środa, 31 stycznia 2024

ESC 1997 - Poland - Anna Maria Jopek - Ale jestem [HQ]

Zapobiegliwość -dyletant, męka

 W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem”. Wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.
J 6,55.60-69

Ewangelia wg św. Mateusza 
W drodze na Górę Oliwną . Zapowiedź zaparcia się Piotra. 26, 30-35

I odśpiewawszy psalmy, udali się na Górę Oliwną. 
I wtedy powiedział do Nich Jezus: Tej nocy wszyscy wy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: uderzę w Pasterza, a rozproszą się wszystkie owce trzody. Lecz po zmartwychwstaniu uprzedzę was do Galilei 
A Piotr, odpowiadając, rzekł: Jeśli nawet wszyscy zwątpią w Ciebie, ja nie zwątpię nigdy. 
Jezus zaś odpowiedział : Zaprawdę mówię ci, że tej nocy, zanim jeszcze kur zapieje, trzy razy się Mnie zaprzesz.
A Piotr powiedział: Choćbym miał umrzeć z Tobą, nie zaprę się Ciebie. 
I wszyscy uczniowie mówili to samo.

Ewangelia wg Świętego Mateusza
Zaparcie się Piotra. 26,69-75
Piotr zaś siedział na zewnątrz na dziedzińcu. 
W pewnej chwili zbliżyła się doń służąca i powiedziała: Ty też byłeś z Jezusem z Galilei. 
Lecz on zaprzeczył wobec wszystkich, oświadczając :Nie wiem, co mówisz. 
A kiedy wycofał się w kierunku wyjścia, zobaczyła go inna służąca, i powiedziała do ludzi, którzy tam byli: Ten był z Jezusem z Nazaretu. 
A on znów zaprzeczył, przysięgając : ja nie znam tego człowieka. 
Wkrótce potem ci, którzy tam byli, zbliżyli się do Piotra i powiedzieli: Oczywiście też jesteś jednym z nich. Przecież zdradza cię twoja mowa.
Wtedy on zaczął się zaklinać i przysięgał, mówiąc: Nie znam tego człowieka.
I zaraz kur zapiał.
Wtedy Piotr przypomniał sobie słowa Jezusa, który powiedział mu : Zanim jeszcze kur zapieje, trzy razy się Mnie zaprzesz. 
I wyszedłszy na dwór, począł gorzko płakać. 

Ewangelia wg Świętego Jana
21,15-19
Przekazanie Piotrowi prymatu władzy.

A kiedy już spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy ty miłujesz Mnie bardziej niż ci? 
Odpowiedział Mu: Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.
Wtedy rzekł do Niego Jezus : Paś baranki Moje. !|
Zapytał go po raz drugi : Szymonie , sługo Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż ci? 
odpowiedział Mu Szymon : tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł tedy do niego :Paś owce Moje! 
Zapytał go po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej, niż ci?
Zasmucił się Piotr, że aż trzy razy zapytał go : Czy ty Mnie kochasz ?
I rzekł do Niego : Panie, przecież Ty wszystko wiesz, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham .
Powiedział do niego Jezus: Paś owce Moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci : kiedy jeszcze byłeś młodszy , opasywałęś się sam, i chodziłeś , gdzie chciałeś. Kiedy się już jednak zestarzejesz, wtedy wyciągniesz przed siebie swoje dłonie, ktoś inny cię przepasze i poprowadzi cię tam, gdzie sam nei chciałbyś pójść. 
Powiedział to, żeby zaznaczyć , jaką śmiercią przysporzy chwały Bogu .
Kiedy skończył mówić, zwrócił się do Piotra ze słowami : Pójdź za Mną.   

                                                                                                                       





-

czwartek, 25 stycznia 2024

Rak duszy - listy

 Wiesz, my się hyba za bardzo skupiamy na tym, czy jeśli zrobimy to lub owo dla ludzi, to oni odwdzięczą się tym samym nam. A tymczasem to nie ma takiego prostego przełożenia, niestety. Czy nie bardzo tęsknimy za aprobatą, za akceptacją bez jakiś szczególnych znakó specjalnych z naszej strony. TY musisz, bo jestes księciem, ja muszę , bo coś tam. Nie można sie w końcu z tym rozpoznać. Wiesz, Tobie musi takie rzeczy powtarzać Twoja żona, to jej arcydzieło. Kłopot w tym , że ona też ma ten deficyt. Ja też mam ten deficyt. Prowadził ślepy głuchoniemego.

