dzisiejsze Haiti). Hispaniola okazała się być tak piękna, że  Kolumb zapragnął na niej włąśnie zbudować swoją siedzibę.  Jego flagowy okręt osiadł na mieliźnie, więc Kolumb zdecydował, aby z jego drewna wybudowac pierwszą osadę. Nazwał ja La Navidad, czyli Boże narodzenie. Zostawił w niej 39 członków załogi, a sam zabrał na pokłąd kilkudziesięciu Arawaków i wyruszył w drogę powrotną do Hiszpanii, aby o swoim odkryciu powiadomić dwór królewski, w tym swoja mentorkę , królową Izabelę Kastylijską.

Tymczasem w nowej osadzie dochodziło do coraz większych konfliktów między Arawakami, a Hiszpanami. Tubylcom przestała się podobać chciwość nowo przybyłych. Po jednym z takich nieporozumień, Hiszpanie użyli mieczy, broni, której Arawakowie nie znali, a mieli teraz często od niej ginąć. 

Kolumb zaś, przybył do Europy w marcu 1493 roku. Król Ferdynand i Królowa Izabela z wielkim zainteresowaniem wysłuchali relacji z podróży, odkrycie nowych ziem, oraz tego co interesowało ich najbardziej- czy ziemie te obfitowaływ złoto. Niestety Kolumb wiedział, że nie napełni skarbcakrólewskiego tak, jakby sam tego oczekiwał, ani tym bardziej, jak oczekiwałyby tego ich Królewskie Moście. Dlatego jego relacja na ten temat była mocno przesadzona. Ale to wystarczyło, aby zapanowała gorączka przed wyprawą. Dwór Królewski wyłożył pieniądze pod przyszły pomnik chwały. W droge wyruszyło 17 statków i ponad 1200 ludzi. Cel wyprawy był jasno określony: niewolnicy, a przede wszystkim złoto.

Kiedy Kolumb przybył do La Navidad , zastał tylko szczątki osady i żadnego żywego marynarza- osadnika. Tubylcy zaprotestowali w ten sposób przeciw barbarzyńskiemu traktowaniu, przeciw przymusowej, niewolniczej pracy, przciw gwałtom, i przeciw terrorowi.

Ale Kolumb nie zamierzał zmieniać swojego podejścia do tych ludzi. Po przybyciu uwięziono około 2000 Arawaków, wyprawiono ich jako niewolników do Europy. Niestety konfrontacja z zimnem europejskim okazała się dla Indian zabójcza- więcej niż połowa ich wymarłą, nie doczekawszy lądu.

Na miejscu zaś, Kolumb czuł cały czas presję złota, które obiecał dostarczyć na dwór. Niestety złota nie przybywało w takich ilościach, wjakich by sobie tego życzył. nastąpił czas, kiedy zaczęto barbarzyńsko naciskać na Arawaków, aby ciwydajniej poszukiwali w kopalniach cennego kruszcu. Za zbyt małe wydobyci obcinano Indianom ręce. Przerażeni otaczającym, wszechobecnym terrorem Arawakowiemasowo uciekali z kopalni. Wytropieni przez psy Hiszpanów, odnalezieni, szli na rzeź- za to była tylko jedna kara- śmierć. Rozdzielano rodziny, męzczyźni szli do kopalni, kobiety do pracy w polu.  Małżonkowie spotykali się ze sobą raz na sześć, czy osiem miesięcy. Z lada powodu, czasem dla zabawy Arawakowieginęli od miecza. Umierali tysiącami. W 1515 roku populacja Arawaków liczyła 15 tysięcy ludzi z 250 tysięcy. w 1550 roku było ich zaledwie 500. 100 lat później nie było juz ani jednego Arawaka.

jednocześnie z Hispanioli dochodziły też wieści o buntach i egzekucjach dokonywanych na szlachcie. Kopalnie środkowej części wyspy  okazały się być bogate, ale Kolumb zezwolił na wydobywanie tylko małej części złota. Nie odkładał złota dla królestwa, nie płacił pensji kolonistom. Zarzuty wobec Kolumba narastały latami. Szlachta Hiszpańska, która wróciła z wyprawy z niczym, oskarżała Admirała, uważała, że odkrył kraj oszukaństwa i nieszczęść. Na Hispanioli ukuto spisek, wtrącono Admirała do więzienia i po dwóch miesiącach odesłano do kraju. Na dworze, gdzie Kolumb zdał relację, zdołął się oczyścic ze stawianych mu zarzutów., uzyskałpotwierdzenie dla zdobytych wcześniej przywilejów, oraz przyrzeczono zorganizowanie kolejnej wyprawy. 