Cel jest taki- przejść , w miarę możliwości dobrze czyniąc. Jeśli nasze postępowanie nie przysparza nam szcególnej życzliwości u ludzi, to to jest broń specjalna Pana Boga. On po prostu tego od nas nie chce, bo..... On chce to włąśnie uczynić nam. 😉 Przygarnąć nas. czy coś w tym rodzaju. Nie wiem, może jakoś źle podajemy Bogu nasze współrzędne położenia, czasem widocznie On nie może nas odnaleźć. 🙂
On nie może widocznie odnaleźć nas przy działąniu. WIem co mówię. W nauce kościoła są wymienione dwa rodzaje środków, jakimi się kościół posiłkuje w swej pracy apostolskiej. Jedne to tżw. Środki Bogate w Kościele. Są to wystąpienia- ( Ty), Przemówienia ( Ty), Tyrady przez Internet (Ja) Dualistyczne podejście do obowiązków służbowych ( Ja, TY) Przecinanie wstęg (No Ty) otwieranie żłobków, przedszkoli, śluby , uroczystości państwowe (Ty) .
Być moze nie ma w tym Boga. Nie ma , bośmy się świetnie odnaleźli w tych rolach. Ja na przykłąd lubię tą erystykę, piszę sobie do Ciebie, i mam taką niejasną pewność, że nie wypiszesz mnie ze społeczeństwa, wręcz przeciwnie , mam takie nieśmiałe pragnienie , aby zakończyć ten hejt, jaki się wywiązał wokół nas. Być może jesteśy już innymii ludźmi , sprzed afery medialnej. Chcą nam pokazać, gdzie raki zimują, co nam grozi, jeśli nie podejmiemy współpracy.
No, I dobrze.
Przypatrz się Ty, a ja przypatrzę się sobie, z czego wynika ten błąd?
Tu dochodzimy do użycia drugiego rodzaju środków używanych w nauce kościoła.
Są to tzw. Środki Ubogie.
Jezus najbardziej lubi teśrodki tzw ubogie, coś w tym musi być. To, że używając ich bronimy człowieczeńśtwa Jezusa. To nei jest tak, że On przychodzi po to , aby nam pozabierać nasze przywileje, nasze drobne przyjemności, przynosząc w zamian cierpienie, bół, rozpacz, ekstremalne poczucie winy i niemożność odzyskania zaufania ludzkiego, bo ( Lubię ekstremalnie takie wypowiedzi jak : Przebaczenia nie odmawia się nikomu , ale odzyskać zaufania już się nie da. Znasz to? Założę się że znasz.) Nie traktujemy Jezusa jako człowieka, tylko jak totalną maszynę , wszystkowiedzącą , która ma zdolność totalniie ingerować w nasze życie osobiste, a i co najgorzej w życie
nasze, że tak powiem społęczne.
Czym więc są środki ubogie. To jest nieustające towarzystwo Jezusa, w każdej chwili. Teraz , gdy to czytasz, On stoi koło Ciebie i zagląda Ci przez ramię, czy wszystko jest ok, czy jesteś bezpieczny w tym, co do Ciebie piszę, ( tak sobie myślę, że wiem)
Wstałęś rano , boli Cię głowa, więc szybki prysznic, kawa, i siedząc tak sobie przy stole , obok Ciebie siedzi Jezus i patzry na Ciebie z oczami pełnymi troski o Ciebie i o Twój dzień. Kiedy rozmawiasz z żoną, z dziećmi - On siedzi koło Ciebie i zaprasza Cię , do radości, do tego, że się z Nim choć na chwilę podzielisz tą frajdą , jaką masz. Proszę Jezu- weź,skosztuj, A On Ci odda co ma dla Ciebie z Łaski Uświęcającej. Podobnie, gdy Cię boli ząb. Albo ucho. On Ci oddaje swoją cierpliowść w znszeniu tej sytuacji. Podziel się z Nim tym, powiadom Go, w sposób możliwie jak najmniej uroczysty- ubogo, we łasnym wnętrzu. Przeznacz Mu miejsce w swojej duszy , takie do którego Jezus będzie przychodził do Ciebie w swoje odwiedziny. Uczyń Mu cud- Powołąj Go do Istnienia. Dla mężczyzny to specyficzne, ale ja tu mówię raczzej o Duchu, ale jak Wiesz, ciało bez ducha nie funkcjonuje , więc o życie w zgodzie między tymi dwoma biegunami , aby zasypać ten topór, nie stawiać wszystkiego na ostrzu noża.
Musimy się tego nauczyć. Bo Bóg jest z nami poprzez prysznic( ablucja także duchowa)
kiedy zamykamy się w toalecie, kiedy wydaje sie nam , że jesteśmy sami- nie, nie , On jest z Nami .
Tak działają środki ubogie- bo widzi je Tylko Jezus. To do Niego adresujesz swoje życire, nawet Twoje upadki , Twoje cierpienia, obłożone gorącymi łzami, że nie jest tak jak móiłęś, że myliłęś się, że ludzie i to czasem , napiszmy to inaczej, toże jest bliski nam człowiek z rodziny, wydaje nam się , że będzie myśłał tak samo jak my, ale nie, to jest autonomiczny człowiek, z włąsnym systemem wartości, które swoim życiem wypełnia, i nie można mówić Mu , ze powinien zrezygnować z wyznawania swojej wiary w sposób jaki sam chce i być może powołał go do tego sam Bóg.
A my tego nie wiemy.
Nawet moje żżycie z Jezusem nie gwarantuje tego, że tak się stanie natychmiast, jak tylko wypowiem te słowa, które mam w głębi duszy. ALe On siedzi wtedy, gdy zalewasz się łzami i patrzy i ociera Ci z twarzy łzę.
No dobrze, znów się rozpisałąm.
Jesli nie chcesz otrzymywać moich newsletterów , to bardzo proszę przeczytaj politykę prywatności 😉 i najwyżej mnie wypisz 😉
Pozdrawiam Cię . Dobrze mi się do Was pisze.
Dlatego, że piszę do Was o Tym, którego bardzo Kocham i zawsze jest koło Mnie.
Z Nim świat jest trochę bardziej uśmiechniętym 🙂
PS. Posłuchaj, tekst zawiera błędy techniczne, wynikające z pośpiechu, aby nadążyć za swoimi myślami, a druga sprawa to taki lęk, że mi się ...skasuje ten tekst. Piszę w komentarzach, nie w edytorze tekstów. Zupełnie nie wiadomo dlaczego

Pies i kanapa.


                                        Słowo się rzekło- kobyłka u płotu ;) Miłego dnia, oby był dniem szczęśliwych powrotów.

środa, 24 stycznia 2024

LOGOS

 