30 maja 1498 roku, sześcioma statkami wyruszył na zachód. Trzy statki wysłał bezpośrednio na Haiti, a sam, z pozostałymi trzema, popłynął na południowy zachód,w nadziei, na odnalezienie kontynentu azjatyckiego. Do brzego dotarł na południe od ujścia Orinoko. następnie skierował się na Haiti, gdzie założone zostało Santo Domingo, pierwsze hiszpańskie osiedle w Indiach zachodnich. 

Jednak stosunki  w Santo Domingo pozostawiały wiel do życzenia. Autokratyczny Kolumb faworyzował swoich ludzi, a w szczególności swojego syna - Diego. Poza tym brak było spektakularnych ekonomicznych sukcesów, narastały trudności z tubylcami- wszystko to doniosło się na dwór. Wysłąno na Haiti Franciszka Bobadilla, który wyposażony został we wszelkie niezbędne pełnomocnictwa. Po rozeznaniu, polecił aresztować Kolumba i jego syna  i w kajdanch wysłać ich do Hiszpanii.  Ale i tym razem Kolumb umiał oczyścic się z zarzutów, do tego stopnia, ze królewska para zorganizowała mu czwartą wyprawę do Indii Zachodnich.

Czwartą wyprawą, złożoną z czterch statków, Kolumb chciał udowodnić, ze istnieje szybsza droga na zachód  do Indii zachodnich.  Straciwszy dwa statki, nie mogąc dostać się do akwenów, o których opowiadała mu miejscowa ludność, a mianowicie z wybrzeży Hondurasu, Wybrzeża Moskitów, na wschodnim wybrzeżu Nikaragui, gdzie Kolumb dotarł ze swoją czwartą wyprawą. Tam też wysłuchał o " bogatych Królestwach" ( cywilizacji Majów) , a także o pąństwie Inków, i " wielkim morzu ( Oceanie Spokojnym).  Zrezygnowany wrócił na Haiti. tam rozchorował się ciężko  i chorego odtransportowano go do Hiszpanii, dokąd przybył w listopadzie 1504 roku. 

W tym czasie zmarłą Królowa Izabela, Król Ferdynand nie zgodził się na audiencję, mimo usilnych starań Kolumba. Nie dotrzymano słowa jeśłi chodzi o przywileje jakie kOlumbowi obiecano. Mimo to był człowiekiem zamożnym; przepisał w testamencie synowi włąsność ziemska z zabudową. Opuszczony, zgorzkniały i rozgoryczony Kolumb zmarł 20 maja 1506 roku. jego życzeniem było byc pochowanym w Ameryce.  Trumna z jego zwłokami trafiła w 1537 roku do Katedry w Santo Domingo Na Dominikanie.

czy był świadom, ze odkrył nowy ląd- Amerykę? Historycy uważają, ze tak, gdyż wg nich potwierdzają to zwroty ,jakich używał pisząc do korony Hiszpańskiej. 

Kolumb to niejednoznaczna postać. Ale jego odkrycia są bardzo znaczące i obfitujące w skutki. Doprowadziły do  kontaktu Europy z Ameryką, do której znalazł dogodną i krótką drogę przez Ocean Atlantycki.

Biblia Gutenberga

 

Rysunek, pismo, książka. Jan Gutenberg.

Od dawna, sięgając w pamięci aż po czasy prehistoryczne, towarzyszy człowiekowi potrzeba wyrażenia tego , co się wokół niego dzieje, w sposób, który przekracza zwykłą komunikację. Wnętrza jaskiń, gdzie początkowo mieszkał człowiek, są pokryte rysunkami, dzięki którym można sobie wyobrazić, jak wyglądało jego życie. 

Pewien poziom abstrakcji przekroczyło przypisanie słowom nie tylko znaku obrazka, ale także znaku graficznego. Pojawiła sie możliwość utrwalenia tego, co chciałoby się wypowiedzieć w bardziej bezpośredni sposób. Pojawiło się pismo. 

Używając daru pisma można było kształtować rzeczywistość czytelnika , mówiąc zarówno o sprawach codziennych, bytowych  oraz zaspokajać jego potrzeby wyższego rzędu. Pojawiły się tabliczki z rachunkami, ale także ze starożytnymi eposami. Tabliczki zastąpiono papirusem, papirus pergaminem, a jeszcze później pojawił się papier. I tak jest do dziś.