Wysoko wrażliwi ludzie , jak Wy, macie podwyższony próg wrażliwości. Takie osoby są często niezrozumiane, źle odczytane, ich wewnętrzny wysoki status mentalny opierasię czasem błądzącej rzeczywistości, któa już sama za sobą nie nadąża i pożera włąsny ogon. Tak się mówiło kiedyś o postmodernizmie ,no, nieważne.
Wysoko Wrażliwe Osoby , WWO , to chyba nawet jest taka określona grupa ludzi, funkcjonująca jako odrębna jednostka medyczna. No włąśnie.
Trzeba o tym wiedzieć, i trzeba się w porę zreflektować, że ma się do czynienia z takimi włąśnie ludźmi, bo o wiele łątwiej ich dotknąć. a po co to komu. Zawsze uważąm , ze kłotnie marnują pozytywną energię, którą można spożytkować dużo lepiej, pożyteczniej. Ze Świadomości tak wynika, ten człowiek , który jest świadomy, nie czyni zła- jestęście taką pięlną parą i widać , że się dogadujecie- to widać bardzo wyraźnie. ❤
Nie znoszę hejtu. Tyle się go na nas wylewa codziennie. Ja wiem, że ta internetowa i medialna toksyna zakłóca , uniemożliwia wręcz porozumiewania się autentycznego. ( Photoshopy się dobrze sprzedają. Mój Boże , uwierzcie mi , jak ciężko się uśmiechać, w przypadkach, kiedy serce krzyczy, albo choroba przygniata.) Ale to wiecie.
Jeśli pozwolicie, będę sobie nadal na Was spoglądać.
Bo Was lubię. A nawet kocham,
Macie pecha.
Jesteście w każdych newsach, w kążdym poczytnym, niskolatajacych komentarzach. Kłąp Kłąp kłąp - dzióbki się nie zamykają.
Musimy się wspierać. Inaczej , jeżeli nie znajdziemy na to antidotum, to internet praktycznie zaleje nas swoim szlamem. Wystarczy wspomnieć ile dzieci i młodzieży popełnia samobójstwo, bo równieśnicy nękają ich w internecie wstydliwymi zdjęciami, któe rujnują dalsze kontakty , bo inni, na któych dziecko próbuje się oprzec, nie dają tego oparcia, bo boją się , ze sami staną się obiektem nienawiści, czasem czynnej.
I znikąd nie ma pomocy. Nikt nie wie co robić i tacy stalkerzy, hejterzy o tym wiedzą.
Dobrze skonstruowany hejt potrafi zniszczyć każdego, żywi się naszymi łzami, naszym story, narracja zmienia się nonszalancko, od uwielbienia do skrajnej nienawiści.
Ludzie brną w gawiedzi, gawiedź chce cyrku, rozrywania chrześcijan na arenach przez lwy. Słowo "chrześcijanie " łątwo zastąpić, jakąkolwiek inną grupą społęczną, tłum jest żądny krwi, módlmy się , abyśmy nigdy nie znaleźli się w tłumie, bo jest on bezwzględny. Jedna jednostka nie jest nikim złym, ale kiedy wsparta jest tysiącami gardeł, wtedy jest on brutalną siłą , atawistyczną i żadną krwi. A ludzie cywilizowani nie mają żądnej możliwości wpłynąć na bieg wydarzeń. W ten sposób hejt "porządkuje" naszą rzeczywistość. Kiedy czasem w naszym życiu następuje cisza, jesteśmy jakby w amoku- cisza szumi w uszach i bardzo to przyjemne uczucie. Świat cywilizowany, reprezentowany przez Was, Elitę, a wspierany przez nas, zwykłych zjadaczy chleba, ale którym coś tam w zyciu nie jest obojętne, musi , musi znaleźć sposób. Pismo święte , któe dużo czytam, mówi, żeby zło dobrem zwyciężać. A kiedy zło ryczy wokół nas? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Jest się nad czymś pochylać.
Musimy coś zrobić, bo inaczej nasza kultura, tradycja, cały dorobek intelektualny podzieli los Biblioteki Aleksandryjskiej i nie będzie to spuścizna taka, jakiej byśmy oczekiwali.
Ale wierzę, ze ludzie mogą się porozumieć, nawet po tak doniosłęj Bożej niecierpliwości w śądzeniu ludzi- jaką bez wątpienia jest pomieszanie języków na wieży Babel.
Wierzmy w Tego, Który Przychodzi.
On włąśnie zabierając sie za te trudne tematy pokazuje Pismo święte , otwarte na Pierwszych Słowach Ewangelii świętego Jana, i gdzie czytamy : "na początku Był Logos. Słowo. Od Boga Było Słowo.
Wydaje mi się, że przy wszystkich różnicach, wszyscy mamy wszczepiony jeden kod genetyczny- DNA, albo móiwąc duchowo LOGOS. - Śłowo.
Dlatego uważam, że porozumienie jest możliwe- pomimo i na przekór Wieży Babel.
Bierzmy się za robotę.
Ten Najpiękniejszy ze światów potrzebuje naszego entuzjazmu 😉

Akatyzja


 Kolejny wieczór z depresją w roli głównej. A raczej z jej objawami. Dziś pogorszenie panowania nad ruchami ciała.

Muszę przyznać, że ten objaw depresji u mnie występował w ograniczonym stopniu, ale owszem, wiem coś o tym.
Otóż pierwsze, co się dzieje to pewna niezborność ruchów. To trudności z zawrotami głowy, kłopoty z równowagą, a przede wszystkim drżenie rąk.
Chciałabym właśnie coś powiedzieć na temat drżenia rąk.
Wiadomo, ze dla osoby niewtajemniczonej , obserwacja kogoś , kto je rosół trzęsącymi się rękami, nasuwa tylko jedno skojarzenie, otóż mamy do czynienia z alkoholikiem , który jest na głodzie.
Nic bardziej mylnego. To skutek zmian depresyjnych w mózgu. Mogłoby się wydawać, ze jest to drobiazg, ale kiedy się jest w jakimś eleganckim miejscu, to ze stresu, czy dobrze się wypadnie ręce drżą jeszcze bardziej. Powoduje to dodatkowy stres związany raczej z rysą na postrzeganiu siebie niż z rzeczywistego problemu, ale uwierzcie, osoba chora na depresję nie przyjmie tego wytłumaczenia, bo to drżenie rąk, na które praktycznie nikt nie zwraca uwagi urasta w głowie chorego aż do niebotycznych rozmiarów, bo boi się ,że będzie to kolejnym powodem do wykluczenia.
Na drżenie rąk i na akatyzję są leki- tzw. korygeny. Trzeba poprosić lekarza o takie leki, jeśli nie zaordynował wcześniej, po co się męczyć. Akatyzja to taki stan .
Wg Wikipedii, akatyzja to :Akatyzja – zespół objawów polegający na występowaniu:
- pobudzenia ruchowego i przymusu bycia w ciągłym ruchu.
Osoby dotknięte akatyzją nie mogą usiedzieć nieruchomo, ciągle poruszają kończynami, zmieniają pozycję, wstają, chodzą.
- lęku
- rozdrażnienia
- trudnego do zniesienia niepokoju.
Trzeba dodać, ze występowanie akatyzji wiąże się z wielkim cierpieniem chorego, który podlega przymusowi chodzenia, bo nie może się ani położyć, ani usiąść. Trudno mi to opisać lepiej, nie wdrażając się w naukowy slang.
Ci , którzy to przeszli w życiu, wiedzą o czym mówię.
Nie do pozazdroszczenia. Aby sobie radzić z akatyzją, należy również i w tym przypadku zażyć korygeny , lekarz będzie wiedział jakie.Kolejny wieczór z depresją w roli głównej. A raczej z jej objawami. Dziś pogorszenie panowania nad ruchami ciała.
Muszę przyznać, że ten objaw depresji u mnie występował w ograniczonym stopniu, ale owszem, wiem coś o tym.
Otóż pierwsze, co się dzieje to pewna niezborność ruchów. To trudności z zawrotami głowy, kłopoty z równowagą, a przede wszystkim drżenie rąk.
Chciałabym właśnie coś powiedzieć na temat drżenia rąk.
Wiadomo, ze dla osoby niewtajemniczonej , obserwacja kogoś , kto je rosół trzęsącymi się rękami, nasuwa tylko jedno skojarzenie, otóż mamy do czynienia z alkoholikiem , który jest na głodzie.
Nic bardziej mylnego. To skutek zmian depresyjnych w mózgu. Mogłoby się wydawać, ze jest to drobiazg, ale kiedy się jest w jakimś eleganckim miejscu, to ze stresu, czy dobrze się wypadnie ręce drżą jeszcze bardziej. Powoduje to dodatkowy stres związany raczej z rysą na postrzeganiu siebie niż z rzeczywistego problemu, ale uwierzcie, osoba chora na depresję nie przyjmie tego wytłumaczenia, bo to drżenie rąk, na które praktycznie nikt nie zwraca uwagi urasta w głowie chorego aż do niebotycznych rozmiarów, bo boi się ,że będzie to kolejnym powodem do wykluczenia.
Na drżenie rąk i na akatyzję są leki- tzw. korygeny. Trzeba poprosić lekarza o takie leki, jeśli nie zaordynował wcześniej, po co się męczyć. Akatyzja to taki stan .
Wg Wikipedii, akatyzja to :Akatyzja – zespół objawów polegający na występowaniu:
- pobudzenia ruchowego i przymusu bycia w ciągłym ruchu.
Osoby dotknięte akatyzją nie mogą usiedzieć nieruchomo, ciągle poruszają kończynami, zmieniają pozycję, wstają, chodzą.
- lęku
- rozdrażnienia
- trudnego do zniesienia niepokoju.
Trzeba dodać, ze występowanie akatyzji wiąże się z wielkim cierpieniem chorego, który podlega przymusowi chodzenia, bo nie może się ani położyć, ani usiąść. Trudno mi to opisać lepiej, nie wdrażając się w naukowy slang.
Ci , którzy to przeszli w życiu, wiedzą o czym mówię.
Nie do pozazdroszczenia. Aby sobie radzić z akatyzją, należy również i w tym przypadku zażyć korygeny , lekarz będzie wiedział jakie.