Ludzie lubią się rozwijać. Lubią spożytkować swoje talenty. Np talent racjonalizatorski. Dzięki niemu pojawiła się możliwość zapisywania znaków metodami bardziej mechanicznymi, zautomatyzowanymi. Pierwsze próby odnotowano w Chinach i w Japonii w V w n.e. A w czasach nowożytnych zajmował się tą profesją Jan Gutenberg, żyjący w XV w. 

Od roku 1450 druk , za pomocą metalowych czcionek, układanych ręcznie w szpalty , pojawił się druk i zrewolucjonizował coś, co dzięki temu przyszło do ludzi,  a mianowicie- książkę.

Jan Gutenberg.

W owym czasie, w Moguncji nad Renem żyła rodzina zamożnych patrycjuszy- rodzice niejakiego Friele ( Friedrich) Gensfleisch zur Laden. Młody człowiek zakochał się i wziął ślub z Else Wirich- córką kramarza. Zamieszkali w domu w Moguncji, o którym mówiono : "Hof zum Gutenberg". jako najmłodszy urodził się im syn- Johannes. Od nazwy domu zaś wzięło się jego nazwisko, które od zapisania go w aktach urzędowych- brzmiało odtąd - Gutenberg.

Jan rósł, pracował i uczył się. W roku 1419/20 w semestrze zimowym , uzyskał nawet tytuł: Bakałarza Sztuk wyzwolonych.

Moguncję nazywano "złotą głową" , "diademem Rzeszy". Było to miasto, które zaczęło wtedy jednak podupadać. Przyczyniły się do tego między innymi epidemie, które przetoczyły się przez te ziemie, jak choćby czarna śmierć, który wyludniła miejscowość. Gutenberg juz jako dorosły człowiek, podjął decyzję o wyprowadzce do Strasburga. .

Część druga.

W Strasburgu otrzymał dobrą wiadomość odnoszącą się do jego finansów- otrzymał rentę, które rodzinne miasto zbowiązało sie mu zapłacić. Za tą szczęśliwą wiadomością podążyła inna- zmarła mu matka. Zostało po niej wiele wspomnień, ale także częśc dóbr, które Jan otrzymał jako jeden z trójki rodzeństwa. 

Niestety Jan roztrwonił majątek. Prowadził bardzo wystawne życie- podejmował wielu gości na hucznych przyjęciach, które wydawał. Dowodem na to są zachowane do dziś wysokie rachunki za dostarczane mu wino i wódkę. Został również posądzony o oszustwa matrymonialne, o czym zawiadomiła sąd biskupi patrycjuszka Ennelin zur Yserin ThUre. Sprawa o niedotrzymanie obietnicy małżeństwa  ujrzała światło dzienne, ale Gutenberg ,mimo sądu, nie został wtedy mężem.

Przez cały ten czas, obok wystawnego życia, które prowadził, głowę zaprzątały mu myśli i plany. Umiał szlifować kamienie szlachetne  i tego też, zarobkowo, zaczął uczyć uczniów, którzy zaczęli do niego przychodzić. Oprócz tego, produkował rónież lusterka , które sprzedawał zmierzającym do Akwizygranu pielgrzymom. 

Ciągnęło go do rodzinnego miasta. Postanowił sie przeprowadzić, spakował się i wrócił . Do Moguncji, do Hof zum Gutenberg. Wrócił razem ze wspólnikami, z którymi pracował w Strasburgu.

W Hof zum Gutenberg założył pierwszą drukarnię. Potrzebne mu były jednak większe pieniądze. Potrzebny był mu także zdolny i przedsiebiorczy wspólnik. 

Jeśli chodzi o pierwsze - zaciągnął pożyczkę- 150 guldenów, co rozwiązało część jego potrzeb finansowych. Jeśłi chodzi o wspólnika, znalazł się taki - złotnik i księgarz - jego imiennik- Johannes Fust. 

Fust był zamożny i dobrze rozumiał potrzeby młodej drukarni - zainwestował w nią 800 guldenów- oczywiście w formie pożyczki. Zaczęto drukować.. Z nadwyżek powstała druga drukarnia. To tam powstało koronkowe dzieło Gutenberga- Biblia 42- wierszowa. Coś ,co do tej pory zajmowało w skryptorium pół życia mnicha , teraz można było wydrukować  w przeciągu dużo krótszego czasu. Poza tym , Biblia przepisywana ręcznie, trafiała do wąskiego grona- do bibliotek w zakonach, do biskupów, na bogate dwory. Biblia drukowana była nieporównanie tańsza i dostępniejsza. Był Anno Domini 1455.