Drzwi do Agape

 


Jeszcze jedna sprawa, którą należy wziąć pod uwagę , jako jeden z objawów depresji, a konkretnie chroniczne poczucie zmęczenia.
Człowiek zdrowy odczuwa zmęczenie po pracy, po wysiłku fizycznym ,albo ponad miarę, albo w stopniu znacznym. Po wysiłku fizycznym występują zakwasy, mięśnie należy rozćwiczyć , etc ,. Podobnie jest z wysiłkiem umysłowym, też jest męczący, choć niektórzy uważają, że nie to , ze umysł się męczy tylko projektuje ten stan , który (wg niektórych) spowodowany jest ... nudą. Ale nie o nudę tu chodzi.
W takich z grubsza rzecz biorąc sytuacjach, odczuwamy zmęczenie i jest to proces konieczny i niczym nie zagrażający zdrowiu. Kłopotliwe natomiast bywa to , że w czasie depresji poczucie zmęczenia nagle zaczyna przysłaniać nam całą rzeczywistość.
Depresja to bardzo podstępna choroba i nie objawia się nagle. ona trwa miesiącami , latami , aż się "wykluje" stan ciężki. W tym stanie odczuwamy bierność, nic nas nie cieszy, rzeczy, które wcześniej cieszyły i rozwijały teraz przestają się liczyć. Zarzucamy wszelką aktywność , bo to prowadzi do osławionego zmęczenia. I ciało i umysł są wprowadzone sztucznie , przez chorobę w stan niejakiego odrętwienia. Będąc biernym odczuwamy zmęczenie , często można usłyszeć od chorego : Nie mam siły. To bardzo powszechne słowa w tym stanie . I , uwaga- chory naprawdę jest zmęczony. Dlatego o tym mówię, że w otoczeniu chorego , jego bliscy , zauważając ten stan , oskarżają go po prostu o... lenistwo. A on naprawdę nie może tego zrobić . Chce , i nie może.
W tym stanie, gdyby ktoś postawił koło chorego , dwa kroki od niego lekarstwo na ten stan , to chory nie miałby siły podnieść tego lekarstwa ze stołu. Nie miał by siły.
W skrajnych przypadkach chorego nie interesuje nic, leży na łóżku , nie myje się , życie zostaje zawieszone, nie pracuje, czasami w odrętwieniu leży i nie ma z nim kontaktu . Patrzy tylko w sufit, twarz nniema, bez wyrazu.
Taki stan nazywamy katatonią i występuje już jako bardzo zaawansowany objaw depresji.
Depresja sama nie minie, proszę nie mieć złudzeń. Im później dojdzie do diagnozy, tym ten wachlarz objawów będzie się poszerzał i pogłębiał, podczas gdy wcześnie zdiagnozowana daje się leczyć i nie daje takich objawów. W skrajnych przypadkach - szpital ( Jeśli ktoś z was miałby takie wydarzenie w życiu , jak konieczność przebywania na oddziale , proszę mii wierzyć- to jeszcze nie koniec świata. To naprawdę dobre miejsce aby sobie coś przemyśleć ,nabrać dystansu do siebie , do otoczenia i do ... choroby. Choroba to jak lokator we własnym wnętrzu, jej ślady są niezatarte w sercu i w pamięci.



Ciężkie kłosy

 poczucie własnej bezwartościowości i winy

Kolejny, przykry objaw stanu, który jest depresją. Depresja działa podstępnie, jak już wcześnie j wspomniano. Ale jest jeszcze jeden aspekt tego faktu , który należy poruszyć. Zstępowanie umysłu w te chorobę jest powolne i stopniowe. Cały czas pogarsza się sprawność organizmu, czujemy się słabi , na nic nie mamy siły i odpuszczamy sobie kolejne obowiązki. Kiedy wcześniej lubiliśmy aby żaden pył nie osiadł nam na meblach, teraz zauważamy na tych meblach ... kurz. Chętnie byśmy sprzątnęli ten kurz, ale czas tak dziwnie szybko minął i nie zdążyliśmy tego zrobić. SIc! Ten stan się utrwala. Kolejnego dnia brak nam organizacji aby umyć talerze po obiedzie. Po prostu nie mamy siły. Obiecujemy sobie, ze umyjemy po kolacji. Ale po kolacji też się to nie udaje. Czas minął. Trzeba iść spać. I ten stan się również utrwala.
Mamy obawy przed wychodzeniem z domu, wyjście z domu okupione jest lękiem . Wobec tego winniśmy zaniechania kontaktów. Najpierw ograniczamy się w spotkaniach z dalszymi znajomymi , potem z bliższymi , a potem dochodzi do tego jeszcze rodzina. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Nasz umysł znajduje się w stanie , kiedy funkcjonuje w stanie osłabienia . Kiedy wcześniej byliśmy mistrzami celnej riposty, teraz mamy problem z ogarnięciem zwykłej konwersacji. Rozmówcy nie wiedzą co się dzieje i usuwają się w dystans wobec nas, bo się po prostu ... boją tego stanu. Pamiętają nas z czasów, kiedy funkcjonowaliśmy bez zarzutu, teraz widzą kogoś w stanie rozsypki, teraz boją się co zrobiła z nas choroba. Niejeden się śmieje i to głośno, namawia innych aby też się śmiali. A łatwo się wyśmiać, ponieważ bez znajomości tematu i odpowiedniej świadomości taki człowiek , który nie ogarnia jest przedmiotem drwiny i jest uznany za głupiego.
Wtedy zaczynamy o sobie myśleć , ze jesteśmy bezwartościowi. Skoro wszyscy się śmieją i potępiają to znaczy, ze jest z nami coś nie tak i należy to przyjąć. Samonapędzająca się machina. Ponieważ mamy obiektywne trudności , czujemy się bezwartościowi, a czujemy się bezwartościowi, bo się z nas śmieją.
A to tylko choroba. Stan ten mija, ogarniają go leki.
Do znudzenia będę powtarzać , depresja sama nie minie. Potrzebna jest terapia i muszą zadziałać leki. A leki teraz już sporo ogarniają. Trzeba tylko im dać szansę. I przetrzymać ten śmiech.

Zaufanie

Co do zaufania. O tej porze , pod osłoną nocy wszystko wydaje się inne . Wiadomo jak jest ciężko. Pamięta się wszystkie razy, które człowiek otrzymał. Zastanawiam się , czy narzędziem inicjacji jest wprowadzenie w Ducha, czy odebranie człowiekowi pogodnej wizji świata, ( niektórzy mówią o naiwności ) Naiwność staje się synonimem niewinności, musisz zanurzyć dłonie w błocie, abyś unurzany mógł stać się winnym, tak jak wszyscy. Kto tego nie zrobi jest naiwny. Kto to zrobi też jest naiwny. I z tego powodu budzimy się z goryczą i mówimy : Jaki piękny świat. Szkoda , że nie należy do nas. I wtedy tracimy zaufanie. Szkoda. Mówimy - jest jak zapałka. Nie da się odpalić.
Lepiej omijać to gówno. Niewinność nie wraca, to fakt. Ale im dłużej utrzymujemy się w postanowieniu o powszechności złudzenia, tym bardziej kaleczymy swoje ja. Kiedy miłość przyjdzie , jesteśmy w szoku.
Ale co z nami będzie, kiedy już zapomnimy. Kiedy obudzimy się rano i świat będzie już tylko czarny ?
Utrzymujemy z naszych podatków wielką ilość psychiatrów. Tylko z tego powodu. Mają z nami coraz więcej pracy.

Dzwoń.


 

Girl, Interrupted (1999) Trailer #1 | Movieclips Classic Trailers

Nigdy nie wiemy tak naprawdę, gdzie jest nasz prawdziwy dom. Może właśnie tutaj. Ludzie nie śą święci, ale są wrażliwi, no cóż, z bardziej szczerymi intencjami . 

Kiss

 


poniedziałek, 22 stycznia 2024

Ziarno

 - Kochanie , przebaczaj.
- Tak, przebaczenie ... Jeśli o to chodzi... Czy nie jest to darmowa nitka arogancji ? Nie, żbyt łątwo wypowiedziane, zanegowanie proste naszej egzystencji ? Albo inaczej, - czy nie jest to łątwe przyzwolenie, aby stać się niczym? Niczym, nie ma mnie, za to "ty" Jest w moim przebaczeniu , zaistniejesz , tak "ty" masz się całkiem nieźle. , jak długo "ty" będziesz się karmić jądrem mojej egzystencji ? Czy mam przebaczać aż siedemdziesiąt siedem razy?  A czy przebaczę już siedemdziesiąty siódmy raz , to czy będę jeszcze człowiekiem ? Czy w swojej pysze nie stanę się jakimś półbogiem, którego Ty w przypływie niechęci , nie strącisz w przepaść, w czeluść piekielną , wiedziony jakimś "błędem na stronie".
- Wołaj o przebaczenie.
- Nie jestem w tym tak całkiem dobra. On sili się przed Tobą jądro mojej egzystencji    - co Ty na to? Czuje, ze to już ostatni mój gwóźdź do trumny, oto ostatni sęk mojej doskonałości , po tym nie ma już nic, trzeba tylko spadać. Bez nadziei, na upadek na coś lekkiego, miękkiego . To woal twarzy, maska , po odpłynięciu całęj krwi , meszkiem pokryty zarost górnej wargi, łza płynąca po policzku męskim wiedziona ramieniem, gdzie spocznie ? Co? No powiedz?    Szalony! czym patrzysz na mnie jeszcze? 
Czy spełniłam już rytuał?  Czy przeszłam przez możliwe wszystkie kręgi na rzece? Potem będzie nam już łatwo . Uratuje mnie moja trumna. 
To jest kłos. Ostatnie żniwo. Poklask. I źdźbło, na którym czeka już kruk, To nostalgia. Być może anturaż. Nie wiem. Czekam już tyle lat na żniwo. Nie wiem, gdzie zacznie pierwszy sierp? Kiedy mu sie pokłonię? Nie spełniasz moich nadziei . Jestem jak step bez deszczu. Kiedyż się wyleczę? Jestem taka ambitna . 
Nie chcę się przed Tobą rzucać na kolana. 
-Ale będziesz musiała. ... Tylko na to czekam. Aż rozpuścisz wici  i wyszepczesz Mi wszystkie słowa do ucha. Aż moje lico się rozpromieni. 
-Nie zarabiam. Nie mam "monety" na spotkanie z Tobą. 
-I tak niech zostanie, wezmę cię taką gołą ... I co  z tego? Nie żyję dla nagrody , dla pieniędzy. Wezmę cię taką , jaką jesteś. Taką , jaką będziesz przy Mnie stała. Nie potrzeba Mi kobiecej kokieterii  i męskiej szarmancji. Nie przyszedłem po to abyś tak stała i wybaczała na próżno. Napisz to tak :
Ja Jestem w podłożu przebaczenia. 
-I jeśli ja uklęknę ....
-Nie musisz przy Mnie klękać. Ty jedna nie musisz . Masz takie ciało duchowe, ze to raczej Ja powinienem przed tobą klękać. Mówię wyraźnie- chcę ciebie. Nie pozwolę się tobą nikomu ucieszyć przede Mną. 
Ale kiedy klękniesz, , chcę , żebyś miała czekoladowo- złoty kolor . Żebyś byłą ze spiżu. Żebyś byłą z brązu . Żebys była ze stali . Żebyś była z miedzi. Żebyś byłą ze złota. Ze złota ,jak Moja Mała Monstrancja . Ze świętym okiem Twojej duszy . Z każdą pojedyńczą łzą, którą wylałaś przy Mnie. I przeze Mnie. 
-Nie mogę być z nikim innym, 
-Wiem o tym .
-Twoje słowo jest wiążące.
-Już dawno było.
- Wiesz, że nieodwołalnie Cię kocham. Że jednoczę się z tobą w każdej chwili. Wiesz? Oplotłąm Cię sobą i już Mi się nie wymkniesz. Znajdę Cię wszędzie. Ale nie ukrywaj Mi się. Nie.