Już rok wcześniej zaczęły się nieporozumienia między wspólnikami. Fust zarzucał Gutenbergowi nieścisłośc w rozliczeniach finansowych. Spór trafił przed sąd arcybiskupa mogunckiego. W rezultacie Gutenberg musiał przekazać Fustowi znaczną sumę pieniędzy, a także większość nakładu Biblii 42- wierszowej.  Jego warsztat został przejęty przez Fusta, który ponadto zatrudnił w nim Petera Schoffera- ucznia Gutenberga. Fust, aby zachęcic Schoffera do tego kroku oddał mu swą córkę za żonę. 

Gutenberg znów miał kłopoty finansowe. Wspólnik doprowadził go do całkowietej ruiny finansowej. Nadal zajmował się drukiem, ale już na mniejszą skalę. 

Na starość stracił wzrok. Zmarł w Moguncji w 1468 roku - pochowano go w mogunckim kościele franciszkanów. 

Czcionki i  sprzęt drukarski po zmarłym przejął za zgodą arcybiskupa, prawnik  Konrad Humey.

BIBLIA 42- WIERSZOWA

W Pelplinie, od 19 wieku , w zakonie cystersów, znajduje się ogromny skarb- pochodząca z XVI wieku, autentyczna Biblia Gutenberga. Nie od razu rozpoznano w niej taki skarb. Odkryto to dopiero po pewnym czasie. Wtedy zapewniono jej odpowiednie zabezpieczenie przed upływającym czasem. Przechowuje się ją obecnie w specjalnych warunkach, w klimatyzowanej szafie , w której panuje specyficzny mikroklimat, mający uchronić Pismo przed pleśnią , przed szkodliwymi warunkami atmosferycznymi, a także przed szkodnikami. Co jakiś czas przewraca się strony Księgi, aby ochronić przed wyblaknięciem. Starodruki mają swoje problemy. Jednym z nich jest zagrzybienie, powodujące ubytki w pergaminie., na którym jest wydrukowana. Wtedy do pracy przystępują konserwatorzy- uzupełniają te luki papierem czerpanym.

KSIĄŻKA

W czasach Gutenberga wynalazek druku traktowano, jako wyjątkowy dar od Boga. Książka zawędrowała do większej liczby osób.Może przyszłość książki to hologram? 

Co do Gutenberga - za życia został nędzarzem, jego adwersarze cieszyli się sławą  i uczestniczyli w profitach, jakie przyniósł im wynalazek. Ale to Gutenberga dziś ludzie pamiętają jako wynalazcę. Nazwisko Fust jest wymieniane w kontekście procesu , jaki wytoczył wspólnikowi. 

Być może książka w wersji papierowej przetrwa, gdyż ludzie kochają książki.  Sprawdzają, jaka jest książka w dotyku, kiedy odwracają strony, kochają jej zapach, zabierają książkę do poduszki. 

A więc , czy książka odchodzi w niepamięć? 
Na razie chyba jeszcze nie.

niedziela, 11 lutego 2024

Transport od Matrycy do Źródeł Duszy.

 



-Witaj w grupie Myszko.Czy jest w tobie coś , kochana do odnowienia?
Zgrzytasz zębami?
- Skąd wiesz? 
-Moja mała żona, ukochana, oblubienica.
-Musi Ci być bardzo zimno we mnie.
- Skąd wiesz?
-Musimy usiąść blisko pieca razem.
-Ja wiem, że wytrzymujesz wysokie temperatury , że jesteś ogniotrwała. Wytrwaj, proszę cię, Moja maleńka, moja obła zakonnico
- Nie zależy mi na nazwach.
-Wręcz przeciwnie. , teraz coraz bardziej na nie zasługujesz. Kochaj się w nich bez wyrzutów, bez ograniczeń
-Co to znaczy , że coś ma sens lub charakter ludyczny ?
- To taki chcarakter jak twój Myszko. Czy ma sens , czy go nie ma , kocha Mnie bez zastrzeżeń. 
-jestem po prostu ofiarą losu. W ogóle się przed Tobą nie bronię. Ukochany... Mam przy sobie Twoje zbrojne ramię. 
-To graniczy z głupotą.
-Albo z szaleństwem.
Czasem wchodzę w sam środek tego szaleństwa. Nie mogę Cię nie kochać. Wierzę w Ciebie. 
-To twoja odpowiedź Myszko. Ja wierzyłem w Ciebie Dlatego do ciebie przyszedłem. To jest ta część w tobie Myzsko, która zawsze do Mnie wracała i wraca. Jestem w tobie. Tutaj. Teraz.
-Nie rozwiewaj wszystkich moich wątpliwości. 
-Nie zamierzam. Są święte.
-Zakochałam się w Tobie. 
-Możesz iść?
- Możesz Mnie ponieśc przez Chwilę?
- Czekałęm na tę propozycję . Ale dlaczego tylko przez chwilę.?
- Więc tyle kochany uznasz za stosowne.
- I pozwolisz Mi się nieść?
- Pozwolę. A co. 