Tego nie rób.


                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                

niedziela, 21 stycznia 2024

Aplauz

 - Żyj dla Mnie Myszko. 
-Tak z doskoku?
- Czyli jak?
- Namacalnie. Tak bym chciała.
-To nie kwestia chcenia, czy niechcenia, ale kwestia Mojej Świętej Woli. Wiesz, że dla ciebie Moja Wola jest święta. Obcujesz z nią przecież.
- Czasem czuję  , jakby.....
- Boisz się Myszko?
- Tego, że życie jest takie kruche.
- A Moja Święta Wola jest jak trakcja elektryczna?
- Jezu, Ty wiesz. Ty przecież wiesz.
- Nie mogę nic mieć.
-Przecież tak chciałaś. 
- Jezu, jestem jak Twoja oblubienica.
- Nie -jak. Ty jesteś Moją Oblubienicą . Nie rozumiesz? 
Powiedz.
- Cieszę się Tobą. 
-To jest właśnie radość z Mojej Woli Najświętszej.
-Twoja Wola Jest ....
- jak trakcja Elektryczna?
-Jak prąd, rzeczywiście. 
-Kochasz Mnie zatem?
- Jest mi bardzo trudno. 
-To wiem, ale czy Mnie kochasz?
- Kocham Cię na zabój. Nie odważę się tego nie napisać.
Jezu! Już dosyć w moim życiu cmentarza. 
-Nie płacz! Mówię przecież. Kiedy kurczowo czepiasz się śmierci, życie ma cię w swoich objęciach , nie puszcza cię, obchodzi cię z każdego kąta. A kiedy biegniesz za życiem,  śmierć zdaje się ciebie pochłaniać. Czy nie rozumiesz?  Stajesz się tym, przed kim uciekasz. Uciekasz przed tym, czego potrzebujesz. 
Myszko, czym jest dla ciebie bliźni?
- Boję się mu usługiwać. Nie stać mnie na duchową opłatę. Ja Jestem zjadacz grzechów, komu wybaczę, muszę ponieść duchową opłatę- zyskuję część wiedzy- staję się stara. Przychodzę do Ciebie i przyjmuję komunię świętą- na Twoją Białą Hostię wypływa ze mnie ludzka krew, nie mogę się Tobą cieszyć, czyjeś życie stoi między Nami . Coraz bliżej mi do śmierci. Jezu, życia mojego mi szkoda. Coraz mniej umiem Cię kochać , coraz mniej. Od razu wyczułeś moje pytanie, od razu.
- To nie jest pytanie Myszko. - to jest twój ból, nieokiełznanie przemienia się w rozpacz, w niebyt - nic z tego nie ma, - boisz się , tego się boisz, - nieprawda?
- A co jeśli przyjdę i Ty nie zapłacisz? I mojej duszy tym razem nie ogarnie Twoje błogosłąwione miłosierdzie ?
-Jeśli boisz się , że Mnie nie stać?
- Zaglądam Ci do Twojej tylnej kieszeni, wprost,na wskroś do Twojego portfela. Kocham Cię , ale czy to już musi być takie upiorne szaleństwo?
- Dlaczego upiorne?
- Czy nie wystarczą ogniki w oczach? Ciepło rąk? Ciepło w sercu? Rozkosz duszy? Nie mam już siły.
- Stygmaty bolą?
- Stygmatów nie dotykaj, To świętość. 
- Cieszę się , ze tak mówisz.
- Nie syp mi tylko soli na nie. Proszę Cię. Kobieta może znieść wiele, ale jednak nie wszystko. 
-Boisz się Mnie, to jest to wszystko. A Ja ci ten ból lęku będę wypalał, nie powstrzymasz Mnie od tego. W twoim sercu mam mieć żar, kiedy do niego przychodzę , nie mogę w nim marznąć, Myszka, Myszka Moja Kochana ...
- ...słucham... kochany 
-... wypiszesz wszystko . Od początku do końca. 
-Kocham Cię Jezu. Po prostu Cię kocham. Kocham,
- Nie zniosę tego, żebyś się Mnie bała. Nie dopuszczę do tego. 
- Może powinnam po prostu więcej spać?
- Może. 
Moja Kochana. .....
Moja, MOja Kochana...
- Kochany , ja sie wstydzę Tobie przyznać, ale ja bardzo potrzebuję Twojej życiodajnej siły  i nie wiem, jak Cię o nią poprosić. 
-Na pewno nie wstydzić się i szlochać w kącie z żalu.
- To się tylko przedłuża, ta moja gra z Tobą. 
- Boisz się , ze zapadnie milczenie ?
Kocham Cię.
Kocham Cię. 
Kocham.
Po prostu . 
To Moje Ożywcze Tchnienie. 
Niech ogarnie Twoje skinienie.
Kiedy przytakniesz Mi główką
Niech twoje ciało zamieni się 
w Moje Słówko. 
Słowo 
Spełnione
Nieodgadnione.
ale przez ciebie
Upojone
Nasze I Moje Miłosierdzie
Niech ogarnie Nasze Dusze.
niech odejdą wszelkie katusze
To strumyk
To rzeka
To opoka 
Skała.
Moje życie.
W tobie i we Mnie.
Czy kochasz?
Czy przyjdziesz?
Znowu
Zakochać się 
we Mnie ?

......................................
-  ( aplauz) 




O nietrwałej miłości świata tego




 

piątek, 19 stycznia 2024

Słota - średniowiecze./Klara

 Gospodnie, da mi to wiedzieć,

Bych mogł o tem czso powiedzieć,
O chlebowem stole!
Zgarnie na się wszytko pole,
Czso w sto[do]le i w tobole,
Czso le się na niwie zwięże,
To wszytko na stole lęże.
Przetoć stoł wieliki świeboda,
Staje na nim piwo i woda,
I k temu mięso i chleb,
I wiele jinych potrzeb —
Podług dostatka tego,
Kto le może dostać czego.
Z jutra wiesioł nikt nie będzie,
Aliż gdy za stołem siędzie,
Toż wszego myślenia zbędzie.
A ma z pokojem sieść,
A przy tem się ma najeść.
A mnogi jidzie za stoł,
Siędzie za nim jako woł,
Jakoby w ziemię wetknął koł.
Nie ma talerza karmieniu swemu,
Eżby ji ukrojił drugiemu,
A grabi się w misę przod,
Iż mu miedźwno jako miod —
Bogdaj mu zaległ usta wrzod!
A je z mnogą twarzą cudną,
A będzie mieć rękę brudną,
Ana też ma k niemu rzecz obłudną.
A pełną misę nadrobi
Jako on, czso motyką robi.
Sięga w misę prze drugiego,
Szukaję kęsa lubego,
Niedosto[j]en niczs dobrego.
Ano wżdy widzą, gdzie czsny siedzi,
Każdy ji sługa nawiedzi,
Wszytko jego dobre sprawia,
Lepsze misy przedeń stawia.
Mnodzy na tem niczs nie dadzą,
Siędzie, gdzie go nie posadzą;
Chce się sam posadzić wyszej,
Potem siędzie wielmi niżej.
Mnogi jeszcze przed dźwirzmi będzie,
Czso na jego miasto sędzie,
An mu ma przez dzięki wstać —
Lepiej by tego niechać.
Jest mnogi ubogi pan,
Czso będzie książętom znan
I za dobrego wezwan.
Ten ma z prawem wyszej sieść,
Ma nań każdy włożyć cześć,
Nie może być panic taki,
Musi ji w tem poczcić wszelki;
Bo czego wie doma chowany,
To mu powie jeżdżały.
U wody się poczyna cześć:
Drzewiej niż gdy siędą jeść,
Tedy [j]ą na ręce dają,
Tu się więc starszy poznają,
Przy tem się k stołu sadzają.
Panny, na to się trzymajcie,
Małe kęsy przed się krajcie.
Ukrawaj często, a mało,
A jedz, byleć się jedno chciało.
Tako panna, jako pani
Ma to wiedzieć, czso się gani;
Lecz rycerz albo panosza
Czci żeńską twarz — toć przysłusza.
Czso masz na stole lepszego przed sobą,
Czci ją, iżby chce sobie zachować,
Będą ji wszytki miłować
I kromie oczu dziękować.
Boć jest korona czsna pani,
Przepaść by mu, kto ją gani!
Ot Matki Boże tę moc mają,
Iż przeciw jim książęta wstają
I wielką jim chwałę dają.
Ja was chwalę, panny, panie.
Iż przed wami niczs lepszego nie.
Za to się ma każdy wziąć,
Otłożywszy jedno swąć.
Mnodzy za to niczs nie dbają,
Iż jim o czci powiedają,
Przy tem mnogiego ruszają:
Kogo podle siebie ma,
Tego z rzeczą nagaba,
Nie chce dobrej mowy dbać,
Ni je da drugiemu słuchać.
Ktokoli czci żeńską twarz,
Matko Boża, ji tym odarz:
Przymi ji za sługę swego,
Schowaj grzecha śmiertnego
I też skończenia nagłego.
Boć paniami stoji wiesiele,
Jego jest na świecie wiele,
I ot nich wszytkie dobroć mamy,
Jedno na to sami dbajmy.
I toć są źli, czso jim szkodzą,
Bo nas ku wszej czci przywodzą.
Kto nie wie, przecz by to było,
Ja mu powiem, ać mu miło:
Ktokoli czsną matkę ma,
Z niej wszytkę cześć otrzyma,
Prze nię mu nikt nie nagani,
Tęć ma moc każda czsna pani.
Przetoż je nam chwalić słusza,
W kiem jeść koli dobra dusza.
Przymicie to powiedanie
Prze<d> waszę cześć, panny, panie!
Też, miły Gospodnie moj,
Słota, grzeszny sługa Twoj,
Prosi za to Twej Miłości,
Udziel nam wszem swej radości!
Amen.



Soyka - Nie ma drugiej takiej..


Moja Miłość nie odstąpi od ciebie. Izajasza. 

czwartek, 18 stycznia 2024

Rozsądna.

 -Myszko, Twoje serduszko nie pomieści Mojego Serca.:) 
-Wiem, wiem kochany . Dlatego muszę o tym pisać. Śpiewałąbym teraz o tym wszystkim .Wchodziłąbym do domów i mówiłabym :Hosanna
-Ale specjalnie mądre by to nie było .ha, ha
- Wiem:( Niestety.
czuję się dzisiaj wyjątkowo dobrze. Nawet jak na siebie. 
-To sztuka być pisarzem- własnej duszy. 
-Jezu, czy Ty wiesz , że to TY musisz teraz napisać wszystko?
- Nie, Myszko , Ja tylko daję Księgę Życia. W niej są puste kartki. Ty ją otwierasz na dowolnej stronie , Ja cię tu znajduję, przecież wiesz. Nie muszę ci tu nic objawiać . Masz włoski skąpane w Mojej Świetlnej tęczy , Myszko- nie wiem, jak cię zachęcić do życia. 
-Samo przebywanie z Tobą zachęca mnie do życia. 
Jezu, "ja" przechodzi wiele znaczeń. 
-Nawet poeta tego nie zrozumie. 
-Szukałaś nie u tych poetów Myszko, widzę, że cię to bardzo denerwuje.
- Jezu , to skutek mojego krzyża
-Twój krzyż jest złączony z Moim -więc ...
-Kochanie, więc każda kropla mojej duszy niech się łączy z Twoim odkupieniem., to rana innej duszy , ja wiem, że to dartej duszy dla mnie, a ją ma to postawić na nogi. 
-Twoja bohaterska postawa, Ja wiem , że zrozumiesz.
-Jezu, to kalectwo mojej duszy przyciąga wyznania drugiej duszy.
-Nie Myszko, to ziemia za bardzo upomina się o swoje prawa, ona wyciąga wszystkie życiodajne soki. 
-Jezu, męczy mnie to.
-Myszko , kochanie wtul się we Mnie.... Dlaczego po prostu nie oddasz rany tej duszy Mojemu obłąkanemu sercu ?
-Jezu, jak zwykle wygrałeś.
-Myszko , nie osłaniaj Mnie tak.
-Jezu, wiem o Twoim Krzyżu, wiem, jak Umierałeś, powinnam być..
-Spokojna? 
-Tak już mówiłam. To nieprawda. Ja nie umiem być spokojna. Im jestem starsza, tym żywiej reaguję.
- Myszko! Ja nie jestem twoim gościem. Chcę abyś to rozumiała
-Jezu - ja wiem Ja wiem, kochany. 
-I nie możesz się opanować , tak?
- Nie chcę kłamać.
- Myszka, Moja Myszka. Wiesz, że pewnych rzeczy nie możesz zrobić za Mnie. 
-Wiem i opieram się na tym, w tym i na Tobie.
- To dobrze. Choć na tyle zmądrzała moja kobieta. 
-Ale spokojna nie jestem. . Co to , to nie.
-Myszko, ! Już dosyć tłumaczenia. 
-Jezu, -wiesz dlaczego tak się dzieje? Przecież wiesz.
Ja nie mieszam znaczeń . Nie mieszam powołań.
Dawno to zrozumiałam"
-Więc ?
- Widzę Ciebie na krzyżu. Dochodzę do tego miejsca , że wchodzę na Golgotę. Widzę Ciebie. I kocham Ciebie. I kocham Ciebie. Miłością taką, że przeszywa mi kręgosłup .
-Myszko , widzę, że cała moja praca na darmo.
-Jezu , to jeszcze nie koniec. Stoję przed krzyżem i to koniec. Tak  mi się zdaje . Nie poznałam Cię , kiedy chodziłęś, byłeś żywy  i nie miałeś ran na rękach i nogach.
-I na sercu. 
-I na sercu . Byłeś żywym człowiekiem.
- Myszko, przecież nigdy nie należałęm do tego świata.
-Przychodzę to raz za razem . Przychodzę i Cię poznaję.
I wtedy zabiera Cię śmierć. 
Nawet, nie rozumiem dlaczego.
- Myszko, musiałem to zrobić.
- Nie możesz już o tym ze mną rozmawiać. ?
- Nie kochanie. Chciałem, abyś zrozumiała, że tak naprawdę chodzisz w ciele, ale tak naprawdę i ty nie należysz do tego cudownego świata. Chciałem ci wmówić , że jest inaczej  , ale nie mogę wciąż robić  tego twojemu sercu. Moje serce nie odważy się twojemu skłamać. Tak naprawdę, kluczyłem, nie mówiłem całęj prawdy, po co - ? Ale ty i tak byłaś rozsądna , wszystko bez słowa sprzeciwu . Teraz już nie mogę.
Nie będziesz już do tego zmuszana. 
- Czuję spokój. Autentyczne wytchnienie. To rozwój ?
- Nie sądzę. 
- Pogodzenie się?
- Z czym? Nie.
- Więc?
-Ukojenie Myszko. Po prostu ukojenie. 