piątek, 9 lutego 2024

Ta nasza młodość



Mariola Szyszkiewicz

Kiedy jesteśmy młodzi, za nic mamy życie, chętnie byśmy j oddali, w jakimś szczytnym celu. A potem przychodzi szara rzeczywistość i cyzelowanie broni staje się ważniejsze niż wymachiwanie szabelką.
Czemu wartość idei sprawdza się w ten sposób, że w jej obronie młodzi (przeważnie) ludzie ofiarowują się jej bez reszty, oddają swą krew, poświęcają dla niej swoje najlepsze lata i nie dostają nic w zamian, bo po wszelkiej bitwie zostaje tylko rozgoryczenie, apatia i nienawiść sączy się powoli do serca. I to nie jest taak, ze się nie wybaczyło, owszem, tak. Trzeba jeszcze odnaleźć w sobie swoje prawdziwe ja, zapytać je o przebaczenie i dopiero wtedy serce podejmie współpracę. Serce człowieka to misterna konstrukcja. Upieramy się, że będziemy nim sterować, ale prawda jest taka, że idziemy za swoim sercem gęsiego, z podkurczonymi rękami i nogami, Wiele czasu zajmie rekonwalescencja.
Rozum tu nie pomoże. Owszem uzdolni nas do korzystania z życia, ale przychodzi taki czas , że już spoziera na nas pomiedzy wierszami- samotność, świadomość, i smak pokoju, którego wszyscy oczekujemy. I światło Ducha Świętego.
Lichy ze mnie człowiek, aby zabierać głos w tych sprawach. Może ja nie wiem? Wygłupię się ?
Ae jednak nie . I Pan posłał na pracę w winnicy 72uczniów.
W tym mnie.
Panie, uwiodło mnie Twoje Słowo.
Pragnę powracać z ludźmi.

Przywiązanie . Więzi.

 -Myszko, już Myślałem, że nie weźmiesz do rąk zeszytu.
- Więc to jest to przebudzenie?
- Wiem.
- Nie mów. Chciałeś powiedzieć Jezu, że nie o tym myślałam.
- Ulegam wpływowi . TWOJEMU wpływowi. 
-Tak, tak sądzę
- To są twoje sklepy cynamonowe, Myszko.
- Mam nad sobą Twoje Wielkie Oko Jezu.
- Ha, ha, Nie nad sobą. Masz w sobie Moje wielkie oko. 
-Miałąm jedno bardzo skromne marzenie.
-Żeby poradzić sobie sama ze sobą>
- A teraz marzę, by być z Tobą Jezu Jedno.
- A to wiesz , ze bez udziału Ducha Św. się nie dzieje?
- To jak fermentacja.
- Gorsze. To jak zaszczyt.:)  Nie wiem, jak to zniesiemy ?:) 
Jak ty to zniesiesz Myszko?
Zauważyłęm u ciebie Myszko u ciebie jedną drobną przemianę. 
Przemiana Myszki w Sowę.. Nie wiem, jak ty to zniesiesz.
-Każdy możliwy.
- Myszko,"ucięło" ci język?
- Obawiam się, ze tak. Tylko wiadomości radiowe popychają świat do przodu.
Och Jezu ..
- Czyli wszystko jest w porządku. 
-To była CAMINO
-Myszko. !
-Come In. Prośba. I wszystko wymiotło. 
- Ja wiem, że jesteś wstrząsnięta przeżyciami tej dziewczynki .
- Ale moje nastawienie jest takie, że nie miałoby to w Twoich oczach żadnej zasługi. 
-Myszko , Ja wiem , że to wszystko jest w tobie bardzo świeże.
- Wstyd mi za błędy
-Moje Serce ci wszystko wybaczyło. Nie może już więcej . 
- Czego nie może. 
- Czekać na ciebie.
- Wiesz......
- Wiem. I na to włąśnie czekałem. Włąśnie na to.