środa, 17 stycznia 2024

Fake news

 

Klasyka Fake newsa. Nie jest tu zadaniem porażanie ostrym tekstem, któy wołą o pomstę do nieba. I dobrze. Nikt się nie spodziewa, a tu jeśli ktoś się pojawia w bliskości celu, rzucamy w eter kompromitujące zdjęcie, kompromitujący post, nie znoszący sprzeciwu ton wypowiedzi imputuje przemoc, po prostu przemoc. Jaka jest przed tym obrona?Nie ma. Żądna. None. Więc co zrobić? Nie pomoże nikt, Król, Księżna , ani jedna , ani druga, (same borykają się z tym samym) Pomaga i książę W. I książę H. intencjonalnie bez zarzutu, bardzo eleganccko, i jest źródłęm nadziei, że ta nagonka medialna się w końcu skończy.
Więc trzeba sfabrykować włąsny fake news. Z waszej reakcji rozumiem, że plan się udał. Działą to tak : Bierzesz post, Jak mocno zaciska, to dwa, jak mniej to jeden. Post średnio wypieczony, bo to początek kuli śnieżnej., trochę rozgrzewamy albo piakanterią , dosadnym komentarzem i maąłym smrodkiem, co ma sugerować podkłądanie się autora pod post, podczas gdy planowanym świnią projektujemy, ze będzie pierwszy odbiorca, twórca wirala. Przyjęło się, post przetacza się po internecie z prędkością błyskawicy, jeden za drugim przekazują, az osiąga zasięg globalny. Teraz jesteś w domu. Teraz zależy co chcesz osiągnąć albo kończymy w tym momencie, i cieszymy się , ze tak świetnie poszło. Radowy jednak gracz nie odmówi sobie przyjemności spojrzenia z lotu ptaka, jak viral stopniowo , stopniowo, staje się bronią obosieczną, jak torpeduje IP i stawia gości w złym świetle, a kto zapodał fake newsa , to już nie ma znaczenia,.Internet huczy, a ty masz satysfakcję.
Wtedy publikujesz dementi.
Naprawdę łatwizna- tego nie wiecie o Internecie , a chcecie mnie bronić?

Ranne emocje

 Emocje z samego rana.

Gdyby ktoś przypuścił , jak szybko dni mijają w młodym wieku, zrobiłby wszystko, żeby nie dać im przeminąć tylko celebrowałby chwile , żeby potem móc stanąć w prawdzie i spojrzeć w oczy sobie i bliskim, że nie zmarnowało się go tylko poświęciło się go na bliskość, ciepło i szacunek. Bo tak naprawdę , nawet jeśli mamy wysokie ambicje, jeśli pielęgnujemy swoje marzenia i biegniemy w świat aby je spełniać , bo wierzymy, że dzięki temu będziemy szczęśliwsi , to szczerość jest tym , co znajdujemy najbliżej., albo spotyka się kogoś kto jest tak bliski jak rodzina. I należy pielęgnowac ten czas aby w oczach się nic nie zmieniło. Wszystko należy mieć w oku ale tylko te chwile się później pamięta, jak wiele szczęścia wnosiły w nasze życie. I ludzie , ile ciepłą, gorącej miłości okazali nam na swej drodze., Tym bardziej , ze niestety nie przychodzimy na bal zwany życiem o jednakowych porach. Każdy z nas ma swój czas wyznaczony. Jak bardzo się martwiliśmy, ze nie pozwoliliśmy sobie , żeby bliskim osobom powiedzieć : dziękuję , w dowód Twojej troski jestem, będę Twoim najlepszym przyjacielem,. To znaczy zaś, ze możesz na mnie zawsze liczyć , będę dla Ciebie oparciem, wesprę Cię w Twoich trudnych chwilach i pozwolę abyś TY obdarował/a mnie swoim gorącym uczuciem.
Świat potrafi być piękny, potrafi odsłonić się dla nas swoją jasną , słoneczną stroną, potrafi nas ogrzewać choć do tej pory wiało chłodem i mroziło zimą.
Tak naprawdę szczęście jest niczym więcej jak pielęgnowaniem czasu, wspólnych chwil. Które kiedyś dobry Bóg przemieni w słodycz wspomnienia.




Nadzieja dla Ameryki

 Chcę jakąś nadzieję dla Ameryki. Nie moze się to tak skończyć  🌿 – Truposz zostawia nas w świecie rozpadu, ale przecież Ameryka nie może ...