 


czwartek, 8 lutego 2024

Kamień obrazy

 


Mariola Szyszkiewicz
Niezależnie od rodzaju marzeń i ambicji , plan jest jeden- stworzyć ramę - plan dnia- który potem próbujemy lepiej, gorzej, zrealizować. Nie chodzi o efekt, on nie zawsze jest widoczny. Chodzi o to, aby mieć daily routine- oparcie w powtarzalności, która daje realne oparcie. Kiedy przychodzi niespodziewane, mamy jeszcze zapas energii, aby temu sprostać, a potem najszybciej jak się da powrócić do daily routine. Żołnierze czyszczą broń, Dżentelmeni pastują nienaganne buty, kobiety piorą i zmywają. Nikt nigdy nie pomyślał, aby spodziewać się zapłaty, i jej nie dostaje. Uczymy się żyć z pustymi rękami. To rozważania Koheleta, "marność nad marnościami i wszystko marność" Powoli staczamy się w depresję ( nie porównywac z lenistwem) , niebyt , aż do negacji, ale wtedy to już tylko patrzymy w sufit . Inną drogę polecają ewangelicy: Jeżeli by się okazało, że jutro świat przestałby istnieć , dzisiaj zasadziłbym drzewo.
To słowa Marcina Lutra. Jestem zdeklarowana RCC, ale ta prawda odpowiada mi. Tylko w pobożnych, ale pozytywnych myślach może być szansa na zachowanie się na powierzchni , żeglując po bardzo głębokiej wodzie, przy niespokojnej fali, i negatywnemu przyjęciu ( Jesteśmy , ale nie jesteśmy potrzebni)
Choremu na depresję bałąbym się o czymś takim powiedzieć.
Krzyż dlatego jest taki ciężki w życiu , bo .. jest miłością ? Czy obowiązkiem?
Prawda Was wyzwoli. Zapewniam, że boję się prawdy. Tak jak większość z nas. Nie chcemy ufnie spoglądać w przyszłość. Jezus o tym wiedział, że w ludziach nie ma otwartości na prawdę, można się rozpłakać , takie są wymagania dla słąbych ludzi. "Skarb ten niesiemy w glinianych naczyniach"
Po co słabość na ziemi?
Ukrywamy ją , udajemy, ze jej nie ma, nie jesteśmy na nia gotowi , nigdy, w ciągu całego życia, aż po popiół.
A jednak robimy wszystko, aby w kierunku popiołu podążać .

wtorek, 6 lutego 2024

Na minusie

 Tak właśnie jest. Nie wszyscy zasługują na życzliwość, a już na pewno Ci, którzy stoją przy mnie, mają nielekki orzech do zgryzienia.Milla Jovović "Piąty Element"

Martwię się takimi na przykład rzeczami, choc nie mam wcale na to wpływu . Może mam? To mnie boli. W takich sytuacjach najczęsciej uruchamia się moja wewnętrzna gotowość do głupoty. Takimi metodami się nie walczy..
A może się walczy?
Mam mętlik w głowie.
Ja też zasługuję na piękno świata, każdy zasługuje.
Każdy, choc niekiedy ten każdy nam akurat nie sprzyja, to banalne. Banalne zło, które nie powinno się wydarzyć.
Jak każda przemoc. Nigdy się nie powinna wydarzyć.
Nie znam się , a na codzień muszę decydować.
Masz tak samo?

Zło jest tak wpisane w naturę ludzką , że aż strach. Niby jest utajone, pilnowane przez wewnętrznych strażników,,ale będących pod presją długo tłumionych namiętności, festiwalu pomyłek i porażek ; to wszystko to ,jest materiał wybuchowy podłożony pod włąsne sumienie, które  pewnego dnia wybuchnie. Czeka tylko na okazję, aby się uwolnić, Jest to jak erupcja wulkanu, wybuch supernovej, implozja, coś makabrycznego, powodującego lęk i burzącego wszystko to , czym było się do tej pory; nic z tego nie uda się ocalic. Kiedy próbujemy to zrobić, to okazuje się , że zbieramy mannę z wczorajszego dnia, a to nie może się podobać. 

Harry Potter i Kamień Filozoficzny

I pogrążamy się w ciemnościach.

Siedem, Film - Brad Pitt i Morgan Freeman
I jesteśmy na minusie.
 



"Seven" Brad Pitt , Morgan Freeman, Kevin Spacey

Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...